Patodeweloperka to plaga Podhalu. Działka z widokiem na Giewont jest w cenie, bo już nie tylko inwestorzy, ale i coraz więcej turystów chcą mieć kawałek ziemi w Zakopanem. Jak czytamy w "Wyborczej" - coraz więcej zabytkowych budowli równanych jest z ziemią. Na ich miejscu stają obiekty turystyczne.
- Budowa zaczyna się już w momencie sprzedaży działki. Jak ktoś kupi kartoflisko za milion zł, to chyba nikt się nie spodziewa, że będzie tam uprawiał kartofle. Kiedyś w lokalnej kulturze mówiło się, że ojcowizny się nie sprzedaje - tłumaczy w dzienniku Jerzy Chlebiński, naczelnik wydziału tatrzańskiego starostwa, które wydaje pozwolenie na budowę.
Jak dodaje, teraz już sprzedaje się wszystko. I każdemu. Zarówno sąsiadom, inwestorom jak i ceprom. Czasem wystarczy dać 50 proc. więcej tego niż wynosi wartość rynkowa ziemi.
W miejscu, w którym ma powstać apartamentowiec, czasem pojawiają się pożary. Z danych straży pożarnej wynika, że w stolicy Tatry od marca 2014 do listopada 2018 roku spłonęło 65 drewnianych budynków. Natomiast w statystyki wliczone są również altany ogrodowe i grille.
Jak czytamy w dzienniku, na początku roku w Zakopanem spłonęły dwa zabytkowe budynki. Zginęło pięciu bezdomnych Na miejscu jednego z budynków, deweloper planował wielką inwestycję - budowę apartamentowca.
Natomiast przyczyną wypadków mogą być nie tylko podpalenia. Problemem są również samowole budowlane, głównie budy z paździerza. Pojawiają się jak grzyby po deszczu w najbardziej trakcyjnych lokacjach w mieście - pod Wielką Krokwią i na Gubałówce. Są to punkty "handlowe".
Jedna z takich samowolek spowodowała śmiertelnych wypadek w Bukowinie Tatrzańskiej. Na początku 2019 roku blaszany dach zerwał się z budy i zabił trzy kobiety. Prokuratura skierowała już akt oskarżenia do sądu, natomiast wyniki procesu nie są jeszcze znane.