Według ostatniego raportu e-petrol.pl w ciągu tygodnia benzyna potaniała średnio o 8 groszy na litrze, a olej napędowy o 6 gr. Średnia cena Pb95 na stacjach w Polsce to 6,6 zł/l. Za litr Pb98 trzeba zapłacić 7,19 zł, a za diesla ON 6,43 zł.
W czwartek Komisja Europejska opublikowała kolejny cotygodniowy raport na temat cen paliw w Unii Europejskiej. Wynika z niego, że najpopularniejszą benzynę Pb95 taniej niż w Polsce można zatankować już tylko w Rumunii, Bułgarii i na Malcie, a olej napędowy w Bułgarii i na Malcie.
Tymczasem "notowania ropy pozostają blisko tegorocznych maksimów i jednocześnie najwyższych poziomów od listopada ubiegłego roku" - wskazuje Dorota Sierakowska, analityk rynków surowcowych w DM BOŚ. Ropa WTI w USA kosztowała około 87 dol. za baryłkę, natomiast Brent w Londynie około 90 dol. za baryłkę. A złoty osłabia się wobec dolara. Eksperci zwracają jednak uwagę, że notowań ropy nie można wprost przełożyć na ceny paliw w detalu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co się dzieje na rynku paliw w Polsce?
O niepokojach związanych z sytuacją na rynku paliw pisaliśmy już w ostatnich dniach. Transportowcy - głosem związku Transport i Logistyka Polska (TLP) - zaapelowali do premiera o pilną interwencję na hurtowym rynku paliw. Zwracają uwagę na dwa zjawiska. "Brak możliwości hurtowego zakupu niezakontraktowanego oleju napędowego, a także wzrost cen o ponad 60 groszy na litrze dostępnego jeszcze na rynku hurtowym oleju napędowego" - wskazują w apelu.
Konsekwencją tej sytuacji jest brak możliwości skorzystania przez przewoźników z tzw. opcji paliwowych zawartych w kontraktach długoterminowych, gdyż odnoszą się one tylko do ceny bazowej SPOT, która jest obecnie nierynkowo zaniżona - dodają.
Podobne głosy płynęły od rolników, którzy hurtowo kupują olej napędowy do ciągników i maszyn rolniczych. Pojawiają się też sygnały o tym, że na części stacji paliwa po prostu nie ma.
Z czego to wynika? Paliwo w polskich rafineriach tanieje - metr sześcienny (1000 l) benzyny Pb95 kosztuje o prawie 53 zł mniej, a diesla aż o 139 zł mniej niż tydzień wcześniej.
"Takie poziomy cen w rafineriach, przy obserwowanych na rynku międzynarodowym zwyżkach powodują, że import diesla staje się nieopłacalny" - tłumaczą eksperci e-petrol.pl.
Orlen: dostawy paliwa bez zakłóceń
Zapytaliśmy Orlen o problemy z dostępnością paliw na rynku hurtowym, a także o docierające do nas głosy o brakach paliwa również na stacjach tej sieci. Państwowy koncern konsekwentnie odpowiada, że "dostawy benzyny i oleju napędowego na stacje Orlen przebiegają bez zakłóceń".
W ostatnich dniach odnotowaliśmy zwiększony popyt na paliwo, co miało związek z końcem letniej promocji cenowej. W tym roku cieszyła się ona jeszcze większym powodzeniem niż w ubiegłym, a ostatnie dni okazały się rekordowe. W odpowiedzi na to firma wzmocniła logistykę, dzięki czemu nie odnotowujemy obecnie sygnałów o brakach - informuje Orlen w odpowiedzi na pytania money.pl.
Ekspert: ceny paliwa wzrosną po wyborach
- Orlen nie może pozwolić sobie ani na to, by przed wyborami ceny paliwa wzrosły, ani na to, by tego paliwa na stacjach zabrakło. To wyglądałoby jeszcze gorzej - uważa Dawid Czopek, zarządzający w Polaris FIZ, ekspert rynku paliwowego. Gdyby czarny scenariusz miał się jednak ziścić, to, jego zdaniem, "Orlen skądś paliwo sprowadzi na polski rynek, choćby miał to zrobić po kosztach".
Czy zatem na rynku paliw mamy do czynienia z odbezpieczonym granatem, który wybuchnie dopiero po wyborach? - Moim zdaniem po wyborach cena paliwa pójdzie w górę, jeśli nic się nie zmieni. Oczywiście, nie będzie tak, że w poniedziałek 16 października obudzimy się rano i na dystrybutorach zobaczymy 7 zł za litr. Jednak już przy braku presji związanej z wyborami, cena będzie zmierzała w kierunku realnych cen rynkowych - ocenia ekspert.
Scenariusz węgierski?
W listopadzie 2021 r., aby chronić portfele obywateli, rząd Viktora Orbana wprowadził oficjalne limity cen paliwa na stacjach. Przez rok Węgrzy mogli kupować benzynę i olej napędowy za nie więcej niż 480 forintów za litr (wówczas około 5,5 zł).
W grudniu 2022 r. tamtejszy rząd zdjął ograniczenia, a do dystrybutorów ustawiły się kolejki, aby zatankować jeszcze po niższych cenach. Po zniesieniu limitu ceny paliw znów szybko wzrosły do poziomu odpowiadającego wówczas 7,3 zł za litr benzyny i prawie 8 zł za litr diesla. W efekcie kryzys gospodarczy się pogłębił, a inflacja podskoczyła.
O sytuacji na Węgrzech pisał wówczas sam Daniel Obajtek, prezes Orlenu.
Katastrofa paliwowa na Węgrzech to efekt zbytniej ingerencji w zasady wolnego rynku. Teraz brakuje tam paliw i jest drożej niż na polskich stacjach. Ostrzegałem przed takim scenariuszem, kiedy politycy opozycji nawoływali, by ceny paliwa sztucznie obniżać - stwierdził na platformie X (dawniej Twitter) w grudniu 2022 r.
Sytuacje Węgier i Polski nie są identyczne. Tam wprowadzono oficjalny limit cen paliwa i utrzymywano go przez rok, u nas takiego oficjalnego limitu nie ma. Jednak analitycy i ekonomiści wskazują, że niskie ceny paliw w Polsce mogą być wynikiem decyzji politycznych, a nie sytuacji rynkowej. Od lipca 2023 r., w ślad za wzrostem notowań ropy naftowej, koszty tankowania rosły m.in. w Czechach i na Węgrzech, ale nie w Polsce. Zwrócili na to uwagę nawet analitycy banku Goldman Sachs, o czym w money.pl pisaliśmy jako pierwsi.
Sam Daniel Obajtek i Orlen odwoływali się do argumentu Węgier, gdy w styczniu wobec polskiego koncernu formułowano zarzuty o sztuczne zawyżanie cen paliw pod koniec roku, by od 1 stycznia, mimo przywrócenia 23-proc. stawki podatku VAT na paliwa, utrzymać ceny benzyny i diesla na dotychczasowym poziomie. Nazwano to "cudem na Orlenie". Koncern przekonywał, że do manipulacji cenami nie dochodziło.
W ubiegłym tygodniu w rozmowie z money.pl były minister gospodarki Janusz Steinhoff, dopytywany, czy Polsce grozi scenariusz węgierski, odpowiedział:
Otóż to. I my idziemy tym śladem. Orban w tej kwestii cofnął się do czasów Kadara (sekretarza Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej w latach 1956-1988 - przyp. red.).
- Kaczyński z Obajtkiem cofają nas do czasów Władysława Gomułki, Gierka czy Jaruzelskiego. Wtedy była gospodarka nakazowo-rozdzielcza, a cena była wypadkową decyzji politycznej, a nie rynkowej, bo rynek nie funkcjonował. Teraz jest podobnie - dodał Steinhoff.
Ten wykres pokazuje mechanizm "cudu na Orlenie"
"Ceny paliw będą musiały wzrosnąć". I to w najbliższych tygodniach
- Z naszych analiz wynika, że nie mamy na polskim rynku problemu z brakiem paliwa, ale z brakiem taniego paliwa, czyli w cenach hurtowych Orlenu. Sytuacja jest napięta od około dwóch tygodni - podkreśla dr Jakub Bogucki z e-petrol.pl w rozmowie z money.pl.
Ceny paliw będą musiały wzrosnąć w najbliższych tygodniach z powodów ekonomicznych - dodaje Bogucki.
Odnosi się także do porównań ze scenariuszem węgierskim w kontekście kolejek na stacjach. - Jeśli dowiedzielibyśmy się, że jutro ceny podskoczą o kilkanaście procent, to kolejki są raczej pewne. Widzieliśmy kolejki i tankowanie "na zapas" po agresji Rosji na Ukrainę. Nie spodziewam się jednak teraz gwałtownego skoku cen paliw, o ile sytuacja na świecie nagle się nie zmieni - ocenia ekspert.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl