Forsowana przez rząd PiS zmiana prawa umożliwi budowę na terenie lasów jakiejkolwiek inwestycji, która zostanie zinterpretowana jako przedsięwzięcie energetyczne, transportowe lub służące poprawie jakości powietrza – informuje "Gazeta Wyborcza". W zasadzie może być to dowolne przedsięwzięcie wpisane do Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju.
Może być to więc farma fotowoltaiczna, ale również droga albo spalarnia śmieci. I – co ważne – nie musi być to inwestycja publiczna, może też być prywatna.
Do tej pory część z tych inwestycji zlokalizowanych na terenach leśnych nie mogła powstać, bo Lasy Państwowe nie zgadzały się na tak drastyczne wylesienia.
- Po zmianie prawa nie będzie już z tym żadnego problemu - wystarczy prosta zamiana gruntów i to bez obowiązku wyrównania skarbowi państwa strat finansowych - zauważa Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot cytowany przez "Wyborczą".
O przeznaczeniu lasów na różne inwestycje będą decydować politycy, bez udziału leśników, samorządów i innych podmiotów, również bez kontroli sądowej.
Projekt (poselski) wpłynął do Sejmu w kwietniu, jest już po pierwszym czytaniu Komisji Gospodarki i Rozwoju oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Przewiduje przejmowanie lasów i terenów cennych przyrodniczo, w zamian za tereny bez większej wartości, np. tereny pofabryczne czy zdegradowane.
Jak pisze "Wyborcza", przy zamianie terenów leśnych pod inne projekty, pod uwagę ma być brana jedynie powierzchnia gruntu, nie zaś jego faktyczna wartość. Leśnicy boją się więc, że za kawał lasu dostaną do Skarbu Państwa na przykład stare wysypisko śmieci.
Proponowane zmiany negatywnie ocenia nawet Ekologiczne Forum Młodzieży. To powstała w 2017 roku, w czasach ministra środowiska Jana Szyszki (PiS), młodzieżówka z jego politycznym błogosławieństwem.