W tym roku rozmowy w Radzie Dialogu Społecznego na temat płacy minimalnej były nadzwyczaj burzliwe. Pandemia koronawirusa spowodowała, że pracodawcy byli jeszcze mniej chętni do podwyżek.
Przypomnijmy, że w 2020 roku płaca minimalna wynosi 2600 złotych brutto, a stawka godzinowa - 17 złotych brutto. Według najnowszych szacunków tyle zarabia nawet 1,7 mln Polaków.
Do porozumienia w sprawie podwyżek nie udało się dojść w Radzie Dialogu Społecznego. Większość organizacji reprezentujących pracodawców opowiedziało się za utrzymaniem płacy minimalnej na poziomie z 2020 roku, a ostatecznie wyraziło aprobatę dla wzrostu płacy minimalnej o mechanizm ustawowy tj. do wysokości 2.716 zł. Natomiast związkowcy z OPZZ i FZZ domagali się jej wzrostu do poziomu 3.100 zł.
Rządowa propozycja 2800 zł brutto zyskała uznanie tylko w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców oraz w "Solidarności".
Ponieważ jednomyślności nie było, to za ustalenie wysokości płacy minimalnej odpowiedzialny jest rząd. Podczas wtorkowego posiedzenia Rada Ministrów przyjęła więc zapowiadaną wcześniej kwotę 2800 złotych.
Przypomnijmy jednak, że w zeszłorocznej kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński obiecywał, że w 2021 roku płaca minimalna wyniesie 3000 złotych, a rok później - aż 4000 złotych brutto. Plany jednak pokrzyżowała pandemia koronawirusa.
Podwyżka płacy minimalnej dla pracownika to również odczuwalna zmiana dla pracodawcy. Będzie on musiał ponieść wyższe koszty zatrudnienia swoich ludzi. To znaczy, że będzie musiał oddać więcej do budżetu np. w formie składek. Szacuje się, że będzie to dotyczyło ok. 2 mln pracodawców, w tym ok. 1,8 mln mikroprzedsiębiorców.