Rząd przyjął projekt rozporządzenia, zgodnie z którym w przyszłym roku czeka nas dwustopniowa podwyżka płacy minimalnej. Minimalne wynagrodzenie ma wzrosnąć dwa razy, najpierw od stycznia do kwoty 3490 zł i później od lipca do kwoty 3,6 tys. zł.
Tak duża waloryzacja to odpowiedź na propozycję prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiadał, że w 2024 r. minimalne wynagrodzenie wyniesie 4 tys. zł brutto. Podwyżkę ma otrzymać ok. 3 mln pracowników.
Ta decyzja będzie mieć jednak określone konsekwencje, zdaniem ekspertów jeszcze bardziej nakręci inflację.
– Nie ulega wątpliwości, że tak mocne podwyższanie płacy minimalnej, wpłynie na podwyższenie inflacji. I politycy doskonale zdają sobie z tego sprawę – mówił w czerwcu w programie "Money. To się liczy" Piotr Kuczyński, analityk domu inwestycyjnego Xelion, komentując plany rządu dotyczące podniesienia pensji minimalnej.
Jak decyzja rządu wpłynie na koszty pracodawców i składki ZUS?
Dla przedsiębiorców, którzy zatrudniają pracowników i wypłacają im minimalne wynagrodzenie, wzrost płacy minimalnej będzie nieco wyższy. Wliczając składki ZUS, docelowo będzie to blisko 750 zł, o prawie jedną czwartą więcej niż obecnie. W przyszłym roku firmy będą więc musiały więc zwiększyć budżety na wynagrodzenia.
– Pracownicy otrzymają wyższe wynagrodzenie, jednak jeszcze większe koszty poniosą przedsiębiorcy, a to może z kolei przełożyć się na rosnące ceny oferowanych produktów i usług, co w konsekwencji jeszcze bardziej nakręci inflację – komentuje Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w firmie inFakt.
W wyniku decyzji rządu przedsiębiorcy będą odprowadzali również wyższe składki ZUS. Dotyczy to także tych, którzy dopiero rozpoczynają prowadzenie własnej działalności gospodarczej, ponieważ przez pierwsze 24 miesiące mogą oni skorzystać z preferencyjnej wysokości składek społecznych, a ich podstawa to 30 proc. wysokości minimalnego wynagrodzenia.
Jeśli więc w przyszłym roku wzrośnie ono do poziomu 3600 zł, to podstawa preferencyjnego ZUS wzrośnie do 1080 zł. Obecnie wynosi ona 903 zł, a zatem wzrost podstawy składek będzie zauważalny, bo wyniesie prawie 20 proc. Przypomnijmy, że obecnie mały ZUS (bez składki zdrowotnej) wynosi 285,71 zł miesięcznie, a w 2023 roku za pierwszą połowę roku przedsiębiorcy zapłacą 331,26 zł, a w drugiej – 341,72 zł. – W rezultacie zapłacą więc w ciągu rok o blisko 610 zł więcej składek ZUS – tłumaczy Piotr Juszczyk.
Powyższe wyliczenie nie obejmuje jednak składki zdrowotnej, która wyliczana jest od stycznia w zależności od przyjętej formy opodatkowania. Jak zmieni się teraz?
– Wiadomo już, że dla podatników rozliczających się na skali podatkowej i podatku liniowym składka zdrowotna nie będzie niższa niż 314,10 zł w pierwszym półroczu, i 324 zł w drugim półroczu. W 2023 r. wzrośnie też stawka minimalna za godzinę pracy. Od 1 stycznia wyniesie ona 22,80 zł brutto, z początkiem lipca wzrośnie do 23,50 zł – wyjaśnia doradca podatkowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Urosną także inne pracownicze świadczenia
To jednak nie koniec zmian. Zmieni się także maksymalna kwota odprawy przy zwolnieniu grupowym lub indywidualnym. Po drugiej przyszłorocznej podwyżce będzie wynosić 54 tys. zł. Wzrośnie także maksymalna wartość świadczenia szkoleniowego dla osoby zwolnionej z pracy do 6900 zł.
Z kolei dodatek za pracę w nocy w przyszłym roku wysokość dodatku będzie się wahać między 3,91 zł a 4,73 zł za godzinę, w zależności od miesiąca. Obecnie waha się między 3,27 zł do 3,96 zł.
Urośnie także minimalna wartość wynagrodzenia za gotowość do pracy i przestój z winy pracodawcy. Obecnie ta kwota wynosi tyle, co najniższa pensja. W drugiej połowie 2023 r. będzie to więc 3600 zł.