- To, co robi Jarosław Kaczyński, jest głęboko niemoralne - tak podwyżki dla polityków skomentowała "Wyborczej" posłanka Izabela Leszczyna (KO). - Rosną ceny, rośnie inflacja, a całe grupy pracowników budżetówki nie dostają podwyżek. Podnoszenie w tym momencie pensji parlamentarzystom, członkom rządu, przyznawanie gigantycznej pensji żonie prezydenta to skandal - zaznaczyła.
W piątek wieczorem w Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie prezydenta, wprowadzające podwyżki m.in. dla premiera, marszałków Sejmu i Senatu, członków rządu i parlamentarzystów.
Ile mają dostać? Premier i marszałkowie ponad 20 tys. zł miesięcznie, a posłowie po 12 tys. zł.
Ale to nie koniec. PiS składa również projekt ustawy, która ma zwiększyć pensje prezydenta Andrzeja Dudy i byłych prezydentów. Wyższe zarobki mają dostać też samorządowcy (wójci, burmistrzowie, prezydenci miast oraz radni).
Zdaniem posłanki Leszczyny opozycja jest wciągana przez PiS w pułapkę. - Chcą nas zrobić wspólnikami w tej brudnej operacji - zauważa Leszczyna.
Z kolei Dariusz Joński (KO) wyraziłby zgodę na podwyżki, ale od przyszłej kadencji. - Wtedy nikt nam nie zarzuci, że załatwiamy coś dla siebie - mówi Wyborczej Joński. - Czekam na decyzję klubu, potem się wypowiem - dodał.
Według "GW" Leszczyna i Joński to nieliczni posłowie KO, którzy odbierają w tej sprawie telefon. Pozostali milczą, unikają publicznych deklaracji lub nie rozmawiają pod nazwiskiem. Według nieoficjalnych wypowiedzi wśród posłów opozycji, wszyscy czekają na to, co powie Donald) Tusk. - On ma wyczucie, co zrobić - usłyszała gazeta.
Dla Sławomira Neumanna sprawa podwyżek jest dość prostą sprawą. - To Jarosław Kaczyński zdecydował o podwyżkach dla swoich posłów, żeby uspokoić bunt w PiS-ie - ocenił w programie "Graffiti" na antenie Polsat News poseł KO.
- To pokazuje słabnącą pozycję Kaczyńskiego w ostatnich latach, bo przypomnę, że przed trzema laty, po tym, kiedy ministrowie premier Szydło nabrali nieuprawnionych nagród, wzięli pod stołem de facto drugie pensje - podkreślił Neumann.
Również Lewica jest przeciwna podnoszeniu pensji politykom w czasie pandemii. Według Wyborczej PSL miałby dogadać się z PiS, że zaakceptuje wyższe pensje.