Województwa wielkopolskie, śląskie i dolnośląskie wraz z Warszawą jako jedyne regiony w Polsce osiągnęły wynik wzrostu PKB powyżej średniej dla całego kraju. Te cztery regiony wspólnie złożyły się na niemal połowę całego wyniku PKB Polski. Dla porównania: dziewięć najbiedniejszych województw "dorzuciło" do gospodarki mniej niż 5 proc.
Najgorsze wyniki zanotowały województwa lubelskie i warmińsko-mazurskie. Ich wyniki to odpowiednio: 67,4 proc. i 68,7 proc. średniej. Tak wynika z danych GUS-u, które przeanalizował "Puls Biznesu".
Profesor Krzysztof Marczewski, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w rozmowie z dziennikiem nakazuje jednak ostrożność w spoglądaniu na wyniki największych regionów. Wskazuje przy tym na sposób obliczeń przyjęty przez GUS, który może zawyżać ich wyniki.
Zobacz też: 30 lat reform Balcerowicza. "Nie ma kraju, który dał radę tak jak Polska"
- Stosowana jest tzw. metoda przedsiębiorstwa, co oznacza, że cała produkcja wielozakładowego przedsiębiorstwa jest zaliczana do produkcji wytworzonej na terenie województwa, w którym ma ono główną siedzibę, bez względu na to, gdzie są zlokalizowane jeg
o poszczególne zakłady - tłumaczy prof. Marczewski, cytowany przez "PB".
Jednocześnie wskazał przy tym, że obecnie przyjęta polityka równomiernego rozwoju regionów nie jest "dostatecznie efektywna". Ta ocena nie może być w smak Prawu i Sprawiedliwości. PiS przed trzema laty skupił się właśnie na rozwoju biedniejszych regionów, kosztem tych bogatszych.
Jak wskazuje dziennik, to odwrotna droga, niż przyjęta w 2009 przez rząd PO-PSL, który zakładał inwestycje w bogatsze regiony. Ówczesna rządząca ekipa zakładała, że jeżeli bogaci będą się nadal dynamicznie rozwijać, to staną się atrakcyjniejszymi regionami dla inwestorów zagranicznych. A to też przełoży się na rozwój gorzej rozwiniętych regionów.
Jak wskazuje profesor Grzegorz Gorzelak z Uniwersytetu Warszawskiego, globalizacja oraz ułatwienia handlowe wpływają na koncentrację innowacyjnego segmentu gospodarki, zwanego "wysokim", w największych ośrodkach państw najlepiej rozwiniętych.
Natomiast segment "niski", dla którego najważniejsza jest relatywnie niska cena, odbywa do państw słabiej rozwiniętych. Jednak inwestorzy wybierają w nich najbogatsze regiony, gdyż tam łatwiej o wykształconą kadrę oraz infrastrukturę potrzebną do prowadzenia biznesu. Jak ocenia "Puls Biznesu", w "wojnie idei" rację miał zatem rząd PO-PSL, gdyż biznes na świecie dąży do koncentracji, aniżeli do dekoncentracji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl