GUS w poniedziałek potwierdził zaskakujące dane dotyczące inflacji w październiku 2021. Ceny w rok urosły średnio o 6,8 proc. Tak mocno drożyzna nie dawała się we znaki Polakom od wiosny 2001 roku.
Nasuwa się pytanie: jak mocno jeszcze mogą rosnąć ceny i jak długo potrwa taki stan? Stara się na nie odpowiadać Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), wyliczany przez Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). Najnowszy odczyt WPI pokazuje dalszy wzrost. Wskaźnik rośnie nieprzerwanie od 16 miesięcy wyrównanym tempem, każdego miesiąca o około 1 pkt.
"Na razie, ani po stronie popytowej, ani po stronie podażowej nie widać zwiastunów świadczących o wyhamowaniu spirali inflacyjnej" - ostrzegają eksperci BIEC.
Obecnie spośród ośmiu składowych wskaźnika WPI tylko dwie działają w kierunku ewentualnego wyhamowania tempa wzrostu cen. Pozostałe składowe działają silnie proinflacyjnie.
Strach przed inflacją napędza inflację
Raport BIEC wskazuje, że konsumenci odczuwają wzrost cen, ale w obawie przed ich dalszym wzrostem, przyspieszają swe decyzje zakupowe, zwłaszcza w przypadku konsumpcyjnych dóbr trwałego użytku. I to nakręca dalsze podwyżki.
"Od początku roku, w każdym, comiesięcznym badaniu niemal 90 proc. ankietowanych przedstawicieli gospodarstw domowych uważa, że w najbliższych miesiącach ceny będą rosły. W ostatnim badaniu wyraźnie wzrósł (do blisko 40 proc.) odsetek ankietowanych, którzy spodziewają się, że ceny w perspektywie najbliższych 12 miesięcy będą rosły jeszcze szybciej niż dotychczas" - czytamy.
Czytaj więcej: Inflacja rośnie, Polacy zaciskają pasa. "Czekają nas najdroższe od 20 lat święta Bożego Narodzenia"
Wobec tak silnych inflacyjnych oczekiwań, nie dziwi nasilenie się skłonności konsumentów do dokonywania zakupów i jednoczesny znaczący spadek skłonności do oszczędzania.
Wskaźnik skłonności do dokonywania zakupów w ciągu ostatniego roku wzrósł z poziomu minus 4 proc. (oznacza to 4-procentową przewagę konsumentów planujących redukcję zakupów nad odsetkiem tych konsumentów, którzy zamierzają swe zakupy zwiększyć) do 26 proc. obecnie.
Eksperci podkreślają, że wyraźnie widać tu, że konsumenci działają w myśl zasady "zdążyć z zakupami przed inflacją", czym w jeszcze większym stopniu przyczyniają się do jej wzrostu.
Co ciekawe, konsumenci wydają się nie dostrzegać zależności pomiędzy stanem swych finansów a narastającą inflacją, czemu dają wyraz w systematycznej poprawie ocen na temat własnej sytuacji finansowej. Oceny te poprawiają się od czerwca i są obecnie blisko dwukrotnie lepsze niż przed rokiem.
Firmy przenoszą wyższe koszty na ceny
Ponownie nasiliły się też oczekiwania inflacyjne wśród przedstawicieli przedsiębiorstw z sektora przemysłowego. Zamiary podnoszenia cen przedsiębiorcy sygnalizują od wiosny ubiegłego roku, zaś od początku tego roku wzrost tych oczekiwań był niezwykle dynamiczny i są one od kilku miesięcy na najwyższym poziomie od 2004 roku.
"Liderami planowanych podwyżek są firmy z branży energetycznej, chemicznej i producenci żywności. Najniższą skłonność do podnoszenia cen obserwujemy wśród producentów odzieży" - wskazuje BIEC.
Eksperci obserwują zjawisko rosnących kosztów produkcji od początku 2020 roku, co znajduje swe odzwierciedlenie w podwyższonej dynamice cen producentów. Jego średnioroczna wartość, po wyeliminowaniu wpływu czynników sezonowych przekroczyła we wrześniu 10 proc. w skali roku, a dane za październik przyniosą zapewne dalszy wzrost tego wskaźnika.
Ma to bezpośredni związek ze wzrostem cen surowców na światowych rynkach, osłabieniem złotego, co podraża import oraz wzrostem pozostałych kosztów funkcjonowania firm, takich jak koszty pracy, koszty magazynowania i transportu, wyższe i nowe podatki.