Po sześciokrotnym przekładaniu terminu głosowania, Sejmowi udało się wybrać nowego marszałka. Marka Jurka zastąpił Ludwik Dorn.
Najdłużej z poparciem byłego wicepremiera zwlekała LPR. Posłowie tej partii zażyczyli sobie spotkania z Dornem, co było powodem kolejnego przełożenia głosowania.
Pierwotnie debata i głosowanie miało być o godzinie 10. Ostatecznie debata rozpoczęła się przed godzina 14, a Dorn został marszałkiem przed 17.
_ Na Dorna głosowało 235 posłów, na Komorowskiego - 189. Większość bezwzględna potrzeba do wyboru marszałka wynosiła 214 głosów. _Roman Giertych stwierdził, że między nim a liderami PiS nie było żadnych targów o stanowiska. Chodziło jedynie o przeforsowanie zmian w regulaminie Sejmu. Liga wprowadziła wśród swoich posłów dyscyplinę.
Oporów przed poparciem Dorna nie miał Andrzej Lepper. Ogłosił, że Samoobrona zagłosuje za tą nieoczekiwanie zgłoszoną wczoraj w nocy kandydaturą.
Opozycja natomiast była zgodna - nie chciała Dorna na fotelu marszałka. PO zgłosiła swojego kandydata, Bronisława Komorowskiego. Popiera go również SLD, ale była to kandydatura bez szans w momencie, kiedy koalicja wreszcie się dogadała.
Ludwik Dorn w swoim przemówieniu uspokajał opozycję. Zapewnił, że jako marszałek Sejmu będzie równo traktował wszystkie kluby parlamentarne. "Jest nie do pomyślenia, by marszałek Sejmu ograniczał uprawnienia opozycji" - zapewniał Dorn.