Najwyższa Izba Kontroli zbadała 52 tego typu organizacje, w co drugiej wykryła nieprawdłowości. Jacek Jezierski, wiceprezes Najwyższej Izby Kontroli powiedział, że skontrolowane organizacje prowadziły działalność głównie dzięki środkom publicznym, które stanowiły 93 procent ich przychodów.
Kontrola wykazała poza tym przypadki znacznego wzrostu kosztów działalności, wypłacania zawyżonych wynagrodzeń oraz udzielania intratnych zleceń członkom fundacji. To zdaniem Izby mogło rodzić podejrzenie możliwości działań korupcyjnych oraz konfliktu interesu.
Prawdopodobnie do konfliktu interesów mogło dojść w przypadku działania Fundacji Centrum Natolin, której prezydentem jest Jacek Saryusz-Wolski.
Chodzi o to, że gdy był sekretarzem Komitetu Integracji Europejskiej przekazał fundacji, której szefował 900 tysięcy złotych. Później władze fundacji zobowiązały zarząd do tego, by podpisały z Saryuszem - Wolskim umowy o przeprowadzenie badań na temat integracji.
Sławomir Grzelak z Izby zaznacza, że w tym przypadku prawa nie złamano wprost, ale sprawę skierowano do zbadania przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Jacek Saryusz-Wolski, kiedy w zeszłym tygodniu pojawiły się w mediach przecieki z raportu zaprzeczał, by doszło do konfliktu interesów i zasugerował, że NIK się pomylił. Jak podkreślił pieniądze zostały przyznane "Centrum" w pierwszej połowie lat 90-tych. Wyjaśnił, że nie mógł wówczas planować, że projekt badawczy, którym będzie kierował, zostanie sfinansowany z tego źródła.