Jak podał niedawno Eurostat, ogólną satysfakcję z życia mieszkańcy Unii Europejskiej w 2023 r. oceniali średnio na 7,3 w skali od 1 do 10. W ciągu dekady ta ocena nieco się poprawiła: w 2013 r. wynosiła 7. Ale pięć lat temu, w 2018 r., była taka sama jak obecnie.
Za relatywnie niewielką zmianą średniej oceny satysfakcji z życia Europejczyków kryją się jednak spore przetasowania w rankingu najbardziej zadowolonych nacji. I tak w 2013 r. pierwsze trzy miejsca przypadały krajom nordyckim: Finlandii, Danii i Szwecji. Dalej były Austria i Holandia. Polska, z oceną na poziomie 7,3, zajmowała ex aequo z Niemcami dziewiątą pozycję. W 2023 r. na czele wciąż była Finlandia, ale tuż za nią z takim samym wynikiem znalazły się Austria, Belgia, Rumunia i Słowenia. Polska z oceną 7,6 zajęła szóste miejsce, ex aequo z Holandią i Irlandią, a przed Szwecją.
Choć dystans Polski do średniej unijnej się nie zmienił – wciąż wynosi 0,3 pkt. – to dystans do lidera zestawienia wyraźnie zmalał. W 2013 r. mieszkańcy Polski oceniali swoją ogólną satysfakcję z życia o 0,7 pkt słabiej niż Finowie, a w zeszłym roku już tylko o 0,2 pkt słabiej. Ogólnie widać, że w UE wraz z konwergencją gospodarczą wyrównuje się też zadowolenie z życia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dowód na sukces gospodarczy Polski?
Wysoką pozycję Polski w tym zestawieniu skomentował na portalu X prof. Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego. Ocenił, że to kolejny przejaw tego, że Polska przeżywa właśnie swój "złoty wiek". To nawiązanie do tytułu książki Piątkowskiego. Ekonomista argumentuje w niej, że w ostatnich dekadach Polska odniosła niebywały sukces gospodarczy i analizuje jego przyczyny. To, że zadowolenie z życia Polaków rośnie, zdaje się tezę potwierdzać.
Tym bardziej, że na wysoki poziom satysfakcji z życia Polaków wskazują też inne badania, np. Eurobarometr. W ostatniej edycji tego badania opinii publicznej, z wiosny 2024 r., 93 proc. ankietowanych nad Wisłą zadeklarowało, że jest bardzo lub dość usatysfakcjonowana swoim życiem. Odsetek ten wyższy był tylko w siedmiu krajach UE. W tym badaniu również widać poprawę jakości życia w Polsce. Dekadę temu zadowolenie deklarowało 77 proc. Polaków. Wyprzedzało nas wówczas 13 spośród dzisiejszych państw członkowskich UE.
Ekonomiści już od kilku dekad zdają sobie sprawę z tego, że produkt krajowy brutto na mieszkańca – najpopularniejsza miara poziomu rozwoju gospodarczego krajów – nie jest doskonałą miarą dobrobytu. Tymczasem to dobrobyt powinien być celem, na który zorientowana jest szeroko rozumiana polityka gospodarcza i społeczna rządów.
Stara prawda potwierdzona. Pieniądze szczęścia nie dają.
Poszukiwania najlepszej miary dobrobytu trwają mniej więcej od lat 70. XX w., gdy William Easterlin zauważył, że w krótkim okresie istnieje wyraźna zależność między poziomem dochodu a poczuciem szczęścia, zarówno w granicach jednego kraju, jak i w przekroju międzynarodowym. Ale na dłuższą metę poczucie szczęścia nie zwiększa się wraz ze wzrostem dochodów. Zjawisko to określa się dziś mianem paradoksu Easterlina.
Słabość PKB jako miary dobrobytu sprawiła, że już od 1993 r. Agencja ONZ ds. Rozwoju (UNDP) wylicza tzw. wskaźnik rozwoju społecznego (HDI). Oprócz dochodu per capita (a dokładnie jego siły nabywczej) uwzględnia on również oczekiwaną długość życia oraz dwie miary dostępu do edukacji. Do głównego nurtu debaty ekonomicznej krytykę PKB na dobre wprowadził jednak opublikowany w 2009 r. raport Komisji ds. Pomiaru Kondycji Gospodarki oraz Postępu Społecznego (CMEPSP), której przewodniczył noblista w dziedzinie ekonomii Joseph Stiglitz. Komisję powołał w 2008 r. prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego w 2008 r.
Główny wniosek komisji Stiglitza, w której zasiadało też wielu innych prominentnych ekonomistów, brzmiał tak: "to, co decydujemy się mierzyć, wpływa na to, co robimy. Jeśli nasze pomiary są felerne, nasze decyzje także będą zaburzone". Innymi słowy, jeśli polityka gospodarcza i społeczna jest zorientowana na zwiększanie PKB, może nie przyczyniać się do wzrostu dobrobytu. Tak zrodziło się kilka rankingów, które szeregują kraje pod względem dobrobytu mierzonego na podstawie wielu kryteriów, np. Better Life Index, publikowany przez OECD.
Z tej perspektywy patrząc wzrost zadowolenia mieszkańców jest nawet ważniejszym świadectwem sukcesu gospodarczego Polski niż to, że byliśmy w ostatnich dekadach jednym z liderów UE pod względem realnego (w cenach stałych) wzrostu PKB. Natomiast poziom zadowolenia słabo nadaje się do porównywania dobrobytu między krajami. Inaczej mówiąc, wątpliwa jest teza, że Polacy należą do najbardziej szczęśliwych nacji Europy. Na marginesie warto dodać, że Eurostat dane dotyczące poziomu satysfakcji z życia w Polsce opatruje przypisem: niewiarygodne (prawdopodobnie ze względu na małą próbę).
Z czego wynika zadowolenie Polaków?
Jednym z powodów tego, że subiektywnych ocen satysfakcji z życia nie można porównywać między krajami, są względy kulturowe i językowe. Różne nacje mogą nieco inaczej rozumieć takie słowa jak "satysfakcja", a tym bardziej "szczęście". Znaczenie ma też kontekst, w którym w badaniu pojawia się pytanie o satysfakcję z życia, oraz jak dokładnie jest skonstruowane. Stąd właśnie poziom satysfakcji z życia Polaków w świetle Eurobarometru jest inny niż w świetle danych Eurostatu, pochodzących z Europejskiego Badania Warunków Życia Ludności (EU-SILC). Te pierwsze zresztą są bardziej szczegółowe. Gdyby wziąć pod uwagę tylko odsetek osób, które są bardzo usatysfakcjonowane swoim życiem, to Polska z europejskiego lidera zamieni się w marudera. Takiej odpowiedzi udzieliło tylko 18 proc. Polaków, co daje nam 20 miejsce na liście najbardziej szczęśliwych nacji UE.
Nie łatwo jest też wyjaśnić, skąd bierze się wysoki poziom zadowolenia Polaków z życia – a nawet jego wzrost. Na pierwszy rzut oka zależność między poziomem przeciętnego dochodu (PKB per capita z zachowaniem parytetu siły nabywczej) w kraju a stopniem satysfakcji jego mieszkańców jest w UE dość wyraźny. To samo widać, gdy zamiast dochodu per capita weźmiemy pod uwagę nieco lepszą miarę materialnego poziomu życia, którą jest faktyczne spożycie na mieszkańca (AIC), uwzględniające zarówno towary i usługi kupowane na rynku, jak i dostarczane przez państwo. Pokazuje to poniższy wykres.
Widać też wyraźną korelację między zmianą PKB per capita w ostatniej dekadzie a zmianą przeciętnego poziomu satysfakcji: zadowolenie z życia rosło wyraźniej w krajach, które rozwijały się relatywnie szybko. Ale, po pierwsze, korelacja to nie to samo co zależność przyczynowo-skutkowa. Innymi słowy, to, że wzrost PKB i wzrost zadowolenia idą na ogół w parze, nie mówi nic na temat tego, czy to pierwsze zjawisko jest przyczyną drugiego. Być może jest na odwrót i to zwiększający się optymizm mieszkańców sprzyja rozwojowi gospodarki albo też oba zjawiska mają jeszcze inną wspólną przyczynę. Po drugie, nawet gdyby przyjąć, że zależność przyczynowa tu istnieje, to poziom zadowolenia Polaków z życia zwiększył się w mniejszym stopniu niż w innych krajach, które rozwijały się w zbliżonym tempie. A jednocześnie jest znacznie wyższy niż w innych krajach o zbliżonym poziomie dochodów czy też spożycia.
Te oznacza, że wysoki poziom satysfakcji z życia Polaków oraz jego wzrost trudno jest jednoznacznie powiązać z wyraźną poprawą materialnego dobrobytu nad Wisłą. Dlaczego więc Polska jest, w świetle danych Eurostatu, krainą szczęśliwości?
W Polsce najbardziej szczęśliwe są rodziny z dziećmi
Z badań naukowych wynika, że wśród składowych satysfakcjonującego życia są takie czynniki jak dobry stan zdrowia, bliskie kontakty z innymi ludźmi, poczucie sensu wykonywanej pracy, brak rażących nierówności dochodowych i majątkowych oraz dobry stan środowiska naturalnego. Tymczasem Polska nie wyróżnia się specjalnie na niemal żadnej z tych płaszczyzn.
Przykładowo, według Eurostatu w 2022 r. oczekiwana długość życia nad Wisłą (w chwili urodzenia) wynosiła nieco ponad 77 lat. Tylko w sześciu krajach UE była niższa. Polska jest też wyraźnie poniżej średniej pod względem satysfakcji mieszkańców z wykonywanej pracy. Polacy są też niezadowoleni z warunków mieszkaniowych. Za bardzo zadowalające swoje lokum uważa tylko 16,5 proc. z nas. To również plasuje nas w ogonie europejskich nacji. Polska jest natomiast w czołówce państw o najgorszej jakości powietrza.
Tym, co Polskę wyróżnia pozytywnie i co może częściowo tłumaczyć wysoki poziom satysfakcji z życia mieszkańców, jest duże zaufanie do innych ludzi. To jedna z miar jakości stosunków społecznych. Wygląda też na to, że wyjątkowo dużą satysfakcję z życia deklarują w Polsce osoby o niskich dochodach. W tej grupie osób oceny satysfakcji od 2013 r. wzrosły też mocniej niż średnio w społeczeństwie. To łatwo powiązać z dużymi podwyżkami płacy minimalnej w ostatnich latach. Nie przekładało się to wprawdzie na wyraźny spadek nierówności dochodowych, które – według badań bazujących nie tylko na ankietach, ale też na danych ze sprawozdań finansowych – należą do najwyższych w Europie, ale też Polacy zdają się tych nierówności nie widzieć. Według jednej z poprzednich edycji Eurobarometru poparcie dla większej redystrybucji dochodów należy w Polsce do najniższych w UE.
Wysoki poziom zadowolenia z życia widać też wśród rodzin z dziećmi. Pod tym względem w UE Polska ustępuje tylko Słowenii. To zjawisko może z kolei być następstwem polityki wspierania takich rodzin, w tym programu 500/800+ oraz zwiększenia dostępności żłobków i przedszkoli.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl