Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Piątkowski
Marcin Piątkowski
|
aktualizacja

Polska może uratować przemysł Europy. "CPK w tym pomoże" [OPINIA]

Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

Jestem zwolennikiem budowy CPK, chociaż nie tylko jako pojedynczego lotniska, jak to podkreśla się w trwającej debacie, ale jako jednego z kluczowych elementów o wiele większej koncepcji budowy w Polsce przemysłowego serca Zachodu - pisze w opinii dla money.pl prof. Marcin Piątkowski.

Polska może uratować przemysł Europy. "CPK w tym pomoże" [OPINIA]
Co dalej z CPK? Rząd Tuska jeszcze nie podjął decyzji (CPK, Getty Images, Omar Marques)

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Jestem zwolennikiem budowy CPK, chociaż nie tylko jako pojedynczego lotniska, jak to podkreśla się w trwającej debacie, ale jako jednego z kluczowych elementów o wiele większej koncepcji budowy w Polsce przemysłowego serca Zachodu.

To koncepcja, która pozwoliłaby do Polski ściągnąć dziesiątki miliardów dolarów dodatkowych inwestycji zagranicznych, zapewniając Polsce kolejne długie lata szybkiego wzrostu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Bez CPK nie dogonimy Zachodu - Marcin Piątkowski - Biznes Klasa #16

Dałaby ona szansę Zachodowi na bardziej skuteczną konkurencję z chińskim przemysłem i na uratowanie go przed deindustrializacją, mającą dalekosiężne polityczne, społeczne, ekonomiczne i militarne skutki.

Zmniejszałaby także ryzyko agresji Putina dzięki budowie u nas europejskiego centrum produkcji broni i amunicji. To byłby projekt na miarę drugiej Gdyni, COP (Centralny Okręg Przemysłowy budowany w Polsce w latach 30. - przyp. red.) i wszystkich innych historycznych projektów rozwojowych razem wziętych, realizowany w kluczowym dla świata celu.

Miliardy na inwestycje

Skąd miałyby się wziąć te miliardy dolarów inwestycji? COVID, agresja Putina, rosnące napięcie między Chinami i Zachodem oraz zmiany klimatu sprawiły, że na świecie trwa proces dywersyfikacji i skracania łańcuchów dostaw. Wraz z nim nowych miejsc do lokalizacji produkcji szuka coraz więcej z ponad 1,3 bln dol. corocznych inwestycji zagranicznych na świecie.

Do pozyskania są dziesiątki, a nawet setki miliardów dolarów.

Część z niech już lokuje się w takich krajach jak Wietnam czy Meksyk, ale też i w Polsce, gdzie – mimo wojny w Ukrainie i obaw o naszą "przyfrontowość" – w ciągu ostatnich dwóch lat wartość inwestycji zagranicznych w proporcji do PKB podwoiła się w stosunku do czasów sprzed pandemii. Ale ogromne kapitały dalej szukają dla siebie miejsca.

Dla przykładu, w niedawnej ankiecie Amerykańskiej Izby Handlowej w Chinach prawie połowa respondentów stwierdziła, że nie planuje zwiększyć inwestycji w tym kraju albo je nawet zmniejszy. Podobnie myślą też działające tam europejskie firmy.

Większość rozglądającego się po świecie kapitału nie wróci na Zachód. Mimo coraz większych subwencji, takich jak tych oferowanych przez rząd amerykański dla produkcji półprzewodników czy inwestycji w zieloną transformację. Problemem są zbyt wysokie koszty. Dla przykładu, koszty budowy nowej fabryki półprzewodników tajwańskiej firmy TSMC w Arizonie są kilkakrotnie wyższe niż na Tajwanie, a ceny wyprodukowanych półprzewodników, m.in. z powodu wysokich pensji amerykańskich pracowników, mają być co najmniej 30 proc. wyższe.

Europa Zachodnia z powodu m.in. wzrostu cen energii  ceny gazu w Europie są teraz trzy razy wyższe niż w USA i wielokrotnie wyższe niż w Chinach – też nie jest atrakcyjnym miejscem dla nowych inwestycji. Inne kraje, takie jak Wietnam czy Meksyk, są za małe, zbyt mało rozwinięte i bezpieczne, aby pozyskać wielkie kapitały.

Europa Zachodnia musi ratować swój przemysł

To, czy Zachód – w tym Polska – będzie w stanie uratować swój przemysł, jest ważne, bo zadecyduje o tym, w jakim stopniu to Zachód a nie Chiny będą w przyszłości decydować o losie świata. O zachowanie pozycji Zachodu może być coraz trudniej, bo coraz trudniej będzie odzyskać mu (szczególnie odprzemysłowionej Ameryce) utraconą wiedzę związaną z produkcją przemysłową na masową skalę.

Dzisiaj liderem takiej produkcji są Chiny. Wartość dodana ich produkcji przemysłowej jest już dwa razy większa niż w USA. A jeszcze dekadę temu była tylko o 40 proc. wyższa.

Chińska przewaga będzie się dalej powiększać m.in. z powodu setek miliardów dolarów, którymi ten kraj wspierają przemysł.

Robią to m.in. po to, aby znaleźć inne źródła wzrostu niż będący w kryzysie sektor nieruchomości. Ale również dlatego, że Chiny stają się coraz bardziej konkurencyjne dzięki korzyściom z ustawicznego uczenia się, modyfikacji i podnoszenia wydajności pracy generowanym przez miliardowe wolumeny produkcji.

Jeśli Zachodowi nie uda się odtworzyć takich samych możliwości, o skuteczną konkurencję będzie coraz trudniej.

Polska w globalnej układance

Jaka zatem ma być w tym rola Polski? Nasz kraj mógłby zaoferować Zachodowi bezpieczną, konkurencyjną i kompleksową alternatywę dla Chin (chociaż tylko częściową, bo sama Polska jest oczywiście za mała, by zastąpić Chiny) i dać Zachodowi większą szansę na zachowanie konkurencyjności.

Świetnym miejscem do inwestycji mógłby być cały obszar między Łodzią a Warszawą, który miałby łatwy dostęp do:

  • międzykontynentalnego lotniska i kilku lotnisk regionalnych,
  • autostrady do Berlina,
  • szybkich kolei do reszty Polski i Europy, torów do Chin,
  • kilkunastu uczelni i ponad 200 tys. studentów w Łodzi i Warszawie.

To byłoby jedno z najlepiej logistycznie usytuowanych miejsc na świecie. Na ponad 100-km obszarze między Warszawą i Łodzią (chociaż nie tylko tam, na zachodnie inwestycje "załapałyby" się i inne regiony, od aglomeracji śląsko-krakowskiej, przez Wrocław po Trójmiasto) można by wybudować setki nowoczesnych, technologicznie zaawansowanych i niskoemisyjnych fabryk.

Wokół nich zaś mogłyby powstać całkiem nowe, przyjazne ludziom i środowisku miasta, które przy okazji rozładowałyby nasz narodowy problem mieszkaniowy.

Czy stać nas na megainwestycje?

Czy na takie inwestycje nas stać? Żonglowanie kwotami 40 mld, 160 mld czy nawet 400 mld złotych wartości inwestycji wokół CPK robi wrażenie i sugeruje jej "gigantomanię", dopóki nie dodamy do tego kluczowego kontekstu. W przyszłym roku polskie PKB osiągnie wartość blisko 4 bln zł, czyli 100-krotności wartości samego lotniska i 10-krotności maksymalnej wartości wszystkich, rozłożonych na długie lata inwestycji.

Kwoty inwestycji nie uwzględniają również faktu, że duża część z nich będzie finansowana nie przez budżet, ale przez sektor prywatny.

Tymczasem poziom długu sektora prywatnego w Polsce spadł niedawno do najniższego poziomu od lat – na koniec 2023 wyniósł on tylko 35 proc. PKB w porównaniu do ponad 50 proc. PKB w 2015 roku i był też wielokrotnie niższy od poziomu zadłużenia sektora prywatnego na Zachodzie. Dług sektora publicznego też jest relatywnie niski: ma on w tym roku wynieść 54,2 proc.

PKB według unijnej definicji – tylko trochę powyżej połowy średniej dla Unii Europejskiej - i niecałe 43 proc. PKB według polskiej definicji długu (z której korzysta się przy liczeniu konstytucyjnego 60 proc. limitu długu do PKB). Przejściowe zwiększenie długu o np. 10 pkt procentowych PKB dałoby prawie 400 mld zł dodatkowego finansowania, co z nawiązką wystarczyłoby na CPK, szybkie koleje i na wszystkie inne inwestycje.

Nie będzie też drogo: obecne oprocentowanie 10-letnich obligacji państwowych wynosi poniżej 5,5 proc. rocznie, co przy planowej w budżecie średniorocznej inflacji na poziomie 6,6 proc. oznacza, że realne oprocentowanie długu będzie negatywne.

Nawet jeśli w przyszłości (miejmy nadzieję) inflacja trwale spadnie, to realne koszty finansowania powinny oscylować wokół zera. Dodatkowe, wysokorentowne inwestycje w nowe serce przemysłowe Zachodu powinny się więc z łatwością spłacić.

Jak ściągnąć kapitał do Polski

Jak ściągnąć do siebie kapitał? Wielkie zadanie będzie miało przed sobą kilka instytucji. Po pierwsze, Polska Agencja Inwestycji i Handlu, odpowiedzialna za przyciągnięcie zagranicznych inwestorów.

Po drugie, nasza dyplomacja ekonomiczna, której zadaniem będzie przekonanie świata, że Polska – mistrz Europy i świata we wzroście gospodarczym od 1990 r. – to jedne z najlepszych na świecie miejsc do inwestycji oraz władze samorządowe, które będą musiały zaopiekować się nowymi inwestorami.

Będą też potrzebne skoordynowane działania wszystkich ministerstw, aby wykupić ziemię np. wzdłuż całej łączącej Łódź i Warszawę autostrady i stworzyć tam nowe parki przemysłowe, zapewnić wykwalifikowaną siłę roboczą (gdyby zabrakło polskich pracowników, można by sprowadzić młodych, przedsiębiorczych i ambitnych ludzi z całego świata, przy okazji pomagając zmniejszyć nasz problem demograficzny) oraz zaprojektować nowe miasta i osiedla, najlepiej tak, aby stały się one wizytówką nowoczesnej Polski na całym świecie.

Wspólnym celem do 2027 roku, końca kadencji obecnego rządu, mogłoby być podwojenie inwestycji zagranicznych z około 30 mld dol. rocznie teraz do 60 mld dol. wtedy.

CPK w tym pomoże, również dlatego, że żaden z konkurujących z nami o kapitał zagraniczny krajów w regionie podobnego międzykontynentalnego lotniska nie będzie miał. Napływ zagranicznego kapitału i związanego z tym dodatkowego ruchu pasażerskiego, towarowego i biznesowego, sprawi, że mało już kto będzie pytał o biznesową zasadność CPK.

Jestem przekonany, że nowy rząd wie, że trzeba odrzucić bojaźń, brak wiary w siebie i prowincjonalny minimalizm i postawić na inwestycyjny rozmach.

Pozwoli nam on zmaksymalizować szanse na przyspieszenie rozwoju Polski i zbliżenie się do gospodarczej Ligi Mistrzów, pomóc Zachodowi obronić swój przemysł i kluczowe dla nas i świata zachodnie wartości oraz zminimalizować strategiczne ryzyka. Kto zostanie nowym Kwiatkowskim?

Marcin Piątkowski, profesor Akademii Leona Koźmińskiego, autor bestsellera "Złoty Wiek. Jak Polska została europejskim liderem wzrostu i jaka czeka ją przyszłość"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
inwestycje
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
WP Opinie