Sebastian Kaleta był pytany w poniedziałek w Poranku Rozgłośni Katolickich "Siódma-Dziewiąta" o wątpliwości wyrażane przez przedstawicieli Komisji Europejskiej dotyczące wypełnienia przez Polskę tzw. kamieni milowych.
Jak mówił Kaleta, o tym, czy Polska otrzyma, jakiekolwiek środki z Funduszu Odbudowy decyduje arbitralnie KE.
- Komisja stawia już oczekiwania i żądania wobec Polski, żebyśmy swój ustrój zmieniali zgodnie z jej żądaniami. Jeśli potrzeba polityczna się zmienia, to zmienia się też postawa KE. I tak będzie to przez najbliższe lata wyglądało, że na życzenie opozycji KE będzie odpowiadała zapotrzebowaniem politycznym — stwierdził wiceminister.
Zdaniem polityka Solidarnej Polski, "Unia cynicznie odcina Polskę od potrzebnych dzisiaj pieniędzy, aby wzmocnić politycznie swoich pupili". - Dlatego ciężko powiedzieć, czy te pieniądze w ogóle popłyną — stwierdził Kaleta.
Jego zdaniem po stronie UE nie ma żadnych kompromisów. - UE żąda, żeby w Polsce zapanowała pełna anarchia w sądach. Na to się zgodzić nie możemy. Jeśli byśmy się zgodzili na to, żeby sędziowie mogli się wzajemnie kwestionować, to sądy przestałyby pracować w ciągu kilku tygodni — powiedział Kaleta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Przyjęta przez Polskę nowa ustawa znosząca Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego nie uchyliła kwestionowanych przepisów prawa o sądownictwie — powiedział w ubiegłym tygodniu rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand. Wcześniej wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova zdecydowanie stwierdziła, że nowa ustawa nie wypełnia kamieni milowych.
Polska musi zrealizować tzw. kamienie milowe, by otrzymać z Unii Europejskiej miliardy z Krajowego Planu Odbudowy. Komisja Europejska jako warunek akceptacji KPO postawiła m.in. likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Nowelizacja ustawy o SN, wprowadzająca m.in. to rozwiązanie, została niedawno uchwalona przez parlament i podpisana przez prezydenta. Wejdzie w życie 15 lipca.
Polska ma otrzymać z Krajowego Planu Odbudowy 106,9 mld zł w formie dotacji unijnej oraz 51,6 mld zł w postaci preferencyjnych pożyczek.