Polski Ład zaprezentowany przez Zjednoczoną Prawicę to szereg obietnic. Największe emocje wzbudziły te dotyczące podatków, świadczeń socjalnych czy kwestii mieszkaniowych. Wśród nich są także odważne deklaracje infrastrukturalne. I przynajmniej w kilku punktach trudne do zrealizowania.
Polski Ład a drogi. Cele na 2025 r. i 2030 r.
Jakie konkrety oferuje Polakom PiS? Pierwszy dotyczy roku 2025. "W porównaniu z 2015 r. zwiększyliśmy sieć dróg szybkiego ruchu o ponad 40 proc. W 2025 r. będzie w Polsce ponad dwa razy więcej dróg szybkiego ruchu niż w 2015 r." - czytamy w projekcie Polskiego Ładu.
Kolejna deklaracja dotyczy roku 2030. Mowa o pełnym połączeniu miast wojewódzkich drogami szybkiego ruchu. "Chcemy dokończyć budowę całej sieci dróg szybkiego ruchu w Polsce, a następnie uzupełniać ją o kolejne odcinki wskazane przez lokalne społeczności" - zapowiadają twórcy Polskiego Ładu.
W dokumencie wymienione są konkretne odcinki dróg, które mają powstać do 2030 r. Oprócz ekspresówek mowa jest także o autostradach, ale i o drogach niższych klas.
Budowy dróg, które PiS zapowiada w Polskim Ładzie:
- dokończenie rozbudowy autostrady A1;
- dokończenie wschodniego odcinka A2;
- dokończenie drogi S19 między Lublinem a Rzeszowem;
- budowa drogi S10 łączącej Szczecin, Piłę, Bydgoszcz, Toruń i Warszawę;
- budowa S8 między Wrocławiem a Kłodzkiem;
- budowa S19 między Lublinem a Białymstokiem;
- budowa obwodnicy Szczecina;
- budowa S11 ze Śląska do Koszalina i Kołobrzegu;
Ponadto PiS zapowiada, że zainicjuje procedurę podnoszenia klas dróg krajowych o znaczeniu subregionalnym. Jako przykład podaje DK94 na zachód od Wrocławia.
Czytaj też: Zmiany w 500+. Koniec z tradycyjnymi wnioskami
Nowe prawo wstrzyma budowy?
To tylko część z zapowiadanych nowych tras, ale w niektórych sytuacjach ich realizacja może okazać się niemal niemożliwa, a na pewno znacznie opóźniona. Nawet miliardy z Unii nie pomogą, bo tym razem nie chodzi o pieniądze, a o nowe prawo.
Zmuszona dyrektywami unijnymi Polska musiała zmienić zasady wydawania decyzji środowiskowych. Zgodnie z nowym prawem, zwiększa się zakres partycypacji społecznej w procesie inwestycyjnym. To oznacza, że dużo łatwiej organizacjom ekologicznym, mieszkańcom czy lokalnym działaczom zaskarżyć wydaną decyzję środowiskową na budowę drogi w danym miejscu.
Przepisy dają możliwość złożenia wniosku o "wstrzymanie natychmiastowego wykonania decyzji przez organ odwoławczy oraz możliwość zaskarżenia do sądu postanowienia wydanego w tym zakresie".
- Na senackiej komisji szef Polskich Linii Kolejowych powiedział, że na planowanych 15 mld zł inwestycji, zagrożonych jest od 5 do 8 mld zł. Szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nie zabiera głosu, daje pole do popisu ministrowi. Jeśli jednak kolej wprost mówi o zagrożeniach, to wiadomo, że drogi też są tym zagrożone, prawo jest takie samo w obu przypadkach - powiedział w rozmowie z money.pl Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Jak dodał, budowy dróg problem dotyczy jeszcze bardziej, bo szlaki kolejowe z reguły są już wyznaczone i mowa głównie o modernizacji. W przypadku dróg trzeba wyznaczać nowe korytarze w miejscach, gdzie dotąd drogi nie przebiegały. A to łączy się wywłaszczeniami, nie zawsze są to puste pola, często trzeba nawet wyburzać domy, tu łatwiej o protesty.
Protesty mieszkańców i ekologów
Rząd PiS zapewnia, że zrealizuje swoje plany budowy dróg i linii kolejowych. Jednak już na przykład budowie trasy S10 między Bydgoszczą a Toruniem sprzeciwiają się właściciele działek, ekolodzy i działacze. Problem stanowi m.in. to, że wyznaczona trasa ma przebiegać przez Puszczę Bydgoską – na to nie godzą się ekolodzy, a właścicielom działek przeszkadza głównie to, że trasa przebiega za blisko ich nieruchomości.
Z problemami przy wydaniu decyzji środowiskowej zmaga się także planowana budowa trasy S8 na odcinku Wrocław - Kłodzko. Protestują artyści, bo trasa jest wyznaczona przez Górę Kostrę, zwaną też Kukułką. W bliskiej odległości znajduje się niedawno wyremontowany pensjonat "Dom Krawca". Jego właściciel podkreśla, że przeprowadzenie S8 w okolicy tego miejsca "trwale zniszczy jego magiczny klimat".
Nie lepiej jest z budowaną trasą Via Carpatia na planowanym łączniku tras S19 i S61 (Via Baltica). Wyznaczony korytarz prowadzi od Knyszyna do Ełku, przecinając tym samym Biebrzański Park Narodowy. Wyznaczona przez drogowców została alternatywa trasa, wzdłuż obecnej DK8 na odcinku Knyszyn-Raczki, jednak i ona prowadzi przez biebrzańskie bagna, na co nie zgadzają się ekolodzy.
Wiele kontrowersji budzi też przebudowa drogi numer 16 przez Mazury. Jak informowaliśmy w money.pl, biznes widzi w niej szansę na rozwój, a część mieszkańców rozwiązanie problemu korków. Natomiast ekolodzy i niektórzy samorządowcy ostrzegają przed degradacją Warmii i Mazur.
Czytaj również: Nowe autostrady i ekspresówki. Zobacz najnowsze plany
Adrian Furgalski w rozmowie z money.pl zwrócił uwagę na brak alternatywy. - Rząd nie informuje, czy ma gotowe jakieś projekty zamienne tam, gdzie będą problemy z przepisami. By nie było pustki, by poprowadzić te inwestycje w takich miejscach, żeby nie było do nich żadnych zastrzeżeń - podkreśla.
Jak dodał, najważniejsze, by grubą kreską oddzielić inwestycje, które już są realizowane, od tych, które są planowane. By nowe prawo stosować tylko do tych nowych inwestycji.
Rząd powinien też – na co zwrócił uwagę Furgalski – dofinansować dyrekcje ochrony środowiska. Te zmagają się ze zbyt małą liczbą urzędników, a bez nich rozpoznawanie samych zaskarżeń do wydanych decyzji może się ciągnąć rok czy dwa.
- Sprawy są skomplikowane, ale rozpatrywanie przez rok czy dwa to wina tylko tego, że urzędy nie wyrabiają. Trzeba postawić na dobre płace i zatrudnienie dodatkowych urzędników, żeby wydawanie decyzji nie trwało latami. Tego jednak nie da się naprawić w miesiąc – powiedział nam Adrian Furgalski.
Podkreśla też, że w przypadku kolei zaskarżanych jest aż 18 proc. decyzji środowiskowych. W przypadku dróg proporcja może być odwrotna, przez nowe prawo to nawet 80 proc. takich decyzji może się zmagać z zaskarżeniami.
Nie, bo nie
Organizacje czy działacze, którzy sprzeciwiają się powstawaniu nowych tras, to jedno. Drugie to zwykła ludzka złośliwość. "Droga idzie przez działkę sąsiada i dostał za to duże pieniądze, a mojej nikt nie kupił? Zgłoszę zaskarżenie i będę blokował powstawanie nowej trasy" - takich przykładów jest cała masa, jednak na podstawie nowego prawa znacznie łatwiej zablokować choćby wbicie pierwszej łopaty.
- Tych irracjonalnych pomysłów jest sporo, prawo starało się to temperować, ale obawiam się, że teraz worek z takimi problemami się rozwiąże. Wiele osób podkreśla, że zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne są inwestycje drogowe czy kolejowe, jednak jeśli coś zbliża się do naszej działki, diametralnie zmienia się punkt widzenia. Każdy chce korzystać z nowej drogi, ale byle jak najdalej od jego działki - powiedział money.pl prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Tymczasem rząd przekonuje, że w ramach Polskiego Ładu rozbuduje sieć autostrad i dróg ekspresowych, rozwinie i wyremontuje drogi lokalne, wybuduje obwodnice, a także rozbuduje kolej.
Mowa m.in. o budowie ponad 2 tysięcy kilometrów nowych dróg ekspresowych i autostrad, ponad 100 mostów i obwodnic oraz przebudowie 50 tysięcy kilometrów dróg, wielu kilometrów chodników i ścieżek rowerowych, remontach miejscowych mostów czy budowie tysięcy bezpiecznych przejść dla pieszych.