W sektorze usług liczba niewypłacalności była w styczniu i lutym 2021 r. przeszło trzykrotnie większa, niż przed rokiem, i wyniosła 131 (wobec 45 w analogicznym okresie w 2020 r.).
Zdaniem ekspertów, firmy odczuwają nie tylko skutki lockdownów, ale także kryzysowych budżetów samorządów, przedsiębiorstw i konsumentów. Problemy mają kolejne branże usługowe, takie jak: utrzymanie zieleni, ochrona, pośrednictwo pracy czy opieka przedszkolna.
W segmencie produkcji podstawowych artykułów spożywczych w rolnictwie niewypłacalność osiągnęła skalę, której - jak czytamy w raporcie - nigdy nie widziano. W lutym według oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego niewypłacalność zgłosiło 18 przedsiębiorstw z branży.
W segmencie produkcji, oprócz produkcji rolnej i spożywczej, liczne problemy mają firmy z sektora metalowo-maszynowego oraz produkcji na rzecz budownictwa (konstrukcje, elementy metalowe, z tworzyw sztucznych oraz drewniane). Liczba niewypłacalności w tej branży wzrosła o 42 proc.
W budownictwie jeszcze w drugiej połowie ub. roku odnotowano spowolnienie w realizacji dotychczasowych kontraktów i w rozpoczynaniu kolejnych. Dotyka ono w dużym stopniu firm budownictwa specjalistycznego, w tym związanego z inwestycjami infrastrukturalno-drogowymi. Niewypłacalności w budownictwie w styczniu-lutym 2021 r. było o 45 proc. więcej, niż rok wcześniej.
Członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka Tomasz Starus zwraca uwagę, że przedsiębiorstwa odczuwają obecnie jeszcze skutki drugiego lockdownu, ogłoszonego w IV kwartale ubiegłego roku.
Koronawirus. Co trzecia firma obawia się bankructwa
- Po złych wynikach w zawsze najlepszym dla handlu ostatnim kwartale roku, zarządzający nimi nie czekali i składali do sądów wnioski o ochronę przed wierzycielami, lub też to oni wnioskowali o upadłość dłużników - wskazuje Starus.
Jego zdaniem dotyczy to zwłaszcza małych, ale stabilnych dotąd firm rodzinnych, obecnych na rynku od wielu lat, a nie start-upów obecnych na rynku od niedawna.