Sejmowe komisje energii, klimatu przyjęły w czwartek poprawkę Mark Suskiego do rządowego projektu zmiany ustawy odległościowej, która zwiększa z 500 do 700 m minimalną odległość wiatraka, ale wyłącznie od budynków mieszkalnych. W trakcie prac pojawiła się jednak poprawka, która i tak może wyhamować nowe inwestycje w wiatraki. Przewiduje ona, że w razie sprzeciwu grupy mieszkańców, konieczne będzie referendum w sprawie elektrowni OZE.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie 500, a 700 metrów w ustawie wiatrakowej
Zmiany zaproponowane przez PiS są jednak krytykowane przez część ekspertów.
"Ograniczenie branży wiatrowej, cios w energetykę i strata dla gospodarki" - tak poprawkę ocenia Michał Kaczerowski, ekspert, który od lat zajmuje się rozwijaniem projektów wiatrowych w Polsce.
"Politycy przesuwając suwak w kierunku 700 czy nawet 1000 metrów wybierają w zamian importowany drogi gaz, a nie jak się im wydaje mniej wiatraków. W dzisiejszych warunkach 1 gigawat lądowych turbin generuje 2 miliardy złotych oszczędności w imporcie gazu ziemnego lub blisko 1 miliard złotych w przypadku węgla kamiennego." - czytamy w opracowaniu przygotowanym przez think-thank Instrat.
- Cokolwiek poza 500 metrów to zgniły kompromis i udawanie, że spotykając się w połowie osiągamy jakiś konsensus. Nic bardziej mylnego. Istotna większość projektów gotowych do rozpoczęcia inwestycji tuż po liberalizacji ustawy antywiatrakowej była w ciągu ostatnich lat szykowana pod kątem właśnie tej odległości. Adaptacja tych przedsięwzięć do nowej odległości nie potrwa z dnia na dzień – wykosi masę gotowych projektów, których potrzebujemy na wczoraj – ocenia Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat, ekspert w zakresie energetyki i klimatu.
Ustawa wiatrakowa. "Rząd zachował się niepoważnie"
- Rządzący powinni mieć świadomość, że z każdym 10, 50 i 100 metrów dalej poza 500 pochodzące z konsultacji społecznych, zwiększają rachunek za import paliw. Przesuwanie takim suwakiem jak w grze komputerowej ma negatywne ekonomiczne i geopolityczne konsekwencje dla Polski. W ramach KPO zobowiązaliśmy się do znacznego postępu, a nie kolejnej deformy, która może znowu zablokować spłynięcie środków do kraju – podsumowuje w najnowszej analizie Michał Hetmański, prezes Instratu.
Nowe prawo zablokowało budowę wiatraków
Obowiązująca obecnie ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, przyjęta w maju 2016 r., a zgłoszona jako projekt poselski grupy posłów PiS, zakazuje budowy turbin wiatrowych w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość wieży i łopaty wirnika w najwyższym położeniu (tzw. 10H) od zabudowy mieszkalnej oraz od parków krajobrazowych. Jednocześnie przepisy zabraniają budowy budynków mieszkalnych bliżej, niż w odległości 10H od istniejących turbin wiatrowych.
Zmiana ustawy jest jednym z 37 kamieni milowych, które Polska ma zrealizować, aby spełnić wymogi wynikające z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności i dostać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.