Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

Powrót do szkoły od września? Nauczyciele pełni obaw. "Jedno dziecko może zarazić całą szkołę"

213
Podziel się:

Nauczyciele wprost mówią o strachu przed zakażeniem. MEN szykuje jednak powrót do szkół. Nikt nie wie, co będzie się działo, gdy Covid-19 zostanie w szkole wykryty. - Czy ja mam wracać do domu i przenieść koronawirusa? - zadaje pytanie nauczyciel Krzysztof Maksymow.

Krzysztof Maksymow, nauczyciel z Warszawy, nie kryje swoich obaw związanych z powrotem do szkoły w czasie pandemii.
Krzysztof Maksymow, nauczyciel z Warszawy, nie kryje swoich obaw związanych z powrotem do szkoły w czasie pandemii. (Archiwum prywatne)

- Mamy bardzo dużo obaw w związku z powrotem do szkoły. Sam wychowuję dziecko i mieszka ze mną mama z grupy ryzyka. Ponadto wielu, nie tylko starszych nauczycieli, ma choroby towarzyszące i zakażenie może być dla nich bardzo groźne - mówi money.pl Krzysztof Maksymow, nauczyciel z IV LO im. Adama Mickiewicza w Warszawie.

- Nie wiemy, kto jest zakażony. Wiele dzieci może przechodzić to bezobjawowo, stąd nasze obawy. Jedno dziecko przecież wystarczy, żeby zarazić całą szkołę. Tymczasem MEN milczy na temat testów na Covid dla nauczycieli, choć wszyscy powinni być badani regularnie i na koszt państwa - mówi Artur Sierawski, nauczyciel historii w Zespole Szkół Nr 23 w Warszawie i inicjator koalicji "Nie dla chaosu w szkole".

Jak dodaje, przy powrocie do szkół we wrześniu może się powtórzyć sytuacja z matur, kiedy niektórzy nauczyciele z obaw przed zakażeniem, brali zwolnienia lekarskie. - Rozmawiam z kolegami. Przecież w szkołach też są cukrzycy, mają inne choroby towarzyszące. Tu pojawia się pytanie, jaki będzie odsetek nauczycieli, którzy we wrześniu też pójdą na zwolnienia - zastanawia się Sierawski.

Zobacz także: Strach przed koronawirusem. Na hiszpańskiej plaży restrykcyjnie przestrzegają dystansu społecznego

Niepokój nauczycieli rozumie również Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Przekonanie, że szkoła będzie jakąś enklawą bezpieczeństwa, nie ma podstaw. Będziemy mieli w nich zakażenia i to powoduje obawy nauczycieli. Szkoły są bardzo liczne, dzieci poza szkołą kontaktują się z wieloma osobami - mówi prezes ZNP Sławomir Broniarz.

Wytyczne

Pierwsze wytyczne GIS dotyczące powrotu uczniów do szkół we wrześniu nakazują m.in. częste mycie rąk, wietrzenie sal po każdych zajęciach oraz większą liczbę lekcji na świeżym powietrzu. Nowe przepisy nie zakładają masowego mierzenia temperatury przed wejściem na teren szkoły. Maseczki i rękawiczki nie będą wymagane.

Starsi nauczyciele i pracownicy administracji (po 50. roku życia) mają być pod specjalną ochroną. Ze względu na wiek będą musieli nosić maseczki i rękawiczki. Będą również zwolnieni z zajęć, na których mieliby kontakt z dużą liczbą dzieci, jak np. na świetlicy czy podczas dyżuru na korytarzu w czasie przerw.

- Przeciętna wieku nauczyciela w Polsce przekracza 45 lat. Zatem zdecydowana większość kolegów jest po pięćdziesiątce - wyjaśnia Broniarz. Nie mówi tego wprost, ale aż ciśnie się na usta pytanie. Skoro większość nauczycieli ma unikać kontaktu z dużymi skupiskami dzieci, to kto będzie pracował?

Napięcia

Jak reagują na nie nauczyciele? - Jak starsi pracownicy wyjdą z dyżurowania na korytarzach, to co z młodszymi? Przecież nie będą mieli wtedy nawet przerwy na kanapkę czy odpoczynek - mówi Sierawski.

- Odnoszę wrażenie, że ta propozycja ma poróżnić nauczycieli i wywołać kolejne napięcia w grupie zawodowej. U mnie w szkole dyrekcja pytała osoby w grupie ryzyka, czy ktoś nie będzie uczestniczył w maturach. Wszyscy jednak byli. Myślę, że z dyżurami będzie podobnie - mówi Krzysztof Maksymow.

Nauczyciel wątpi też w powodzenie tej metody. Jak przekonuje, bez dyżurów czy z nimi, każdy nauczyciel będzie miał przecież kontakt z uczniami w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie wirus łatwo się przenosi.

- Przy takiej liczbie chorych mieliśmy lockdown, teraz słyszymy, że nie musimy się tymi statystykami martwić. Trudno nam to zrozumieć - mówi Maksymow.

Panika?

Nauczyciel obawia się też paniki, która zapewne się pojawi, jak zostanie stwierdzona podwyższona temperatura u choćby jednego z uczniów. - Będziemy musieli czekać na wynik testu, a jak ma wtedy szkoła pracować? Co z jego klasą, nauczycielami, z którymi miał kontakt - pyta retorycznie nauczyciel z IV LO w Warszawie.

Zastanawia się, jak ma np. wyglądać powrót dzieci i nauczycieli do domów. - Czy ja mam wracać do domu i przenieść ewentualnie tego koronawirusa? Z drugiej strony: gdzie mam nocować? Nikt o tym nie pomyślał - podkreśla Krzysztof Maksymow.

Te obawy podziela ZNP. - Inspektor Sanitarny mówi, że może trzeba będzie wtedy dzieci odesłać do domu i czasowo zamknąć jedną klasę. Jednak moim zdaniem, jeśli jedno dziecko będzie miało koronawirusa, to trzeba zamknąć całą szkołę - mówi Sławomir Broniarz prezes ZNP.

Obawami nauczycieli podzieliliśmy się z MEN.

- Przygotowujemy się do normalnej, stacjonarnej pracy szkół i placówek oświatowych od września. Tworzymy przepisy, które zagwarantują bezpieczeństwo uczniów po powrocie do szkół - mówi Justyna Sadlak z MEN, która podkreśla, że szczegółowe zalecenia będą znane dopiero w pierwszej połowie sierpnia.

Sztuka dla sztuki

A co w przypadku zakażenia jednego z uczniów. Jak przekonuje MEN, dyrektor szkoły "będzie mógł szybko zareagować". Jednak nad szczegółami procedur nadal w resorcie pracują. Z jednej strony nauczyciele obawiają się zakażenia, ale też nie chcą powrotu do zdalnej nauki.

- Przecież wiemy, że ona nie była sukcesem. O tym głośno mówią sami nauczyciele i wiemy, ile to kosztowało rodziców - mówi Sierwski.

- Ta forma edukacji jest sztuką dla sztuki. Dla wszystkich to było trudne, a efekty zarówno nauczyciele, jak i uczniowie oceniają źle. To był koszmar, dlatego podejrzewam, że jeśli wrócimy do tej formy zajęć, to dużo nauczycieli może zrezygnować z pracy - ocenia Maksymow.

Jak dodaje, w Warszawie na dziś brakuje 4 tys. nauczycieli. Co będzie we wrześniu?

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(213)
WYRÓŻNIONE
Olka
4 lata temu
Jak unikać dużych skupisk w przepełnionych szkołach??? Jest podwójny rocznik więc jak to zrobić? Nauczyciele będą chodzić na zwolnienia i dobrze. Skoro i tak nikt nie docenia ich pracy to nie zauważą różnicy. Czepiają się nauczycieli, że martwią się o siebie, swoje rodziny czy dzieci w szkołach a nikt nie zastanawia się nad pracą telefoniczną lekarzy? Jak można leczyć ludzi przez telefon? Ale taka praca jest ok tylko nauczyciele przesadzają. Ludzie obudźcie się. Jedno chore dziecko w szkole spowoduje problemy także w waszych domach!!!
Toja
4 lata temu
Dlaczego przychodnie sa zamkniete? Czy lekarze to jakas grupa uprzywilejowana?za porady telefoniczne dostaja kilkanascie tys.pensji co miesiac. Z wypowiedzi lekarzy ta sytuacja bardzo im pasuje. Nie narobi sie pacjenta nie widzi a kaska leci. Dlaczego nikogo to nie oburza i nikt o tym glosno nie mowi??czyzby temat nauczycieli byl zastepczy do czegos?
Xyz
4 lata temu
Po co piszecie takie artykuły pod publiczkę? Jako nauczyciel ja i 90. % moich kolegów/koleżanek po fachu chcemy powrotu do pracy i normalnej,stacjonarnej nauki. Taki sam procent dzieci i ich rodziców też chce powrotu a nie pseudo zdalnej nauki i straconych tygodni/miesięcy.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (213)
Wiewiórka 27
4 lata temu
Trzeba było myśleć o tym wcześniej w czerwcu A nie siedzieć na dupue w domu od marca i wysyłać materiały aby biedni rodzice wszystko przekazywali dziecku.Wygosnie jest siedzieć w domu i dostawać pensje, i ciągle płakać jakim to jest się biednym. W czasie pandemi nauczyciele robili zakupy, chodzili na wesela i uroczystości rodzinne ba pojechali na wakacje bo przecież przemeczeni są klikanie na klawiaturze eter eter A teraz nagle trzeba wrócić do pracy i się nie podoba. Bezczelność inni ludzie pracują przez całą pandemie i żyją nie zarazili się. Panie i Panowie pedagodzy proszę nie zasłaniać się pandemia tylko wykonywać swoją powinność i przekazywać wiedzę i uczyć młode pokolenie bo do tego państwo się wyksztalciliscie. Rodzic natomiast pobiera pieniądze z tytułu rodzinny dodatek,500+,i m obowiązek wyposarzyc i wyedukowac dziecko co do zasad panujących w czasie pandemii jakie będą obowiązywać w szkołach. Jeżeli zaś nauczyciele nie wrócą do szkół winno się zamknąć szkoły,zwolnić nauczycieli i stworzyć platformę z której każdy uczeń będzie pobierał materiały i uczył się w domu z rodzicem.Pieniadze z edukacji i pensji nauczycieli powędruja do rodziców.I okaże się ze6to zbędny zawód. Mają najwięcej przywilejów niż każda grupa zawodową A ciągle im źle. Może czas to zmienić
38
4 lata temu
A ja prowadzę naukę jazdy, cały dzień w samochodzie na małej przestrzeni i co nie pójdę do roboty, bo się boję? A z czego będę żyć i moi pracownicy i nasze rodziny? Nauczyciele obudźcie się!!! Ja wiem, ze w grupie siła, ale mamy dość tych waszych narzekań.
Kasia
4 lata temu
"Starsi" nauczyciele!. przestańcie już siać panikę. Jesteście w dobrej sytuacji, bo nie musicie pracować. Kto się boi - idzie na emeryturę. Nie wszyscy panikują. Pozwólcie pracować tym starszym, którzy nie panikują. A przez was władze wymyślają bzdurne zarządzenia dla tych, którzy pracować chcą. Boja się wszyscy!!! Młodsi nauczyciele też. Każdy ma wolną wolę. Podejmuję ryzyko. Zarazić można się wszędzie, w sklepie, w kościele, w autobusie... A wszędzie tam ludzie starsi chodzą. Większość bez maseczkę (maseczka zakrywa tylko usta i też nie dokładnie, bo jest odchylona ok 5 cm od twarzy).
Sprzedawca
4 lata temu
Wszyscy już powinni normalnie pracować. Nauczyciele tez. Ale nie dziwie się nauczycielom, że mają obawy, skoro większość przychodni lekarskich do tej pory jest nieczynna. Lekarze przyjmują przez telefon. Czyżby lekarze byli lepsi od nauczycieli?
Madzia
4 lata temu
Witam, mam pytanie, nie boją się Państwo o zdrowie i życie swoje, najbliższych i innych, ale o swoją pracę, to co wtedy, jak dziecko zarazi się, i trzeba będzie pójść całą rodziną na kwarantannę. Co wtedy?
...
Następna strona