Pożar w Przylepie w hali, w której składowano niebezpieczne substancje, jest opanowany – poinformowano w niedzielę po g. 10. – Zdrowie i życie mieszkańców nie jest zagrożone – przekazał wojewoda lubuski Władysław Dajczak po posiedzeniu sztabu kryzysowego.
Akcja ratownicza przy hali nadal jednak trwa. Pracuje przy niej ok. 200 strażaków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożar hali. Zbadają glebę w ogródkach działkowych
Prezydent Zielonej Góry poinformował w niedzielę rano, że badania jakości powietrza w Przylepie i innych miejscowościach nie wykazały przekroczenia norm zagrażającego bezpieczeństwu i zdrowiu mieszkańców. – Wszystkie wyniki wskazywały niższe stężenie, niż dopuszczają normy – powiedział Janusz Kubicki.
Prezydent poinformował też, że cztery grupy chemiczne straży pożarnej i jedna grupa chemiczna wojska cały czas monitorują jakość powietrza.
Ważną informację przekazała marszałek woj. lubuskiego Elżbieta Polak.
W studniach nie można korzystać z wody. Taką dostaliśmy informację – mówiła na konferencji prasowej marszałek.
Po posiedzeniu sztabu kryzysowego przekazano m.in. że badane są wody w zbiornikach otwartych. Sanepid ma także pobrać próbki z ujęć głębinowych. Dodano, że w pobliżu hali są trzy takie ujęcia na dużych głębokościach. – Nie ma zagrożenia, ale trzeba przebadać wszystko dla świętego spokoju – mówił Mirosław Ganecki, lubuski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.
Będą pobierane również próbki gleby na miejscu, w okolicy zdarzenia. Przede wszystkim na terenie ogródków działkowych, bo tam jest pewne zaniepokojenie, jeśli chodzi o jakość płodów – zapowiedział Ganecki.
Sanepid bada wodę w trzej miejscowościach
– Na bieżąco będą monitorowane parametry wody, przede wszystkim w zbiornikach otwartych. Przylep jest skanalizowany, woda dostarczana jest przez zielonogórskie wodociągi. Najważniejsze jest ustalenie, czy doszło do skażenia gleby. Sanepid będzie prowadził dodatkowe badania wody, aby monitorować sytuację – podkreślił prezydent Kubicki.
Wojewoda lubuski dodał, że Sanepid prowadzi działania w Przylepie, Łężycy i Zielonej Górze – tam bada wodę, z której korzystają mieszkańcy. Zaznaczył przy tym, że nie ma żadnych przesłanek, że "z tą wodą cokolwiek złego może się dziać".