Pan Grzegorz narzeka, że państwo nie udzieliło mu pomocy. - Sąsiad jako pierwszy przyjechał zapytać, czy czegoś potrzebujemy. Zostawił wodę, jedzenie. Nikt inny tu nie był. Nikt z władz, żadnego wojska - powiedział portalowi gazeta.pl mieszkaniec Stójkowa w powiecie kłodzkim. Dodał, że teraz ma cztery skrzynki chleba i nie wie, co z nimi zrobić. - Z rzeką mam puścić? A o ewakuacji nikt, nie poinformował - dodał.
Pan Grzegorz pracuje w branży budowlanej, powódź zabrała jego narzędzia z garażu. - Nic nawet nie wynosiłem, bo mówili w telewizji: maksymalnie jak w 1997 roku. W 1997 tu woda na podwórko podeszła. A teraz? To ruina - opowiedział.
Mężczyzna planuje przygotowanie pozwu zbiorowego przeciwko władzom odpowiedzialnym za zarządzanie zaporą. Pyta poszkodowanych o chęć dołączenia do inicjatywy. - Nie wiem, czy większa część Polski, cała Polska będzie chciała wystąpić przeciwko premierowi, który powiedział: "nie panikujcie, nie będzie źle" - mówił mieszkaniec Strójkowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słowa premiera przed powodzią
W połowie września we Wrocławiu premier mówił o prognozach dotyczących ewentualnych powodzi. - Wiadomo, że nie można lekceważyć tej sytuacji, ale chcę powiedzieć, że dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w jakiejś skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Jeśli się można czegoś spodziewać - i na to chcemy być przygotowani - to oczywiście lokalnych podtopień czy tzw. powodzi błyskawicznych, a więc zlokalizowanych w jakimś miejscu - powiedział Donald Tusk po odprawie ze służbami w związku z zagrożeniem powodziowym na Dolnym Śląsku.
Prognozy nie są przesadnie alarmujące; dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju, nie ma powodu do paniki - mówił wówczas szef rządu.
Skala powodzi w Polsce spowodowała olbrzymie straty. Marszałek województwa Paweł Gancarz stwierdził: - Wyglądają jak po wybuchu bomby atomowej. Nie wiadomo, gdzie włożyć ręce. Pomoc jest natychmiast potrzebna.
Część Dolnego Śląska zaczyna walkę ze skutkami powodzi. Woda ustępuje z terenów przygranicznych i górskich, odsłaniając ogromne szkody spowodowane przez wezbranie rzek. Samorząd województwa dolnośląskiego planuje przeznaczyć 100 mln zł z funduszy europejskich na naprawę zniszczeń, ze szczególnym uwzględnieniem infrastruktury.
Przypomnijmy: w obliczu szkód, które wyrządziła powódź na południu Polski, rząd uruchomił doraźne instrumenty pomocy dla ofiar. To zasiłki do 10 tys. zł na bieżące wydatki, do 100 tys. zł na remonty budynków gospodarczych i do 200 tys. zł na remonty domów i mieszkań.