Lufthansa w związku z akcją protestacyjną musiała odwołać w środę prawie wszystkie loty ze swoich głównych lotnisk we Frankfurcie nad Menem i w Monachium. Jak się szacuje, powstałe w ten sposób utrudnienia dotkną ok. 130 tys. podróżujących.
"Nie wiemy nic o naszych bagażach, pytaliśmy i powiedziano nam, że dziś ich nie dostaniemy, może jutro będziemy mogli zapytać. Podróżowaliśmy z Cancun do Szwajcarii, problem zaczął się w Lufthansie. Nie byli w stanie podać nam daty powrotu lub dokonać zwrotu, do tej pory dali nam tylko kupony hotelowe na pobyt w Niemczech na najbliższą noc" - relacjonuje Rodolfo Concha, mieszkający w Polsce Meksykanin, w e-mailu do redakcji money.pl wysłanym we wtorek wieczorem.
Próbujemy dowiedzieć się, co robić dalej. Niemal wszystkie loty z Frankfurtu zostały odwołane w środę. Rozmawiałem z kilkoma osobami na lotnisku, wszyscy są w tej samej sytuacji" - dodaje.
Strajk ma się zakończyć w czwartek o godz. 6, a pojedyncze loty mają być odwoływane jeszcze tego dnia i w piątek - napisał Reuters.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strajk pracowników Lufthansy. Paraliż na lotniskach
Głównym postulatem uczestników strajku, zainicjowanego przez związek zawodowy Ver.di, jest podwyżka płac. Związkowcy żądają podniesienia wynagrodzeń o 9,5 proc. lub o co najmniej 350 euro dla około 20 tys. pracowników. Postulat ten uzasadniają wysoką inflacją, która w Niemczech osiągnęła 8,2 proc., oraz przeciążeniem tych pracowników, których ominęła fala zwolnień przeprowadzonych przez linie lotnicze podczas pandemii.
Ofertę złożoną wcześniej przez Lufthansę w sprawie podwyżek Ver.di odrzucił, twierdząc, że jest niewystarczająca. Strona związkowa i przewoźnik przeprowadzili do tej pory dwie rundy negocjacji płacowych. Trzecia jest zaplanowana na 3 i 4 sierpnia.