Pod względem podnoszenia pensji minimalnej PiS i Jarosław Kaczyński mogą zawstydzić i Donalda Tuska z PO, i… Edwarda Gierka z PZPR. Żaden nie podnosił ustawowego minimum tak dynamicznie. Tusk i Gierek potrzebowali na podobne efekty dużo więcej czasu.
Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość będzie rządzić drugą kadencję, to rządzenie może zakończyć w 2023 roku z pensją minimalną na poziomie 3,1 tys. zł. To oznaczałoby, że w 8 lat Jarosław Kaczyński i jego ekipa podniosą najniższe wynagrodzenie z 1750 do 3150 zł. To podwyżka o 1,4 tys. zł. Przy umowie o pracę da to blisko 2261 zł na rękę.
Minimalna znów w górę
Było 2250 zł, będzie 2450 zł. Tak ma się zmienić pensja minimalna od 1 stycznia 2020 roku, o ile propozycję minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej przyjmie Rada Ministrów. To doskonała informacja dla co dziesiątego pracującego. A to oznacza grupę około 1,5 mln Polaków, dla których jedyną szansą na podwyżkę jest decyzja rządu.
To władza ustawowym minimum zmusza pracodawców do cyklicznego podnoszenia wypłat. Pensja minimalna na poziomie 2450 zł oznacza podwyżkę względem tego roku o 200 zł. Na rękę zarabiający minimum dostaną 1773 zł. Dziś mają 1633 zł.
Rządowa propozycja jest podwyżką dwukrotnie większą niż szacowane przez ekonomistów "minimum" określone w ustawie. W ciągu jednej kadencji Prawo i Sprawiedliwości podniesie pensje minimalne z poziomu 1750 zł (w 2015 roku) do 2450 zł (w 2020 roku).
Platforma Obywatelska od 2007 do 2015 roku podniosła pensję minimalną o 814 zł. Przebiła PiS o 114 zł, ale potrzebowała na taki skok dwa razy więcej czasu. A na przykład Edward Gierek podniósł ustawowe minimum dokładnie o 1000 zł, ale potrzebował na to aż 10 lat (1970-1980).
Tak wyglądają jednak tylko liczby. Tymczasem ceny i wartość pensji minimalnej z 1970, 2007 i 2020 roku w portfelu to zupełnie inna bajka. Spojrzenie na ustawowe minimum z perspektywy blisko pół wieku nie jest proste. Minimalny 1 tys. zł z 1970 roku i czasów Edwarda Gierka pozwalałby dziś w sklepie zrobić zakupy o wartości zaledwie 525 zł. Z kolei za produkty, które w 2007 kosztowały 1126 zł, dziś trzeba zapłacić 1388 zł.
PiS pobije… Edwarda Gierka
Po uwzględnieniu współczynnika cen widać, że od 2015 roku do dziś Jarosław Kaczyński i Prawo i Sprawiedliwość podniosło pensję minimalną identycznie jak PZPR Edwarda Gierka w ciągu dziesięciu lat.
Od 2015 roku (początku rządów PiS) do 2020 roku najniższe wynagrodzenie powędruje w górę o 37 proc. Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe w identycznym okresie pierwszcyh rządów podniosły minimum wynagrodzenia o 30 proc. W ciągu dekady Gierek osiągnął identyczny wynik procentowy jak Prawo i Sprawiedliwość z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Również 37 proc.
W liczbach bezwzględnych - bez uwzględnienia cen - PiS wcale nie odstaje od wyniku pierwszego sekretarza PZPR. Od 1970 roku do 1980 roku Gierek podniósł pensję minimalną z 1 tys. zł do 2 tys. zł (czyli o 100 proc.). Gdyby PiS również rządził dziesięć lat i w najbliższym czasie podnosił pensję minimalną dokładnie o taki sam procent - Jarosław Kaczyński na X-lecie rządów mógłby chwalić się wynikiem 114 proc. podwyżek.
Jak wynika z szacunków money.pl, prezes PiS w 2025 roku dobije do 3750 zł pensji minimalnej, jeżeli zachowa tempo podwyżek z tego roku przez cały ten okres. Gdyby z kolei PiS przystopował i w kolejnych latach podnosił pensję o dotychczasowy średni wskaźnik (jak wynika z szacunków money.pl to 6,97 proc.), to dobije do 3684 zł.
W wyliczeniach nie uwzględniliśmy lat skokowych podwyżek cen. W latach 80. i na początku lat 90. pensja minimalna zaczęła gwałtownie rosnąć, choć nie był to efekt hojności władzy - a raczej drastycznych podwyżek w sklepach. Na przykład w 1988 roku pensja minimalna wynosiła blisko 9 tys. zł, ale w dzisiejszych cenach byłoby to ledwie 513 zł. Było to zresztą mniej niż 10 lat wcześniej. W 1993 roku pensja minimalna dobiła do 1,5 mln zł - choć była warta dzisiejsze 900 zł.
Zanim dojdzie do najbliższej podwyżki, zmianę na 2020 rok muszą zaakceptować jeszcze Rada Dialogu Społecznego oraz rząd. W roku wyborczym trudno spodziewać się jednak, by postanowił być mniej hojny niż zapowiedział ustami swojej minister. Tym bardziej, że nie tylko podniesienie pensji minimalnej przysłuży się finansom Polaków. W najbliższym roku powinna zacząć obowiązywać również inna obietnica, czyli obniżka podatku dochodowego PIT z 18 do 17 proc.
Oczywiście należy pamiętać, że rząd nie płaci za podwyżkę pensji minimalnej – a na niej zyskuje. Zwiększenie pensji jednego pracownika o 200 zł kosztuje bowiem przedsiębiorcę około 241 zł miesięcznie. W skali całej Polski pracodawcy zatrudniający wspomniane 1,5 mln Polaków będą musieli wysupłać ze swoich kieszeni ponad 4,3 mld zł.