Pandemia koronawiursa w Polsce się rozpędza. Obecnie blisko 1000 chorych wymaga użycia respiratora. Jak zapewnia ministerstwo zdrowia, wciąż wolnych pozostaje 491 urządzeń.
W magazynach Agencji Rezerw Materiałowych ma też wciąż pozostawać zapas około 1,5 tys. respiratorów. Ile dokładnie? Tego nie wiemy, ponieważ, jak przekonywał prezes ARM Michał Kuczmierowski w rozmowie z PAP, informacje te są niejawne.
- Nie możemy podać dokładnej liczby respiratorów w rezerwach Agencji, ponieważ jest to tajemnica państwowa. To nie jest tak, że ukrywamy tę liczbę. Są to informacje chronione, tak jak w innych państwach - podkreślał.
Kłopot w tym, że nie tylko dostępność sprzętu jest problemem. Jak podkreślają lekarze, z którymi rozmawiał money.pl, urządzenia same nie leczą. - Tu musi stanąć człowiek i podjąć dramatycznie ważne decyzje - zaznacza dr Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Potrzebni są więc ludzie, którzy potrafią respiratory obsługiwać, a tych brakuje.
Szpitale na własną rękę starają się przeszkolić personel w obsłudze respiratora. Szkolenia wdrażają też Okręgowe Izby Lekarskie. Takie wirtualne warsztaty na koniec października zorganizowała choćby warszawska izba lekarska.
Oprócz wiedzy teoretycznej dotyczącej bezpiecznej wentylacji mechanicznej, analizowania gazometrii krwi tętniczej u chorych z niewydolnością oddechową, ma być również możliwość samodzielnej pracy na wirtualnym respiratorze wysokiej wierności.
"Respirator to nie faks"
Wszyscy zgadzają się, że takie szkolenia mogą być przydatne, ale wcale nie rozwiązują problemu, bowiem w tak krótkim czasie możliwa jest do przekazania jedynie wiedza podstawowa, a praca z użyciem respiratora to wymaga specjalistycznych umiejętności.
- Respirator to nie faks - podkreśla w rozmowie z money.pl dr Bartosz Fiałek, lekarz reumatolog, który w ramach wsparcia walki z pandemią podjął dodatkową pracę na SOR. - To wybitnie skomplikowana procedura. Po to powstały te specjalizacje - zauważa.
- Zaintubować potrafię, podpiąć pod respirator również, ale dalej zaczynają się schody - dodaje.
Jak wyjaśnia, każdy z nich jest lekarzem i potrafi przeczytać zapis EKG, pewne procedury wykona, ale dalej ważne są kolejne ustawienia parametrów, które należy korygować wraz z oceną stanu pacjenta, tak, aby maszyna działała, jakby człowiek sam oddychał.
- Nikt po krótkim szkoleniu nie obsłuży respiratora na tyle dobrze, aby bezpiecznie utrzymać pacjenta w stabilnym stanie. To jedna z bardziej zaawansowanych procedur - wyjaśnia dr Fiałek.
Podobnego zdania jest dr Bożena Janicka. - Z medycyny nie da się przeszkolić - zaznacza w rozmowie z money.pl. - Tu istotna jest szczególna wiedza i decyzyjność. Błąd w kilka minut może spowodować śmierć pacjenta.
Problemem jest też brak pielęgniarek do opieki nad pacjentami pod respiratorem. - W Polsce pracuje o połowę mniej pielęgniarek niż w innych krajach europejskich, logiczne jest, że mniej jest też pielęgniarek anestezjologicznych, to ciężka dziedzina - mówiła w programie "Newsroom" Iwona Borchulska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Dziś musimy walczyć tym, co mamy
- Czy to oznacza, że nie powinniśmy nawet podjąć próby? Zrezygnować z tych szkoleń? - pyta w rozmowie z money.pl Marek Balicki, były minister zdrowia. Przyznał, że pandemia uwidoczniła braki lekarzy, wysoki średni wiek medyków i problemy na wielu innych polach, ale jak podkreślił, każdy lekarz zrobi wszystko, by ratować życie.
Marek Balicki sam uzyskał pierwszy stopień specjalizacji z dziedziny anestezjologii, ale po uzyskaniu drugiego stopnia z psychiatrii, właśnie głównie tą ostatnią dziedziną zajmował się w swoim życiu zawodowym. Zaznacza jednak, że w razie konieczności podjąłby się ratowania życia przy użyciu respiratora.
- Szkolenia oczywiście nie rozwiązują problemu, ale są doraźną pomocą w bardzo poważnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy - zaznaczył. Dziś musimy walczyć tym, co mamy - dodał.
"W Polsce nie ma rezerw lekarzy – jest niedobór – mamy najmniej lekarzy w Unii Europejskiej (2,2 na tysiąc mieszkańców). Nie zapominajmy również, że 27 proc. lekarzy i 44 proc. pielęgniarek ma więcej niż 60 lat" - informuje prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie dr n. med. Magda Wiśniewska.
Z danych Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że anestezjologów ze specjalizacją intensywnej terapii mamy w Polsce dokładnie 7 591. Z tego zawód wykonuje zaledwie 6 997.