W związku z rosnącą liczbą zakażonych koronawirusem rząd wprowadza kolejne restrykcje i zalecenia. Ostatnie dotyczą m.in. pracy biurowej, która tam, gdzie to możliwe, powinna odbywać się w formie zdalnej. W efekcie od wtorku urzędy w Polsce pracują tylko zdalnie. Na razie przez dwa tygodnie.
Jednak pracownicy wielu prywatnych firm, nawet gdyby chcieli, zdalnie nie będą mogli pracować. Przedsiębiorcy bowiem coraz częściej narzekają na pracę w trybie zdalnym.
Praca zdalna staje się nudna i demotywująca - wynika z raportu "Polski biznes w sytuacji pandemii” przygotowanego przez ekspertów od zarządzania z Akademii Leona Koźmińskiego.
Od kwietnia naukowcy prowadzą serię badań, które na bieżąco analizują, jak polskie firmy adaptują się do kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa. Wyniki nie napawają optymizmem.
- Z odpowiedzi ankietowanych wynika, że praca zdalna w dłuższej perspektywie przyniesie więcej złego niż dobrego. Wskazują, że nadzór i prowadzenie projektów bardzo się skomplikowały - wskazuje prof. Krzysztof Obłój, ekspert zarządzania strategicznego i międzynarodowego z Akademii Leona Koźmińskiego (ALK).
Czytaj więcej: Indeks PiS 2.0 najniżej od maja. Straty na akcjach idą w kilkanaście miliardów złotych
- Kreatywność pracowników spada, ponieważ jest ona zazwyczaj stymulowana w wyniku bezpośredniej wymiany myśli i emocji. A bez kreatywności praca staje się nudna i demotywująca - dodaje.
Z jednej strony powtarzającym się w ankietach wątkiem jest większa efektywność wykorzystania czasu pracy, w którego ramach nie ma już rozmów na korytarzu, wspólnych obiadów czy przerw kawowych. Z drugiej strony badani uważają, że w warunkach pracy zdalnej obieg informacji w firmach jest utrudniony, łatwiej o konflikty, a procesy decyzyjne wydłużają się.
Badania ALK pokazują, że przedsiębiorcy rezygnują z ambitnych celów biznesowych i stawiają na przetrwanie. Liderzy nie chcą planować przyszłości, funkcjonują w trybie walki i są zmęczeni.
- Firmy działają, ale minimalizują wszelkie ryzyka. Nie wykonują także nowych ruchów strategicznych, nie wprowadzają innowacji, nie eksperymentują, wstrzymują inwestycje - zauważa prof. Obłój.
Jednym z podstawowych ryzyk działalności, na które wskazują przedsiębiorcy, jest nieprzewidywalność decyzji administracyjnych i politycznych. W tym kontekście ciekawa jest ocena wartości tarcz antykryzysowych, która jest bardzo zróżnicowana, od ocen skrajnie negatywnych do bardzo pozytywnych.
Niezależnie od ocen skuteczności tarcz, eksperci zwracają uwagę, że działały w pierwszej fazie epidemii, a teraz pieniądze się kończą. Tym samym wskazują, że druga fala koronawirusa może być dla firm i całej gospodarki jeszcze bardziej dotkliwa. Możliwe są liczne bankructwa słabszych podmiotów.