O sprawie pisze "Rzeczpospolita", która otrzymała dane od Ministerstwa Aktywów Państwowych. Wynika z nich, że 921 górników dołowych wzięło po 120 tys. zł odprawy, a na urlop górniczy – gwarantujący 100 proc. pensji przez cztery lata – odeszło 1325 osób. Łączny koszt dla budżetu państwa realizacji systemu osłon socjalnych to 186,1 mln zł.
Dodatkowy problem generuje też fakt, że górnicy osiągają wiek emerytalny. Dr Jerzy Markowski, były wiceminister ds. górnictwa, w rozmowie z "Rz" szacuje, że tylko w tym roku z tego powodu z pracy odeszło 4,5 tys. osób.
Nadmiar pracy w kopalniach
W money.pl pisaliśmy o tym, że krajowe wydobycie węgla wyhamowuje. Wszystko przez brak rąk do pracy. Jerzy Markowski w rozmowie z nami wymienił też trzy inne powody: brak inwestycji prorozwojowych, finansowanie likwidacji kopalń oraz zasypywanie szybów, gdzie wciąż znajduje się węgiel.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rz" z kolei opisuje sytuację w polskich kopalniach. Dziennik zauważa, że "polityczna presja na wydobycie węgla jest tak duża", że w kopalniach na Śląsku niektórzy pracują nawet dwie dniówki bez przerwy. Same kopalnie działają w trybie siedmiodniowego tygodnia pracy, a pracujący w weekend mogą liczyć na dodatkowe wynagrodzenie.
To nie wystarczy. Niska podaż węgla krajowego i brak ludzi do pracy powoduje, że z tego kryzysu nigdy nie wyjdziemy. Należy całkowicie wycofać się z umowy społecznej, a w kopalniach wprowadzić czwartą i piątą zmianę i zatrudnić jedną czwartą czy jedną piątą górników więcej niż obecnie – punktuje Dr Jerzy Markowski w rozmowie z "Rz".
Problematyczna umowa społeczna
Sama umowa społeczna zresztą stworzyła kolejny problem rządzącym. Zakłada ona sukcesywne wygaszenie krajowego wydobycia, a jednak rząd zdecydował się na odwrotny krok i obecnie robi wszystko, by to wydobycie zwiększyć. To może spowodować, że Polska będzie musiała zwrócić pomoc publiczną.
Jak zauważa "Rz", rządzący odrzucają taką perspektywę, a zasłaniają się tym, że Komisja Europejska wciąż nie podpisała umowy, dlatego też nie jest ona wiążąca. A skoro tak, to Bruksela nie może jej wyegzekwować.