Jewgenij Prigożyn, zwany potocznie "kucharzem Putina", jest nie tylko kremlowskim watażką, ale przede wszystkim oligarchą i biznesmenem, który dorobił się na okrutnych i krwawych interesach.
W buncie przeciwko Władimirowi Putinowi może chodzić nie tylko o władzę, ale także o finansowe wpływy i majątek. Od lat Prigożyn jest bowiem zaangażowany w rozwój prywatnej firmy wojskowej Wagnera.
Zbudowana z najemników tzw. Grupa Wagnera od lat jest używana przez rosyjską armię i władzę do wykonywania operacji militarnych nie tylko w Ukrainie, ale także do wzmacniania wpływów Rosji w Afryce i na Bliskim Wschodzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od początku wojny w Ukrainie wagnerowcy wcielili w swoje szeregi prawdopodobnie kilkudziesiąt tysięcy kryminalistów werbowanych w koloniach karnych i otrzymali ogromne wsparcie z zasobów regularnej rosyjskiej armii.
Wojna w Ukrainie sprawiła, że zasłona dymna wokół wagnerowców się rozpłynęła, a prywatna armia Prigożyna musiła zmienić swój charakter. Wcześniej działała ona z ukrycia w Syrii, Afryce i wszędzie tam, gdzie Rosja załatwiała brudne interesy. Dlatego rosyjskie władze oficjalnie się do niej nie przyznawały. Podczas starć w Ukrainie wszystko wyszło na jaw, wagnerowcy najmocniej się wykrwawili w bitwie o Bachmut.
W lutym i marcu, gdy wsparcia rosyjskiej armii zaczęło brakować, Prigożyn najpierw prosił o broń, później straszył porażką całej rosyjskiej armii, aż wreszcie zaczął rozkręcać swój bunt przeciwko najważniejszym rosyjskim generałom. Nagrania z apelami Progożyna niosły się już w marcu w portalach społecznościowych.
Putin wówczas nie reagował i być może w ten sposób chciał osłabić rosnącego w siłę Prigożyna i sprawić by się wykrwawił. Dziś, po wielu miesiącach, obserwujemy eskalacje tego buntu, Progożyn być może czuje, że pali mu się grunt pod nogami i być może nie ma już innej drogi niż bunt, a utrata prywatnej armii pozbawi go nie tylko wpływów, ale też majątku.
Mimo sankcji firmy zarobiły 250 mln dol
"Prigożyn to jeden z rosyjskich oligarchów, którzy upaśli się dzięki kontaktom z Putinem. Jest on właścicielem tzw. fabryki trolli (Internet Research Agency, IRA) i licznych spółek zajmujących się eksploatacją surowców naturalnych (m.in. Lobaye Invest, M-Invest, M-Finance, M-Finans, Meroe Gold, Evro Polis, Mercury, Veleda, Sewa Security Services)" - czytamy w raporcie PISM z marca 2023.
Jak duże pieniądze wchodzą w grę? Tego nigdy się nie dowiemy, ale wystarczy zacytować jeszcze jeden krótki fragment analizy PISM, by zrozumieć mechanizm, jaki stoi za Prigożynem.
"Mimo sankcji w latach 2018–2022 kontrolowane przez Prigożina podmioty wygenerowały przychód w wysokości 250 mln dol. Jednym z najbardziej dochodowych procederów był wywóz złota z Sudanu. Po inwazji na Ukrainę UE rozszerzyła sankcje, m.in. o członków rodziny Prigożina i jego spółki działające w Afryce" - napisali autorzy raportu.
Wyrok za oszustwo. "Kucharz Putina" ma gigantyczny majątek
Te 250 milionów dolarów, to tylko wierzchołek góry lodowej. Warto przypomnieć, że swój majątek gromadzi od dziesięcioleci. W 1981 r. Prigożyn został skazany za napaść, rabunek i oszustwo. Wyrok mówił o 13 latach w kolonii karnej, ale wyszedł na wolność po dziewięciu latach.
Bunt Grupy Wagnera. ISW: Prigożyn się przeliczył
Zaczął rozkręcać biznesy w branży gastronomicznej. Prigożyn założył jedną ze swoich głównych firm, Concord Catering. Według The Times wkrótce zyskał przydomek "kucharza Putina". W latach 1996-2000 firma cateringowa Prigożyna otrzymała lukratywne kontrakty rządowe m.in. dostarczała wyżywienie dla rosyjskich szkół i wojska, organizowała także państwowe bankiety. Concord Catering obsługiwała inauguracje prezydenckie Dmitrija Miedwiediewa i Putina - informuje New York Times.
Sam Putin miał świętować także swoje urodziny w restauracjach Prigożyna. Według dochodzenia przeprowadzonego przez Anti-Corruption Foundation, cytowanego przez The Times, kontrakty państwowe w ciągu pięciu lat miały wartość 3,1 miliarda dolarów.