Jak informuje rozgłośnia, od lat mazowiecki WOPR otrzymywał z urzędu wojewódzkiego 100 tys. zł.
Te pieniądze przeznaczane były m.in. na paliwo do łodzi czy właśnie pensje dla ratowników. W tym roku pieniędzy jeszcze nie ma, bo wojewoda wciąż nie rozstrzygnął konkursu.
To oznacza, że jeśli ratownicy w ogóle przychodzą do pracy, to robią to bez pensji. WOPR utrzymuje się jedynie ze wsparcia od sponsorów.
Przypomnijmy, że polskie kąpieliska generalnie borykają się z problemem braku ratowników.
Choć stawki rosną z roku na rok, to chętnych do sezonowej pracy jest niewielu. Ratowników brakuje m.in. na miejskich kąpieliskach w nadmorskich kurortach. Żeby zapewnić obsadę, trzeba ściągać pracowników zza granicy.
Już w zeszłym roku urzędnicy musieli zatrudniać obcokrajowców, żeby w pełni zabezpieczyć kąpieliska.
- Zatrudnialiśmy pracowników z Ukrainy oraz Białorusi. Byliśmy zadowoleni z ich pracy. Oni zresztą też się dobrze u nas czuli. W tym sezonie również kilka osób z Ukrainy znajdzie u nas pracę. Czekamy na ukończenie szkoleń przez kandydatów - mówi Grzegorz Pawelec z Gdańskiego Ośrodka Sportu.
Zarobki ratowników rosną z roku na rok. Jeszcze 5 lat temu ratownik sezonowy mógł liczyć na 1000 - 2000 zł netto miesięcznie. Dziś stawki przekraczają 3200 a nawet 4 tys. złotych na rękę. Na niektórych kąpieliskach są nawet wyższe.
Np. w Jastrzębiej Górze za miesiąc pracy ratownik dostanie od 3200 zł do 3750 zł netto za miesiąc. Plus zakwaterowanie i wyżywienie. 4,5 tys. złotych miesięcznie zarobi ratownik w ośrodku wypoczynkowym w Jarosławcu. Nawet 6 tys. złotych brutto oferuje ratownikowi ośrodek pod Łodzią.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl