Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
KRO
|
aktualizacja

Oto co pracodawcy powinni wiedzieć, przygotowując się do rekrutacji osób z pokolenia Z

362
Podziel się:

– Mam nadzieję, że młodzi zrewolucjonizują rynek – trzyma kciuki za pokolenie Z jedna z ekspertek. Ktoś inny zauważa, że wkrótce sytuacja może się zmienić. – Rynek pracownika może być w odwrocie. Pytanie, jak sobie wtedy poradzą – mówi. Pewne jest tylko, że rynek pracy już nigdy nie będzie taki sam.

Oto co pracodawcy powinni wiedzieć, przygotowując się do rekrutacji osób z pokolenia Z
"Zetki" wolą raczej wywrócić stolik, przy którym siedzą przedstawiciele pozostałych trzech pokoleń, niż pokornie zasiąść na przygotowanym dla nich miejscu (Getty Images, Giuseppe Lombardo)

Kto nie przygotował swojej firmy na nadejście pokolenia Z, temu pociąg powoli odjeżdża. Do tej generacji wliczają się bowiem dzisiejsi dwudziestokilkulatkowie, którzy albo już ukończyli studia, albo są na finiszu edukacji. A to oznacza, że w coraz mniejszym zakresie zadowala ich praca dorywcza czy sezonowa. Szukają raczej czegoś na stałe.

Dla "zetki" najważniejsza jest ona sama

"Zetki" mają dużo wyobrażeń na temat tego, jak będzie wyglądała ich przyszła praca. To, co ich wyróżnia, to postawa, którą przyjmują, kiedy dochodzi do zderzenia z rzeczywistością. Zastany obraz nie skłania ich do przystosowania się do reguł gry. System wartości, który wyznają, jest w nich na tyle silny, że wolą raczej wywrócić stolik, przy którym siedzą przedstawiciele pozostałych trzech pokoleń, niż pokornie zasiąść na przygotowanym dla nich miejscu.

Stawiają przede wszystkim na siebie. Mają dużą wiedzę dotyczącą dobrostanu psychicznego i dbają o to, by go nie nadszarpnąć. Skupiają się na swoim rozwoju i dobrym samopoczuciu w pracy. Pilnują, by ich czas prywatny takim pozostał, więc nie chcą słyszeć o nadgodzinach ani odbierać wieczorami służbowych telefonów lub e-maili.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: 27.03. Program Money.pl | Kij czy marchewka? Jak firmy ścigają pracowników do biur

Poza tym wykonywany przez nich zawód nie jest czymś, co ich definiuje. Mają poczucie, że jeżeli nie podoba im się w danej firmie, zawodzie czy branży, to je zmienią. To jest zresztą jeden z zarzutów innych pokoleń. Starsi uważają "zetki" za nielojalne wobec firmy, w której pracują, ponieważ nie budują z przedsiębiorstwami więzi i nie identyfikują się nią. Jednak w oczach młodych ludzi istotne jest głównie to, kim są poza pracą. Jakie mają pasje, ambicje, co ciekawego robią w czasie wolnym.

"Zetki" nie przywiązują się tak mocno do miejsca pracy, ważniejsza jest perspektywa awansu i rozwoju, nawet jeżeli to będzie oznaczało zmianę pracodawcy w krótkim czasie. Zwracają też uwagę na benefity, które pracodawcy oferują, a także na to, czy praca, którą przyjmują, jest zgodna z ich wartościami. Zawód, który nie odpowiada ich światopoglądowi, mógłby być dla nich dużym obciążeniem psychicznym. Wiele badań zresztą pokazuje, że poczucie sensu jest ważne w przeciwdziałaniu wypaleniu zawodowemu. Oni mają tego świadomość już na początku i to jest w nich wspaniałe – oceniła w rozmowie z money.pl Dorota Marszałek specjalistka ds. wsparcia projektów studenckich w Inkubatorze UW.

"Zetki" upowszechniły trendy "quiet quitting" i "bare minimum Monday"

Nie może zatem dziwić, że młodzi, w przeciwieństwie do swoich rodziców, a nawet do starszego rodzeństwa (czyli millenialsów), nie zamierzają pracować ponad siły. Trend ten ma już nawet swoją nazwę: "quiet quitting" (pol. "cicha rezygnacja" lub "ciche odejście z pracy"). "Cicho odchodzący" wykonują tylko te zadania, na które umawiali się wcześniej z pracodawcą i tylko w czasie ośmiu godzin pracy.

Pojęcie "quiet quitting" nie oznacza wprost rezygnacji z pracy. Chodzi o odchodzenie od pewnej postawy przez pracowników – robienia więcej, niż jest to od nich oczekiwane – opowiadała w programie "Money.pl" Magdalena Ulasińska, Human Resources Senior Business Partner w Grupie Wirtualna Polska.

Wraz z wejściem na rynek pokolenia Z na dobre rozpoczęła się też debata o czterodniowym tygodniu pracy (który popiera niemal trzy czwarte Polaków). Jednak z młodymi wiąże się jeszcze jedna zmiana, jaką jest podejście do poniedziałku. Pierwszy dzień tygodnia ma być swego rodzaju dniem przejściowym między weekendem a tygodniem pracy.

"Bare minimum Monday" (pol. "absolutne poniedziałkowe minimum"), bo tak się nazywa ten trend, polega na tym, że w poniedziałki wykonujemy tylko te zadania, które trzeba zrobić do końca dnia. Wszystko, co ma późniejszy deadline, przekładamy na kolejne dni. Takie podejście ma uwalniać pracownika od niedzielnej paniki związanej z powrotem do pracy, gdzie zasypią go nowe projekty, choć wciąż jeszcze ma niedokończone te z poprzedniego tygodnia.

Pokolenie Z zmieniło proces rekrutacji

Uważać jednak powinni ci, którzy sądzą, że to wszystko to fanaberie młodych, które mogą snuć, bo trafili na sprzyjający okres. Że weszli na rynek pracy w momencie, gdy trwał pracowniczy karnawał i że – kiedy pojawi się kryzys, a firmy zaczną ciąć wydatki – "zetki" będą musiały się przystosować do narzuconych im zasad.

Praktyka pokazuje, że jest zgoła odwrotnie. To raczej firmy zmieniają procesy rekrutacji tak, by przystosować się do oczekiwań pokolenia Z. Monika Banyś, rzeczniczka prasowa Personnel Service, w rozmowie z money.pl wskazała, że to kandydaci w trakcie negocjacji warunków pracy przedstawiają swoje oczekiwania względem pracodawcy, a nie odwrotnie, jak to dotychczas było. – Potencjalny pracownik dopytuje o wartości firmy, o nadgodziny, czy się zdarzają, a jeśli tak, to jak są wynagradzane – powiedziała.

Przyzwyczajone do pandemicznego świata "zetki" naciskają też, by rekrutacje były możliwie jak najkrótsze i odbywały się zdalnie. – Osobiście doświadczyłam takich sytuacji, że kiedy "zetka" była zapraszana na spotkanie twarzą w twarz, to rezygnowała. Czyli jest nacisk z ich strony, by rekrutacja odbywała się zdalnie, i to nawet jeżeli sam tryb pracy jest stacjonarny czy hybrydowy – wyjaśniła z kolei Aneta Jarzębska, regional manager w firmie Antal.

Zmiany widać też na etapie rekrutowania menedżerów. Jak wyjaśniają eksperci, w przeszłości rozliczało się ich przede wszystkim z wyników. Dziś natomiast rekruterzy zwracają uwagę na ich kompetencje miękkie. Chodzi tutaj m.in. o zdolność komunikowania się, dawania feedbacku i umiejętności związane z podtrzymywaniem relacji interpersonalnych. Wszystko po to, by zbudować "zetkom" sprzyjające im środowisko pracy.

Pokolenie Z ma racjonalne podejście. Jest jedno "ale"

Jak pisaliśmy w money.pl, niektórzy uważają pokolenie Z za roszczeniowe i niemające za grosz pokory. A jak ich zachowanie oceniają obserwatorzy rynku pracy?

Podejście pokolenia Z jest racjonalne – gdy mamy do czynienia z rynkiem pracownika, nie są oni zmuszeni do silnej konkurencji, nie muszą troszczyć się wyłącznie o swoją produktywność w pracy, ale też o wygodę, satysfakcję, zdrowie psychiczne, o zachowanie równowagi między życiem prywatnym a zawodowym – wyjaśnił w listopadzie 2022 r. dr Tomasz Gajderowicz z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

W rozmowie z money.pl naukowiec stwierdził jednak, że dostrzega pewne ryzyko związane ze zmieniającym się otoczeniem na rynku pracy. Podkreślił, że trwa kryzys wywołany przez sytuację na rynku surowców i przerwane łańcuchy dostaw. Do tego jeszcze dochodzą rosnące stopy procentowe i walka z inflacją. – Wydaje się, że wkrótce rynek pracownika może być w odwrocie. Pytanie, jak przy zmieniających się warunkach poradzi sobie pokolenie Z? – zastanawiał się nasz rozmówca.

Kilka miesięcy później widmo zwolnień już realnie rozpościera się nad polskim rynkiem. Najnowszy "Barometr Polskiego Rynku Pracy" od Personnel Service wskazał, że już nawet 28 proc. pracodawców myśli o redukcji zatrudnienia (o 6 pp. więcej niż kwartał wcześniej). Eksperci są już zdania, że rynek pracownika się kończy.

Dużą wiarę w zmiany niesione przez "zetki" miała jednak Dorota Marszałek. – Mam nadzieję, że młodzi zrewolucjonizują rynek pracy i zasady, których oni potrzebują, a które dotyczą partnerskiego podejścia do siebie w miejscu pracy, staną się częścią kultury pracy w Polsce – stwierdziła.

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(362)
bukietowy
2 tyg. temu
Wszystko miksujemy na gęstą, puchatą masę. Kiedy będzie jasna i zwiększy swoją objętość co najmniej trzykrotnie, będzie to oznaczało, że jest ubita tak, jak trzeba. Do masy dodajemy świeżo startą skórkę z cytryny. Oczywiście pamiętamy, by wcześniej cytrynę bardzo dokładnie wyszorować pod gorącą wodą. Ścierając skórkę uważamy, by nie ścierać białej warstwy, która jest gorzka. Czas na gęsty jogurt typu greckiego (500), który, przypominam, ma mieć pokojową temperaturę. Dodajemy go do ubitych jajek z cukrem. Dodajemy mascarpone (250 g), którego niczym innym nie da się zastąpić. Czas na ostatni składnik, czyli mąkę kukurydzianą (200 g), która sprawi, że serniczek będzie miał odpowiednią konsystencję oraz apetyczny, żółty kolor. Wszystko ponownie dokładnie miksujemy. Ważne, by masa była jednolita i nie było w niej żadnych grudek. Formę do pieczenia bardzo dokładnie smarujemy masłem. Metalową lub ceramiczną dobrze jest wcześniej wyłożyć papierem do pieczenia. Do tak przygotowanej formy przelewamy masę. Będzie dość rzadka i właśnie taka ma być. Serniczek wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy przez 65-75 minut, aż serniczek nabierze apetycznego koloru i jego brzegi będą odstawać od formy. Wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy do zupełnego wystygnięcia.
logiczny
2 tyg. temu
Po tym czasie odcedzamy i rozgarniamy widelcem, by nie było w niej grudek. Z suszonych fig odcinamy twarde końcówki, następnie każdą figę tniemy na kilka kawałków. Zalewamy je gorącą wodą i odstawiamy. Migdały, rodzynki również zalewamy gorącą wodą. Natkę pietruszki drobno siekamy. Do miski przekładamy mielone mięso. Dodajemy wystudzoną kaszę jaglaną, jedno surowe jajko oraz natkę pietruszki. Wsypujemy odsączone migdały, rodzynki, również dokładnie odsączone. Dodajemy suszone żurawiny i orzeszki pistacjowe. Masę doprawiamy czerwoną papryką w proszku, płatkami chili, świeżo zmielonym czarnym pieprzem oraz sporą szczyptą soli. Dwie łyżeczki musztardy z całymi ziarnami gorczycy świetnie "podkręcą" smak naszej pieczeni. Całość dokładnie mieszamy na jednolitą masę. Przekładamy ją porcjami do formy wyłożonej papierem do pieczenia i wysmarowanej masłem. Każdą porcję ubijamy dość dokładnie, by pozbyć się powietrza. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy przez 30 minut. W tym czasie przygotowujemy ćwikłę z chrzanem. Gotowane lub pieczone buraki ścieramy na tarce o grubych oczkach. Dodajemy starty chrzan, cukier i śmietanę oraz szczyptę soli. Wszystko starannie mieszamy, by smaki się połączyły. Przygotowujemy glazurę: namoczone figi razem z wodą miksujemy na jednolitą masę. Jeśli będzie za gęsta dolewamy kilka łyżek zimnej wody. Dodajemy musztardę i mieszamy. Po 30 minutach wyjmujemy pieczeń z piekarnika i smarujemy glazurą. Ponownie wstawiamy do piekarnika, zwiększamy temperaturę do 200 stopni i pieczemy przez następne 30 minut. Wyjmujemy, odstawiamy do całkowitego wystygnięcia i dopiero wtedy wyjmujemy pieczeń z formy.
andance
2 tyg. temu
Ziemniaki sałatkowe kroimy na podobną kostkę jak cukinie. Dlaczego sałatkowe? A dlatego, że nie rozpadają się podczas gotowania. Obrane ząbki czosnku kroimy zaś na cienkie plasterki, a małą cebulę na jak najdrobniejszą kosteczkę. Pierś kurczaka kroimy na małe kawałki. Doprawiamy świeżo zmielonym czarnym pieprzem i solą. Mieszamy, by wszystkie kawałki były dobrze doprawione. W garnku rozgrzewamy olej. Dodajemy cebulę i cukinie. Lekko solimy, mieszamy i smażymy na średnim ogniu przez 2-3 minuty, aż kawałki cukinii zaczną się szklić. Dodajemy mięsko, mieszamy i smażymy często mieszając, aż wszystkie kawałki mięska zmienią kolor. Wlewamy bulion, dodajemy ziemniaki. Gotujemy na średnim ogniu, aż warzywa zmiękną, czyli przez około 7-9 minut. W tym czasie siekamy zioła: bazylię i natkę pietruszki. A jak masz pod ręką tymianek i oregano, to nie zawahaj się ich użyć. Kiedy ziemniaki będę miękkie, do zupy dodajemy gotowy, zielony sos pesto. Wlewamy słodką śmietankę, wsypujemy zioła. Jeśli chcesz obniżyć kaloryczny zupy, śmietankę zastąp mlekiem. Mieszamy, doprowadzamy do wrzenia, dodajemy szpinak. Mieszamy, trzymamy na ogniu kilka chwil, aż liście zwiędną i nabiorą intensywnego koloru. Zupę doprawiamy czarnym pieprzem. Tylko nim, bo soli już nie trzeba
kkalipso
2 tyg. temu
Różnice kulturowe- nieznajomość kultury, obyczajów, tradycji czy nawet języka naszego partnera w komunikacji, wpływa negatywnie na proces porozumiewania. Każdy z nas ma swój system poznawczy oparty w większej mierze na przeszłości i związanych z nią doświadczeniach. W związku z tym wpływa on na interpretację komunikatów u każdej osoby inaczej. Brak umiejętności decentracji- większość osób nie potrafi wczuć się w sytuację mówiącego. Spowodowane jest to etnocentryzmem ludzkim. Aby komunikacja była skuteczna konieczne jest przyjęcie perspektywy mówiącego, a nie patrzenie tylko na swoją osobę. Etnocentryzm sprawia, że człowiek jest niedobrym słuchaczem a przez to wykazuje też braki jako rozmówca. Utrudnienia percepcyjne- efektywna komunikacja jest również zagrożona w przypadku, gdy coś zakłóca naszą percepcje, czyli postrzeganie innych ludzi. Takie błędy w rozmowie mogą zostać spowodowane na przykład przez zbyt szybką i niewyraźną artykulację wypowiedzi naszego rozmówcy, czy też warunki zewnętrzne jak głośna muzyka czy zła pogoda. Stereotypy - bariera ta powstaje wskutek tego, iż wartościujemy naszych partnerów w komunikacji ze względu na ich status. Więcej uwagi i szacunku okazujemy ludziom o wysokim statusie niż tym o niskim. Jesteśmy skłonni godzić się z ich poglądami być dla nich uprzejmi. Odwrotnie zachowujemy się w stosunku do rozmówcy, którego cechą jest niski status społeczny.
Magda
2 miesiące temu
Bodaj to ludzi zatrudniać, horror
...
Następna strona