Zachód nałożył na Rosję szereg sankcji po tym, jak ta zaatakowała Ukrainę. Najważniejsze z nich mają uderzyć m.in. w rosyjski przemysł naftowy, by ograniczyć Kremlowi wpływy ze sprzedaży ropy i produktów ropopochodnych. By ograniczyć jej fundusze na prowadzenie wojny. Problem polega jednak na tym, że surowiec - mimo tego, że w ostatnim czasie tanieje - wciąż na giełdach kosztuje blisko trzykrotnie więcej niż opłacalna dla Rosjan stawka. - Pozwala to nie tylko bilansować budżet na ten rok, ale wręcz generować nadwyżkę - mówił w programie Newsroom WP dr Szymon Kardaś, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich. Analityk zwraca uwagę, że trwają prace nad wprowadzeniem globalnego pułapu cenowego na rosyjską ropę. Proponowany przez USA limit nie będzie jednak dotkliwy dla Władimira Putina. Co innego polska wersja.