Rosja przestawia swoją gospodarkę na wojenne tory. Wprost potwierdzają to ostatnie wypowiedzi premiera Michaiła Miszustina, który przekonywał, że konieczne jest wykorzystanie wszystkich zdolności przemysłu lekkiego, w tym małych przedsiębiorstw do produkcji wyposażenia wojskowego.
Jak donosi "Kommersant", chodzi o wyposażenie dla żołnierzy uczestniczących w inwazji na Ukrainę, w tym również mundurów. Jak zauważa rosyjski dziennik, po częściowej mobilizacji ogłoszonej 21 września ceny sprzętu wojskowego w całym kraju wzrosły kilkakrotnie.
Obowiązek doposażenia wcielonych do rosyjskiej armii spoczywa na władzach regionalnych. Jak pisze "Kommersant", na przykład Republika Czuwaska do tej pory wydała już 100 mln rubli (równowartość około 7,71 mln zł) na wyposażenie zmobilizowanych.
Miszustin na spotkaniu rządowej Rady Koordynacyjnej z prezydentem Putinem podkreślił, że "konieczne jest zintensyfikowanie prac nad zwiększeniem produkcji wyposażania wojskowego, uruchomienie produkcji odzieży w pełnym formacie dla pełnej obsady zmobilizowanych obywateli". Jak wyjaśnił, wszystkie środki na zakup mundurów zostały już rozdysponowane.
Sam Putin podkreślił, że wyposażenie i "inny sprzęt specjalny" dla kombatantów powinien być "nowoczesny, wygodny i wydajny".
Dekret powołujący Radę Koordynacyjną Władimir Putin podpisał 21 października. W jej skład weszło kilku stałych członków Rady Bezpieczeństwa: dyrektor FSB Aleksander Bortnikow, szef Służby Wywiadu Zagranicznego Siergiej Naryszkin, minister obrony Siergiej Szojgu, na jej czele stoi Michaił Miszustin.