Jak podaje "Rzeczpospolita", tylko trzech rosyjskich oligarchów wycofało się z Polski po wprowadzeniu sankcji. Chodzi o Wiktora Wekselberga, Michaiła Fridmana i Aleksieja Mordaszowa. Jednak zdecydowana większość podmiotów objętych sankcjami dalej prowadzi biznes w kraju nad Wisłą. W ciągu roki pojawiło się ponad 400 nowych firm należących do Rosjan.
Liczba firm aktywnych i zawieszonych, w których przedsiębiorcą jest osoba posiadająca obywatelstwo rosyjskie, wynosi obecnie 1732 – czytamy w "Rzeczpospolitej". Natomiast w 1315 przypadkach są to "firmy prowadzone przez osoby posiadające wyłącznie obywatelstwo rosyjskie". Takie dane udostępniło "Rz" Ministerstwo Rozwoju i Technologii.
Uważam, że to dane zaniżone. Znam przypadki, że w Polsce przedstawiciele kapitału rosyjskiego, dysponując ukraińskim paszportem, dokonują zakupu akcji i udziałów nie niepokojeni przez nikogo. W tym są też spółki rosyjskie w Polsce. To oczywiście działanie kamuflujące – mówi Andrzej Sadowski, ekonomista i prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Zdaniem Sadowskiego odpowiednie służby powinny prześwietlić transakcje przejmowania spółek w Polsce. Jak dodaje, sankcje nie mają charakteru szczelnego, można je zneutralizować, a metoda na słupa "jest znana i powszechnie stosowana".
"Polskie służby nadal wpisują kolejne podmioty na listę sankcji – zazwyczaj dzieje się tak dopiero po ujawnionych przez dziennikarzy faktach o powiązaniach firm rosyjskich z Kremlem" – czytamy w "Rzeczpospolitej"