Rostech, rosyjski koncern zbrojeniowy, ma poważny kłopot – pisze "Gazeta Wyborcza". Dotyczy on dostaw rosyjskich rakiet 40NSE dla Chińskiej Republiki Ludowej.
Transport kilkudziesięciu rakiet uległ zniszczeniu. Przyznał to na targach zbrojeniowych w Abu Zabi Siergiej Czemiezow, szef Rostech.
Jak do tego doszło? Pod koniec grudnia z portu Ust-Ługa wyruszył w morze okręt Nikifor-Begiczew z dostawą rakiet dla Chin. Jak informuje "Wyborcza", statek nie opuścił jednak Morza Bałtyckiego. W okolicach kanału La Manche sztorm spowodował uszkodzenie ładunku. Rakiety przemokły i się powyginały. 11 stycznia okręt musiał wrócić do portu.
Całą partię należało zniszczyć. Jak podaje dziennik, na kolejną dostawę Chińczycy będą musieli czekać minimum dwa lata.
Przypomnijmy, że podobny kontrakt zawarła z Rosją Turcja w lipcu 2017 roku. Siergiej Czemiezow przekazał, że kontrakt nie przewiduje produkcję S-400 na terenie Turcji.
Jak informowała Polska Agencja Prasowa, system S-400 Triumf stanowi zmodyfikowaną wersję systemu S-300PMU. Według źródeł rosyjskich S-400 jest w stanie niszczyć samoloty i pociski manewrujące na odległość do 400 kilometrów, a cele balistyczne o prędkości do 4,8 km/s - na dystansie do 60 kilometrów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl