Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła w maju stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Oznacza to, że stopa referencyjna wyniesie 5,75 proc. w skali rocznej, stopa lombardowa 6,25 proc., stopa depozytowa 5,25 proc., stopa redyskontowa weksli 5,80 proc., a stopa dyskontowa weksli 5,85 proc. Decyzja jest zgodna z prognozami. Jak skomentowali ją ekonomiści?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stopy procentowe. "NBP jest najbardziej przewidywalnym bankiem w Europie"
Jak zauważa Michał Stajniak, wicedyrektor Działu Analiz XTB, decyzja RPP jest kolejną z rzędu od października decyzją o utrzymaniu stóp procentowych na tym samym poziomie. "Co więcej, oczekiwania ekonomistów i uczestników rynku wskazują na prawdopodobne utrzymanie stóp procentowych do końca tego roku" - pisze.
Okazuje się również, że NBP jest najbardziej przewidywalnym bankiem w Europie i oczekuje się zaledwie 25 punktów bazowych cięcia do końca tego roku, choć w innych bankach centralnych oczekiwania są znacznie większe - stwierdza analityk XTB.
Jego zdaniem patrząc na obecne poziomy stóp procentowych, możemy jednogłośnie stwierdzić, że Polska ma obecnie najwyższe stopy w krajach Unii Europejskiej.
Patrząc na Europę oczywiście wyższe stopy mamy w Rosji czy w Turcji, ale są to zupełnie inne przypadki gospodarcze, inflacyjne czy również geopolityczne. Co więcej, Polska może się pochwalić jednym z najwyższych poziomów realnych stóp procentowych - zauważa.
W opinii Michała Stajniaka obecnie nasza sytuacja pod względem inflacji bardzo przypomina tą z Czech czy nawet Wielkiej Brytanii, a mimo to RPP nie rozważa na ten moment obniżek. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku Czech. Tam stopy są już niższe niż w Polsce i oczekiwania wskazują na kolejne dwie obniżki w przeciągu najbliższych 3 miesięcy. W przypadku Wielkiej Brytanii, Bank Anglii otworzył furtkę do czerwcowej obniżki stóp procentowych. Czy w takim wypadku RPP czeka na obniżki ze strony innych banków, aby zacząć rozważać obniżki w Polsce?
Oto jak decyzja RPP wpłynie na raty kredytów
Inflacja nie wzrośnie tak bardzo, jak przewidywał to NBP
W dalszej części opinii Michał Stajniak nawiązał do ostatniej projekcji inflacyjnej opublikowanej przez NBP. "Jeszcze niedawno w Polsce mieliśmy czarny scenariusz odbicia inflacji do poziomu 8 proc. Przy tak silnie odbijającej inflacji obniżki stóp procentowych wyglądałyby dziwnie. Z drugiej strony oczekiwane zwyżki cenowe to efekt odmrożenia cen energii i przywrócenia stawki VAT na żywność na poziomie 5 proc." - pisze.
"Niemniej, już teraz wiadomo, że odmrożenie będzie jedynie częściowe, a sklepy niekoniecznie zdecydowały się na pełne podwyżki wynikające z wyższego VATu. Właśnie dlatego inflacja najprawdopodobniej nie dobije do poziomu 8 proc., a można oczekiwać, że nie osiągnięty będzie również poziom 6 proc. Ostatecznie inflacja będzie zależała od wielu czynników, jak ceny surowców czy dynamika płac. Niemniej przy stabilizacji, inflacja na poziomie 8 proc. to już przeszłość" -zauważa.
To wszystko oznacza, że temat obniżek stóp procentowych może powrócić w tym roku. Ewentualna dyskusja może rozpocząć się późnym latem, podobnie jak w zeszłym roku, ale z zupełnie różnych powodów. Tym razem potrzeba poczekać na to, na jakim poziomie ustabilizuje się dynamika cenowa, po częściowym uwolnieniu cen administrowanych. Wobec tego o obniżkach być może usłyszymy we wrześniu, a sam ruch możliwy byłby prawdopodobnie w grudniu. To determinuje nam właśnie skromne rynkowe oczekiwania na poziomie cięcia o 25 punktów bazowych - wskazuje Michał Stajniak.
Złoty zyskał po decyzji RPP
Podkreśla też, że utrzymanie bieżącego stanowiska ze strony RPP to dobra informacja dla złotego. "Ten powinien mieć się cały czas mocno w stosunku do euro, funta czy franka. We wszystkich tych trzech przypadkach możliwe są obniżki ze strony banków centralnych już w czerwcu. Złoty nie musi być jednak bardzo silny wobec dolara. Oczywiście dolar za 4 zł wydaje się odzwierciedlać siłę naszej waluty, ale z drugiej strony najlepszy okres jest już za nami i w okresie wakacyjnym możliwe jest sezonowe osłabienie złotego" - stwierdził.
"Złoty po decyzji zachowywał się stabilnie i umiarkowanie zyskiwał, choć jednocześnie słabsze dane z USA doprowadziły do tego, że za dolara płacimy poniżej 4 zł. Konkretnie para USDPLN notowana jest na poziomie 3,9874 zł, za euro płacimy z kolei 4,2903 zł, za funta 4,9833 zł, natomiast za franka 4,3967 zł" - zauważa Michał Stajniak.
Stopy procentowe w dół dopiero w połowie 2025 roku?
Mikołaj Raczyński, dyrektor zarządzający platformy inwestycyjnej Portu w swoim komentarzu zauważa z kolei, że decyzja RPP nie jest zaskoczeniem i "podobnie będzie zapewne w kolejnych miesiącach".
"Prezes NBP wielokrotnie wskazywał bowiem, iż nie ma w Radzie odpowiedniej większości do przegłosowania obniżek stóp procentowych w tym roku. Nie widać także, aby inflacja miała utrzymać się w celu inflacyjnym dłużej niż kilka miesięcy, stąd obecne dane niespecjalnie wpływają na postrzeganie kwestii inflacji przez RPP" - wskazuj ekpert Portu.
"Teoretycznie pole do obniżek stóp może otworzyć się w pierwszej połowie 2025 roku, jednak na ten moment bardziej prawdopodobne wydaje się, że także i w kolejnym roku Rada może być mocno niechętna do obniżania kosztu pieniądza" - przewiduje Mikołaj Raczyński. Kredytobiorcy mogą więc czuć żal - szansa na niższe raty jest bowiem nikła nie tylko w tym roku, ale i w następnym.
Bartosz Wałecki, Analityk Michael, ekspert Ström Dom Maklerski podkreśla, że decyzja jest zgodna z prognozami i "raczej nikt nie spodziewał się, że będzie inaczej".
"Argumentami za dalszym utrzymywaniem stóp na obecnym poziomie jest przede wszystkim niepewność co do poziomu inflacji w II połowie roku i jej późniejszego trwałego spadku do celu" - pisze.
"Do tego dochodzi utrzymująca się dobra kondycja rynku pracy. Dane o wynagrodzeniach pokazują ich mocny nominalny wzrost. Niedługo może to przełożyć się na wyczekiwane odbicie w konsumpcji. Scenariusz braku obniżek w 2024 r. wydaje się coraz bliższy spełnienia" - zauważa.
Analitycy ING podkreślają z kolei, że w "komunikacie RPP odnotowano kontynuację odbicia koniunktury w pierwszym kwartale 2024 roku przy wyższej dynamice konsumpcji, której towarzyszyła niższa dynamika inwestycji. "Zwrócono także uwagę, że tempo wzrostu płac utrzymuje się na wysokim poziomie" - piszą analitycy banku.
Wśród czynników niepewności dla kształtowania się inflacji w kolejnych kwartałach pojawił się element wpływu polityki regulacyjnej i fiskalnej na oczekiwania inflacyjne, wcześniej RPP mówiła o oczekiwanym wzroście inflacji rejestrowanej spowodowanym przed ten czynnik. Generalnie zmiany w komunikacie dotyczą w zasadzie części opisującej stan koniunktury, natomiast w warstwie dotyczącej polityki pieniężnej i jej perspektyw dokument jest analogiczny do kwietniowego.
W oczekiwaniu na konferencję szefa NBP
Zdaniem analityków banku, podczas piątkowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński będzie zapewne zwracał uwagę na zagrożenia związane ze wzrostem inflacji w nadchodzących miesiącach, w tym z podwyżkami cen energii, uzasadniając tym utrzymywanie stóp procentowych na obecnym poziomie.
Naszym zdaniem argumentem za ostrożnym podejściem do ewentualnego łagodzenia polityki jest także uporczywie wysoka inflacja bazowa. Szacujemy, że inflacja jest obecnie w trendzie wzrostowym i będzie rosła do końca pierwszego kwartału 2025 roku, a wzrost ten zostanie wzmocniony przez odchodzenie od mrożenia cen energii - piszą autorzy analizy.
"Widzimy także uporczywość inflacji bazowej, głównie przez komponent usług. W takich warunkach Rada będzie w najbliższych miesiącach utrzymywała restrykcyjne nastawienie i jastrzębią retorykę. Spodziewamy się, że stopy NBP pozostaną bez zmian do końca 2024, a cykl łagodzenia polityki pieniężnej rozpocznie się w 2025, kiedy stopy mogą zostać obniżone łącznie o 75-100 punktów bazowych" - prognozują eksperci.