15 grudnia w Cieśninie Kerczeńskiej zatonęły dwa rosyjskie tankowce Wolgoneft-212 i Wolgoneft-239 po tym jak ich kadłuby przełamały się na pół. Wyciek ropy skaził wybrzeże Kraju Krasnodarskiego w Rosji. Już następnej doby, w nocy z poniedziałku na wtorek na Morzu Azowskim kolejny zbiornikowiec Wołgonieft 109 uległ awarii, a we wtorek wieczorem sygnały SOS wysyłał z okolicy Wysp Kurylskich rosyjski tankowiec "Merkury".
Czarna seria trawa. - To kolejne dowody na to, jakie zagrożenie stanowią stare, wyeksploatowane i często niespełniające norm zbiornikowce wykorzystywane przez Rosję do transportu ropy - tłumaczy w rozmowie z money.pl dr Damian Szacawa, adiunkt w Instytucie Stosunków Międzynarodowych UMCS oraz starszy analityk w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej w Lublinie. - Gdyby do takiego incydentu doszło na Bałtyku, mielibyśmy do czynienia z katastrofą o zasięgu międzynarodowym - podkreśla.
Problem dotyczy nie tylko pływających pod rosyjską flagą tankowców, ale również tzw. "floty cienia" - statków z krajów trzecich wykorzystywanych do przewozu rosyjskiej ropy. Incydentów przybywa, również na naszym akwenie - o czym informowaliśmy w money.pl.
Ruch na Bałtyku
Jak podkreśla ekspert, Rosja robi wszystko, aby obejść nałożone na nią sankcje. Wykorzystuje do tego statki tanich armatorów, zarejestrowanych na Bermudach, w Hongkongu, Liberii, Wyspach Marshalla, a nawet pod banderami greckimi, cypryjskimi czy maltańskimi.
- Jak pokazują dane Kijowskiej Szkoły Ekonomii, "flota cienia" transportuje obecnie więcej ropy niż kiedykolwiek. W czerwcu 2024 r. Rosja przewiozła za jej pomocą ok. 4,1 mln baryłek dziennie. To dwa razy więcej, niż w czerwcu 2023 r. Samo wzmożenie ruchu podnosi ryzyko awarii. Jeśli do tego dochodzi fakt, że Moskwa nie ma otwartego dostępu do sprawdzonych armatorów i musi posiłkować się statkami z cienia, możemy założyć, że do podobnych zdarzeń będzie dochodzić znacznie częściej - wyjaśnia dr Szacawa.
Dodatkowo 80 proc. rosyjskiego surowca i produktów ropopochodnych przechodzi przez wody należące do państw UE i G7. I aż 60 proc. morskiego eksportu rosyjskiej ropy naftowej to transport właśnie przez Morze Bałtyckie. Obrazują to choćby dane śledzące ruch statków publikowane przez firmę Kpler udostępniane przez portal MarineTrafic.
Miękkie podbrzusze
Eksperci i ekolodzy podkreślają, jak wrażliwym akwenem jest Morze Bałtyckie.
- Morze Bałtyckie jest traktowane w sposób wyjątkowy, ponieważ przez lata były stosowane rozwiązania mające chronić ten obszar (np. w kontekście zawartości siarki w paliwach wykorzystywanych do przemieszczania się statków – paliwo bunkrowe). Ważnym elementem tych zagrożeń jest również załoga, do której często należą mało doświadczeni pracownicy z państw Azji i Pacyfiku załoganci - przypomina Michał Paszkowski z IES.
Przy stosunkowo płytkim basenie, dużym ruchu morskim i słabej wymianie wód i przy zdezelowanej "flocie cienia", operującej często bez właściwego ubezpieczenia, każdy wyciek może mieć katastrofalne skutki.
Bałtyk jest morzem chronionym, który ma status szczególnego nadzoru. Statki, które na niego wpływają, powinny spełniać ścisłe rygory. Wśród nich choćby emisji spalin, czy bardzo konkretne warunki techniczne, jak np. podwójne kadłuby, które chroniłby przed wyciekiem w razie kolizji i zwiększały bezpieczeństwo - wskazał dr Szacawa.
Jak zaznacza, statki rosyjskiej "flota cienia" są jak pływające bomby. Stanowią jednak nie tylko zagrożenie ekologiczne. Rosja, również przy udziale Chin wykorzystuje je również do zadań szpiegowskich, a może też do dywersji.
Szereg wątpliwości budzą zniszczenia kabla światłowodowego między Szwecją a Estonią w 2023 r., wcześniejszy wyciek z gazociągu Balticconnector czy ostatnie uszkodzenie połączenia telekomunikacyjnego łączącego Litwę ze Szwecją oraz Finlandię z Niemcami w Cieśninę Kattegat przez związany z Chinami statek Yi Peng 3 z rosyjską załogą.
Jak pisaliśmy w money.pl, Bałtyk jest czułym punktem. To właśnie drogą morską zabezpieczamy dostawy ropy naftowej, paliw i gazu do kraju. Naftoport i gazoport nad Bałtykiem to nasze surowcowe i energetyczne okna na świat. Po dnie morza biegną zarówno linie energetyczne, jak i gazociąg łączący nas z Norwegią. Każdy z tych obiektów może być celem ataku dywersyjnego. A wrażliwej infrastruktury przybywa, zaczynając od morskich farm wiatrowych po budowaną na wybrzeżu Polski elektrownię atomową.
Zmienia się percepcja Europy, co do zdarzeń na Bałtyku. Jeśli przy incydencie z ubiegłego roku odpowiedzialny za niego kontenerowiec NewNew Polar Bear swobodnie odpłynął, to już w sprawie Yi Peng 3 podjęto konkretne działanie. Statek został zatrzymany i jest kontrolowany przez duńskie i niemieckie okręty - zaznacza dr Szacawa.
Patrole na Bałtyk!
Przystąpienie Finlandii i Szwecji do NATO sprawiło, że Bałtyk stał się wewnętrznym morzem NATO. Choć zachodnia koalicja już wcześniej miała strategiczną kontrolę nad tym basenem, obecny układ sił daje jej poważną przewagę.
UE w 14. pakiecie sankcyjnym podjęła kroki, które uderzały we "flotę cienia". Stworzyła narzędzia do kontrolowania przepływających przez jej terytorium statków. Ścisła współpraca i wymiana informacji o rosyjskiej flocie, miała pomóc koordynować reakcje na zagrożenia stwarzane przez te statki oraz podmioty ułatwiające operowanie flotom cienia. Wcześniej uderzyła też w ubezpieczenia i certyfikację statków.
Jak dodaje Paszkowski, statki, które mają po 29 lat, jest trudno ubezpieczyć, więc tutaj są stosowane różnego rodzaju obejścia. - Większość tych statków pływa pod banderą Rosji, Iranu i Wenezueli co pokazuje pewne skoordynowanie działań i współpracę pomiędzy tymi państwami - ocenia.
- W zeszłym tygodniu przyjęliśmy 15. pakiet sankcji, który obejmuje środki przeciwko rosyjskiej flocie cieni i kanałom omijania sankcji. Przygotowujemy 16. pakiet sankcji – powiedziała szefowa KE Ursula von der Leyen podczas debaty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.
Dr Szacawa zwraca uwagę jednak na inicjatywy samych państw nadbałtyckich, a w szczególności dobrze przyjętą propozycję Polski, zaprezentowaną przez premiera Donalda Tuska podczas ostatniego szczytu Nordycko-Bałtyckiej Ósemki (NB8 skupia: Szwecję, Norwegię, Danię, Finlandię, Islandię, Litwę, Łotwę i Estonię) w Harpsund w Szwecji.
Tusk chciałby, aby na Bałtyk wypłynęły wspólne patrole w ramach "Navy Policing", a więc formatu podobnego do tego, jaki sprawują myśliwce NATO w przestrzeni powietrznej Baltic Air Policing. Pomysł poparły między innymi władze Litwy i Estonii. Szef rządu zaproponował również, że Polska wspomoże Danię w sprawie obłożenia floty cieni zakazem wpływu na Bałtyk, ze Szwecją podpisał zaś nowe porozumienie o partnerstwie strategicznym.
15. pakiet sankcji zakłada wpisanie ok. 52 statków na czarną listę. To stosunkowo niewielka liczba, biorąc pod uwagę, że wielkość "floty cienia" jest szacowana na ok. 1400-1500 statków. Zgodnie z założeniami będą dokonywane inspekcje podejrzanych statków, czy posiadają właściwe dokumenty i ubezpieczenie. Jeśli nie, kolejne jednostki będą wpisywane na listę statków z zakazem ponownego wpłynięcia na Bałtyk - przypomina dr Szacawa.
Jak podkreśla ekspert, UE ma narzędzia i podstawy prawne wynikające z interpretacji przepisów morskich, konwencji i międzynarodowych umów, aby prewencyjnie eliminować statki stanowiące zagrożenie. Jednak Bruksela musi stworzyć do tego konkretne wytyczne, jak egzekwować polityczne deklaracje. - Ważna będzie tu rola Danii i Szwecji, które kontrolują cieśniny, przez które statki wypływają z Bałtyku.
Tankowce wożące rosyjską ropę muszą pokonać jedną z czterech duńskich cieśnin: Wielki Bełt, Mały Bełt, Sund i Bełt Fehmarn. To właśnie tam mogłaby być sprawowana kontrola podejrzanych jednostek.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl