Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. TOS
|
aktualizacja

Sasin mówi, jakie zapasy gazu ma Polska. "Jesteśmy przygotowani"

Podziel się:

- Nasze magazyny gazu są wypełnione w 80-90 proc. - poinformował w niedzielę wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. - Jesteśmy przygotowani na ewentualność odcięcia przez Rosję dostaw - dodał. Ocenił, że w perspektywie najbliższego roku Polska będzie w stanie prawie w całości uniezależnić się od rosyjskiego gazu.

Sasin mówi, jakie zapasy gazu ma Polska. "Jesteśmy przygotowani"
Gazoport LNG w Świnoujściu (Adobe Stock, Mike Mareen)

- Zgoła inaczej wygląda to w innych krajach, które są w znacznym stopniu uzależnienie od rosyjskiego gazu, jak Niemcy. To oznacza wielkie potencjalne zagrożenie dla Europy - stwierdził Jacek Sasin, który był w niedzielę gościem Programu Pierwszego Polskiego Radia.

Jacek Sasin zapewnia: jesteśmy przygotowani

Przypomniał, że Polska od wielu lat buduje infrastrukturę, która zwiększa nasze bezpieczeństwo energetyczne: gazoport w Świnoujściu, gazociąg Baltic Pipe, który "jest na finiszu", i inne połączenia, m.in. przez Kłajpedę na Litwie.

- To wszystko daje nam nadzieję, że już w perspektywie najbliższego roku będziemy w stanie się w znacznym stopniu, a właściwie prawie w całości uniezależnić od rosyjskiego gazu - powiedział Sasin. Zauważył, że Niemcy w 50 proc. korzystają z rosyjskiego gazu, a w poprzednich latach wiele zrobiły, żeby ten wolumen powiększać. - Temu ma przecież służyć Nord Stream 2 - dodał.

Zobacz także: Kryzys w energetyce. "Zmarnowaliśmy czas"

- Zagrożenia (odcięcia dostaw gazu - przyp. red.) są absolutnie realne, w Polsce jesteśmy przygotowani na taki scenariusz, Europa gorzej - przekonywał Sasin. - Jesteśmy przygotowani także na wszelkie inne kwestie, które mogą się pojawić. Mamy zidentyfikowane zagrożenia, które wraz z działaniami Rosji na Ukrainie mogą się również pojawić - zapewnił.

- Zakładamy, że nie są to zagrożenia militarne, ale inne zagrożenia, związane z cyberatakami czy z przerwą w dostawie surowców energetycznych. Trzymamy rękę na pulsie - dodał wicepremier.

- Nie planujemy zawierania długoterminowego kontraktu z Gazpromem - mówił na początku lutego prezes PGNiG Paweł Majewski. Przypomnijmy, kontrakt jamalski został podpisany w 1996 r. i od tego czasu był kilkukrotnie zmieniany i aneksowany. Przewiduje on dostawy ok. 10 mld metrów sześc. gazu rocznie. Zgodnie z narzuconą przez Gazprom klauzulą take-or-pay PGNiG musi odebrać co najmniej 8,7 mld m sześc. zakontraktowanego gazu rocznie (w sumie Polska potrzebuje około 20 mld m sześc. gazu rocznie).

W listopadzie 2019 r. PGNiG poinformowało, że przekazało Gazpromowi oświadczenie woli zakończenia obowiązywania kontraktu jamalskiego z dniem 31 grudnia 2022 r. Zgodnie z zapisami kontraktowymi w przypadku braku takiego oświadczenia na trzy lata przed zakończeniem umowy, zostaje ona automatycznie przedłużona.

Polska będzie patrzeć na Zachód, Unia też

To oznacza, że kontrakt nie będzie obowiązywał już w 2023 roku. Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, tłumaczył tydzień temu, że Polska będzie kupowała gaz skroplony ze Stanów Zjednoczonych, a wkrótce ruszy też nowy rurociąg, za pomocą którego surowiec do Polski dostarczą Norwegowie.

- Te kontrakty na dostawy skroplonego gazu LNG (z USA - przyp. red.) w tej chwili wydają się ze wszech miar korzystne. I one są i będą w najbliższych latach elementem dającym Polsce bezpieczeństwo dostaw tego surowca. Podobnie jak Baltic Pipe, gazociąg z Norwegii, który w tym roku będzie gotowy - mówił Naimski w Telewizji Republika.

Dodał też, że kryzys energetyczny, jaki panuje w Europie, a który w dużej mierze wynika z niewystarczających dostaw z Rosji, spowodował, że obłożenie w zachodnich gazoportach jest większe niż kilka miesięcy temu. Odbiorcy szukają bowiem dostaw np. z USA i Kataru. - Wydaje się, że w Europie można zastąpić dostawy z Rosji właśnie dostawami z innych kierunków - ocenił.

W lutym szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła o "bardzo dziwnym sposobie prowadzenia biznesu" przez Gazprom i zapowiadała zwiększenie dostaw błękitnego paliwa z innych źródeł. W grę wchodzą przede wszystkim Stany Zjednoczone i Norwegia.

Co dalej z zieloną rewolucją

W niedzielę Jacek Sasin zabrał też głos ws. unijnego pakietu Fit for 55, którego odrzucenia domaga się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Jak mówił Sasin, pakiet ten zakłada, że trzeba będzie płacić za emisję CO2 z prywatnych domów czy mieszkań oraz prywatnych samochodów. Zaznaczył, że to będzie oznaczało nałożenie ogromnych obciążeń na Polaków, którzy nie tylko będą musieli płacić więcej za energię, ale też za korzystanie z samochodu i ogrzewanie mieszkania.

- Prawie wszyscy ogrzewają mieszkania w sposób emisyjny i korzystają z samochodów spalinowych. To doprowadzi do zubożenia rodzin. Sama Komisja Europejska przyznaje, że będzie to oznaczało uderzenie w kraje, które muszą zrobić szczególnie dużo w sprawie transformacji energetycznej i w mniej zamożne społeczeństwa. Zachód chce nas cofnąć, żebyśmy znowu mieli dalszą drogę do gonienia - skomentował minister aktywów państwowych.

Jak wskazał, wygląda na to, że Polska nie ma możliwości zawetowania pakietu, ale będzie przekonywać inne kraje UE, że nie udźwignie tych obciążeń. - Czeka nas ciężka batalia. Mam nadzieję, że będziemy w tej batalii razem, czyli Solidarna Polska oraz Prawo i Sprawiedliwość, a także wszyscy rozsądni politycy - zaznaczył Sasin.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP