W środę zarząd Poczty Polskiej ogłosił przyjętą dzień wcześniej uchwałę o zamiarze wdrożenia Programu Dobrowonych Odejść (PDO) i przekazał tę informację działającym w firmie związkowcom. Tym samym zaczął się proces konsultacji społecznych. "Solidarność" podaje, że docelowo poczta ma zredukować nawet 8,5 tys. miejsc pracy w całej Polsce.
Poczta zakłada dwa etapy redukcji etatów. Pierwszy to Program Dobrowolnych Odejść, w których odchodzący pracownicy otrzymają stosowne odprawy i rekompensaty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poczta zwolni tysiące pracowników. "Siedzimy na bombie"
Z komunikatu poczty wynika, że pracownicy będą mogli liczyć na (do wyboru) 9-krotność zasadniczej miesięcznej pensji na koniec ubiegłego roku wypłacaną w dziewięciu ratach lub 5-krotność tej pensji, która miałaby zostać wypłacona "na raz" do 21 dni po rozwiązaniu stosunku pracy.
Poczta chwali się, że to największy w historii spółki program osłonowy. Ma potrwać do końca kwietnia. Później przewidywane jest uruchomienie drugiego etapu. Wyznaczeni pracownicy, którzy nie zgodzą się dobrowolne odejście, mieliby zostać objęci zwolnieniami grupowymi.
W jednej z placówek pocztowych w powiecie wołomińskim słyszymy, że temat grupowych zwolnień jest załodze znany, ale dociera do pracowników wyłącznie za sprawą mediów.
Widziałam w telewizji komunikat zarządu poczty. Czujemy, że siedzimy na bombie. Od lat jest niepewność, ale takiego zagrożenia, jak teraz, to nie było – mówi nam pracownica.
Potwierdza, że od lat załoga słyszy o kolejnych redukcjach. - Klienci dopytują, co to będzie. Na razie nic nie wiemy, konkretnych informacji nie mamy – dodaje nasza rozmówczyni.
Program Dobrowolnych Odejść. Związkowcy zgłaszają sprawę do prokuratury
Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia sprawa Programu Dobrowolnych Odejść stała się przedmiotem zawiadomienia do warszawskiej prokuratury. W ocenie liderów Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty — Piotra Moniuszki oraz Katarzyny Chudaś — kierownictwo PP, na czele z prezesem Mikoszem, mogło popełnić przestępstwo działania na szkodę spółki. Związkowcy przekazali, że chodzi o takie działania, jak "fikcyjność zapewnienia ochrony pracownikom w ramach PDO".
"Wskazujemy, że [...] członkowie zarządu dopuścili się szeregu istotnych nieprawidłowości i uchybień w zarządzaniu spółką, które mogą świadczyć o nadużyciu przez nich uprawnień oraz niedopełnieniu obowiązków prowadzących do wyrządzenia znacznej szkody majątkowej w rozumieniu art. 296 Kodeksu karnego" – czytamy w zawiadomieniu z końca 2024 roku.
Związkowcy wskazują przede wszystkim straty Poczty Polskiej, które w 2023 roku wyniosły 700 mln zł, a tylko za dziewięć miesięcy ubiegłego było to 600 mln zł (na pełne dane za cały rok czekamy). I podkreślają, że program dobrowolnych odejść wdrażany przez zarząd PP "w obliczu ekstremalnie trudnej sytuacji finansowej" powinien być poprzedzony analizą ekonomiczną oraz prawną.
Poczta: to odbiurokratyzowanie spółki
Zatrudniająca obecnie około 62 tys. osób Poczta Polska przekonuje, że redukcja etatów jest niezbędna. Pod koniec grudnia 2024 roku biuro prasowe spółki tłumaczyło "Dziennikowi Gazecie Prawnej", że długoterminowym wpływem redukcji będzie "znaczna poprawa kondycji finansowej" firmy. Ma to być jeden z elementów planowanych zmian, które doprowadzą pocztę do "transformacji w nowoczesną firmę kuriersko-digitalowo-finansową".
"Dotychczas wynagrodzenia stanowiły aż 65 proc. kosztów Poczty Polskiej, a to zdecydowanie najwięcej w branży w Europie – w porównywalnych firmach stanowią ok. 35-40 proc. kosztów" – wyliczyła poczta.
Prezes Sebastian Mikosz, szefujący poczcie od lutego 2024 r., mówił w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej w maju ubiegłego roku, że PP jest "w stanie śmierci klinicznej". - Serce bije, ale głowa przestała działać. Śmierć kliniczna poczty polega na tym, że mamy same długi - wyjaśniał Mikosz. Podkreślał, że "pocztę trzeba wymyślić na nowo", a Polaków trwale uświadomić, że ta instytucja "nie jest już monopolistą". Poza przerośniętą kadrą wspominał też o "skansenie technologicznym", który pogłębiał się przez lata zaniechań.
- Bazę kosztową musimy ściąć o ok. 800 mln zł. A żeby wyjść na plus — o około miliarda złotych — mówił Mikosz w wywiadzie dla money.pl w maju 2024 roku. - My dzisiaj wypłacamy prawie 4 miliardy złotych wynagrodzeń. To jest bardzo prosta kalkulacja — przyznał. Ocenił, że w ciągu dwóch lat firma jest w stanie wyjść na plus.
Poczta Polska jest spółką Skarbu Państwa i największym operatorem pocztowym na rynku. Jej sieć obejmuje 7,6 tys. placówek, filii i agencji pocztowych w całym kraju.
Bartłomiej Chudy, dziennikarz i wydawca Money.pl