Przedsiębiorcy mieli nadzieję, że od soboty siłownie i kluby fitness znów będą mogły działać. Nic z tego. W piątek, gdy padł kolejny rekord zakażeń, rząd zdecydował, że cały kraj zostanie objęty czerwoną strefą. A to oznacza, że obiekty sportowe, takie jak siłownie czy baseny, pozostaną zamknięte.
- Jesteśmy pierwszą branżą, która oberwała, ale teraz dochodzą kolejne, jak gastronomia - mówi w rozmowie z money.pl prezes Polskiej Federacji Fitness Tomasz Napiórkowski. - Mamy więc taki pełzający lockdown, pozostaje nam czekać na to, kto będzie następny.
W poniedziałek przedstawiciele branży rozmawiali o tym z wicepremierem Jarosławem Gowinem.
- Ze spotkania wyszliśmy z lekkim optymizmem. Rozmawialiśmy z osobami, które nie odpowiadają bezpośrednio za decyzje, ale mogą lobbować na rzecz przywrócenia działalności. Władza dostała czas do soboty na podjęcie konkretnych działań - mówili wtedy przedsiębiorcy z branży.
Wtedy też padły deklaracje o wsparciu finansowym dla firm z branży, które ucierpiały wskutek blokady.
- Od poniedziałku nic się w tej sprawie nie dzieje - mówi Napiórkowski. - Przedstawiliśmy swoje propozycje i cały czas czekamy. Niestety, mówi się o kolejnych obostrzeniach, a o wsparciu ani słowa.
Kolejne spotkanie resortu rozwoju z branżą fitness ma się odbyć w poniedziałek - w przyszłym tygodniu.