Sztuczny problem, ale realne zagrożenie
Nie jesteśmy w stanie oszacować dokładnie, ile plastiku wyrzucamy do oceanu.
W raporcie przygotowanym przez Ellen MacArthur Foundation i Światowe Forum Ekonomiczne "The New Plastics Economy: Rethinking the future abour plastics" jednym z najważniejszych wniosków była zapowiedź tego, że jeśli utrzymamy tempo wyrzucania plastiku do naszych wód, w 2050 r. w oceanach może znaleźć się więcej tworzywa sztucznego niż ryb.
Trudno jednak przyjąć dokładne liczby, które będą kształtować stosunek pomiędzy rybami a plastikiem w oceanach. Według szacunków Fundacji może to być proporcja bardzo zbliżona do 1:1 (899 mln ton ryb i od 850 mln do 950 mln ton plastiku). Nie mamy pewności co do konkretnych danych, ale mamy pewność co do jednego — to poważny problem, który nadal nie jest rozwiązany.
Z roku na rok coraz bardziej zalewamy świat plastikiem. Według raportu PlasticsEurope w 2019 r. globalna produkcja plastiku wyniosła 368 mln ton i w ciągu roku powiększyła się o 9 milionów ton (359 mln ton w 2018 r.). Polska jest w pierwszej szóstce krajów europejskich (UE28+ Norwegia i Szwajcaria) o największym zapotrzebowaniu na plastik.
Według raportu WWF z 2022 roku jednorazowy plastik odpowiada za 60 proc. zanieczyszczenia w oceanach, a samo tworzywo znajduje się niemal we wszystkich żywych organizmach morskich:
Osiągnęliśmy punkt nasycenia ekosystemu morskiego i zbliżamy się do momentu, w którym plastik będzie stanowić realne zagrożenie. W niektórych miejscach obserwujemy ryzyko rzeczywistego "załamania się ekosystemu" - przyznaje odpowiedzialny za raport WWF Eirik Lindebjerg
Jest jednak dobra wiadomość, która pomimo przytłaczających danych dotyczących zasypywania oceanów plastikiem daje nadzieję na zminimalizowanie problemu. Coraz więcej firm decyduje się na tworzenie produktów z wyłowionych z zanieczyszczonych wód tworzyw sztucznych. Efekt? Można kupić smartfona, który posiada elementy wykonane z sieci rybackich czy notebook albo mysz z obudową z butelek PET.
Pierwszy laptop z odpadów oceanicznych od HP
To HP stało się pierwszą firmą, która wykorzystała potencjał śmieci mających trafić do oceanu w produkcji notebooków. HP Elite Dragonfly to model, w którym głośniki i ramki wykonano z zebranych i przetworzonych butelek PET z obszaru Haiti. Od 2016 r. firma pozyskała z kraju ponad 35 mln plastikowych butelek do wykorzystania w swoich produktach.
Jak plastik związany z zanieczyszczeniem oceanów służy nowym produktom? Jest składnikiem wkładów atramentowych do drukarek, a także monitorów, a od niedawna także notebooków. Od 2020 r. komputery stacjonarne oraz notebooki HP zawierają nowy materiał kompozytowy. Mieszanka ABS to połączenie standardowego plastiku, który stosowany jest w komputerach oraz PET z recyklingu plastikowych butelek.
Samsung z planem dla planety
Samsung ogłosił swój pięcioletni plan "Galaxy for the Planet", którego celem jest wyeliminowanie plastiku z opakowań oraz zakończenie produkcji odpadów trafiających na wysypiska. Nowe smartfony Galaxy będą wykorzystywać śmieci wyłowione z oceanów. W jaki sposób? Nylonowe sieci rybackie są przekształcane w granulki z żywicy poliamidowej wykorzystywane do produkcji wsporników odpowiedzialnych za utrzymanie klawiszy głośności i zasilania na miejscu. Z kolei zużyte butelki służą do tworzenia komponentów.
Mysz Microsoftu ze zużytych butelek
Mysz zaprojektowana przez Microsoft to projekt, który jest jednym z kroków podejmowanych przez technologicznego giganta na drodze do osiągnięcia zrównoważonego rozwoju. Obudowa myszy jest wykonana w 20 proc. z przetworzonego plastiku oceanicznego, który jest wytwarzany z odpadów z tworzyw sztucznych. Najpierw wodne śmieci są pozyskiwane, następnie oczyszczane i przetwarzane w plastikowe granulki żywicy, które są wykorzystywane w procesie opracowywania materiałów tworzących obudowę myszy.
Co więcej, klienci mogą oddać swoje stare myszy do recyklingu. Microsoft uruchomił program, który pozwala przyjmować stary sprzęt od klientów.
Najwięksi gracze mogą zdziałać najwięcej
Odpady oceaniczne to istotny problem, na który reaguje również wiele małych firm, ale to giganci mają największe znaczenie w grze o czystszą planetę. Skala ich działania jest nie do porównania z mniejszymi, lokalnymi biznesami, dlatego nawet z pozoru niewielkie zmiany mogą przyczynić się do realnego ograniczenia problemu zanieczyszczenia oceanów plastikiem. Dla konsumentów, którym los planety nie jest obojętny, proekologiczne działania firm to jeden z czynników determinujących ostateczną decyzję o zakupie. Nic dziwnego, że obecnie niemal każda większa firma podejmuje kroki, by zminimalizować wpływ swojej działalności na środowisko.