Borys zareagował w serwisie X na zapowiedź wywiadu członka RPP Ireneusza Dąbrowskiego dla Gazety Bankowej. Dąbrowski powiedział Gazecie Bankowej, że gdyby pojawił się duży popyt, to NBP będzie musiał rozważyć skrócenie swojej pozycji w obligacjach covidowych i część tych papierów sprzedać na rynku, żeby ściągnąć nadwyżkę pieniądza. Dodał, że sprzedaż tych papierów na rynku oznaczałaby wzrost rentowności obligacji Skarbu Państwa.
Borys skomentował w serwisie X, że "to jest tak samo zły pomysł, jak ten żeby NBP emitował swoje obligacje. Oba prowadzą do zaburzenia rynku obligacji skarbowych i nie powinny mieć miejsca. Skup obligacji z rynku w czasie Covid był uzasadniony zaburzeniami jego normalnego funkcjonowania. Robiły to wszystkie główne banki centralne. Ale wyjście z tych obligacji i zmniejszenie bilansu NBP powinno być stopniowe i następować w momencie zapadalności tych obligacji".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes PFR dodał, że oczywiście takie działanie wspiera dezinflację poprzez zmniejszenie podaży pieniądza, ale powinno być rozłożone w czasie.
Potrzeby pożyczkowe budżetu państwa netto w 2024 r. szacowane są na 252,27 mld zł, a brutto na 449,03 mld zł.
Co robić, gdy ustaną "tarcze"
W piątek Dąbrowski powiedział agencji Bloomberg, że jeżeli rząd zrezygnuje z mrożenia cen energii w drugiej połowie 2024 roku i zerowego VAT-u na żywność (na razie jest zamrożony do końca marca), to możliwe do rozważenia mogą być podwyżki stóp lub rozpoczęcie zacieśniania ilościowego.
Decyzje ws. skupu obligacji przez NBP w trakcie pandemii podejmował zarząd banku centralnego. Jak wynika z wypowiedzi członków RPP ubiegłej kadencji, m.in. Łukasza Hardta, w kwietniu 2020 r. Rada udzieliła zgody na prowadzenie skupu aktywów przez bank centralny. Wyników głosowania ws. tej uchwały RPP nigdy nie opublikowano.