Rok 2020 upłynął pod znakiem kryzysu wywołanego koronawirusem. Wiele, szczególnie mniejszych biznesów, bardzo mocno ucierpiało. Sporo ludzi straciło pracę, choć w oficjalnych statystykach nie widać tragedii. A wiosną ekonomiści wieścili nawet dwucyfrowe bezrobocie.
Dla większości pracowników priorytetem stało się utrzymanie pracy, a na drugi plan zeszły np. kwestie podwyżek. Mimo tego dane GUS pokazują, że przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw we wszystkich miesiącach przewyższało średnie z analogicznych okresów poprzedniego roku.
Warto jednocześnie zauważyć, że dynamika wzrostów wynagrodzeń wyhamowała w pewnym momencie (w maju) do zaledwie 1,2 proc. wobec prawie 8 proc. odnotowanych w lutym.
Oczywiście były takie serie kolejnych miesięcy, gdy stawka przeciętnego wynagrodzenia spadała. A nawet okazało się, że po 5489,21 zł brutto w marcu, do listopada nie udało się przebić tego wyniku.
Czas na rekord
Jednak wisienką na torcie będą statystyki grudnia, które nie tylko pokażą najwyższą kwotę w tym roku, ale też padnie nowy rekord.
Średnia prognoz ekonomistów zakłada, że w grudniu płace wzrosły o około 4,7 proc. w skali roku. A przypomnijmy, że właśnie rok temu padł dotychczasowy rekord - 5604,25 zł brutto. Jeśli te szacunki się sprawdzą, średnia wyniesie około 5867 zł brutto.
Oficjalnie kwoty wynagrodzeń podawane są brutto. Dla typowej umowy o pracę "na rękę" z takiej kwoty zostanie około 4225 zł.
Oczywiście nie zawsze średnia prognoz pokrywa się ostateczne ze statystykami GUS. Przykładowo, pytani przez money.pl ekonomiści mBanku szacują roczny wzrost płac na 4,2 proc., a eksperci BNP Paribas - 4,8 proc. Jednak oceniana przez wszystkich przewaga nad dotychczasowym rekordowym wynikiem jest tak duża, że kwestia pobicia tamtego wyniku jest bezsporna.
Na weryfikację prognoz ekonomistów trzeba poczekać do czwartku 21 stycznia. Wtedy GUS zaprezentuje najnowsze dane o zarobkach.
Warto zauważyć, że cyklicznie w grudniu kwota przeciętnego wynagrodzenia bije kolejne rekordy.
- Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat poziom wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw w grudniu był o około 10 proc. wyższy niż w reszcie roku, a w porównaniu z listopadem wynagrodzenia rosły średnio o 7-8 proc. - zauważa Marcin Kujawski, ekonomista banku BNP Paribas.
Można było się zastanawiać, czy kryzys wywołany COVID-19 nie zatrzyma tego trendu.
- Pomimo panującej pandemii nie spodziewamy się, żeby prawidłowość ta została zaburzona w grudniu 2020 roku. W czasie trwania globalnego kryzysu finansowego, grudniowe dane o wynagrodzeniach w latach 2008-2009 również okazywały się najwyższe na przestrzeni 12 miesięcy - przypomina ekspert.
Ekonomiści tłumaczą
Skąd więc taka prawidłowość? - Wynagrodzenia podlegają bardzo silnym wahaniom sezonowym i to właśnie odczyt grudniowy jest najsilniej wychylony w roku in plus. Jest to miesiąc przed świętami, kiedy w handlu wypracowuje się najwięcej nadgodzin. Bardzo często pracodawcy wypłacają wtedy regularne dodatki do pensji i nieregularne premie - wskazuje Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku.
Marcin Kujawski dodaje, że wyższe wynagrodzenia są w głównej mierze wynikiem wypłat nagród w sektorze górniczym, gdzie na przestrzeni ostatniej dekady wzrost wynagrodzeń względem listopada wynosił średnio 50 proc., a w przypadku górnictwa węgla kamiennego nawet 80 proc.
Czytaj więcej: Interwencje NBP mogły dać bankowi wielomiliardowe zyski. "Taka polityka zachęca do spekulacji"
Wylicza też, że innymi obszarami, w których można zaobserwować znaczące podwyżki płac pod koniec roku są produkcja energii elektrycznej oraz gospodarka wodna, gdzie biorąc pod uwagę duży udział własności państwowej, wzrost wynagrodzeń również może być związany z wypłatą nagród.
Jak patrzeć na te statystyki?
Co roku przy okazji prezentacji grudniowych danych na temat wynagrodzeń nie brakuje komentarzy podważających statystyki GUS. Ludzie pytają, kto w Polsce zarabia takie pieniądze, bo faktycznie nie są to małe kwoty. Czy więc należy traktować lekko z przymrużeniem oka te dane?
- Gdyby patrzeć na wynagrodzenia w ujęciu dynamicznym, tj. porównywać wartość wynagrodzenia w grudniu do tego samego grudnia, ale rok wcześniej, to czar pryska. Wtedy dynamika wynagrodzeń wcale nie musi być w grudniu najwyższa. To wahania sezonowe powodują, że tak to odbieramy, patrząc na kwotę średniego wynagrodzenia - podkreśla główny ekonomista mBanku.
- Mimo występowania silnej sezonowości w grudniowych danych, ich wartość analityczna nie jest wyraźnie niższa niż w przypadku innych miesięcy. Istotny jest nie tyle poziom płac, a ich roczna dynamika. Biorąc pod uwagę, że wypłaty nagród pod koniec roku regularnie się powtarzają to nie zaburzają one znacząco danych o rocznym tempie wzrostu wynagrodzeń w porównaniu z resztą roku - potwierdza ekonomista BNP Paribas.