Na początku grudnia minister Maląg tłumaczyła wzrost bezrobocia końcem prac sezonowych. Jednocześnie uważała, że listopad i tak był dobry. I okazuje się, że nawet lepszy niż wynikało z prezentowanych przez nią wstępnych danych.
Zamiast wzrostu liczby bezrobotnych w listopadzie o 10,2 tys. mamy tylko o 9,1 tys. - podał GUS. Jest ich łącznie 849,6 tysiąca. Z tego zaledwie 135,8 tys. ma jeszcze prawo do zasiłku. Innymi słowy zdecydowana większość bezrobotnych - aż 84 proc. - zapisuje się w urzędzie tylko ze względu na prawo do opieki zdrowotnej z funduszy NFZ. Stopa bezrobocia z rekordowych 5 proc. w październiku wzrosła do 5,1 proc.
Zobacz też: Spowolnienie gospodarcze już za rogiem. Co to oznacza dla Polaków?
Listopad i grudzień nie są zwykle najlepsze dla rynku pracy. W ostatnich dwudziestu latach w listopadzie stopa bezrobocia spadała tylko trzy razy, a w grudniu bezrobocie ostatni raz szło w dół w 1996 roku. Prace sezonowe wtedy jakieś są (odśnieżanie, udawanie Mikołaja i śnieżynki), ale nie są na tyle istotne dla rynku pracy, żeby bezrobocie zmniejszyć.
- Można powiedzieć, że w Polsce mamy obecnie poziom bezrobocia naturalnego i jest to dobra informacja - dodała minister.
Z rejestru bezrobocia wypisano w listopadzie 113,4 tys. osób. Z tego nieco ponad połowę - 60,8 tys. z powodu podjęcia pracy.
Mało szans na dalsze spadki
Nie jest jednak tak, żeby nie było się do czego przyczepić. To co niepokoi, to znaczący spadek wolnych miejsc, które czekają na pracowników. Na koniec listopada było ich zaledwie 67,7 tys. - najmniej w tym roku. W listopadzie ubiegłego roku na chętnych czekało 90,3 tys. wolnych miejsc.
Innymi słowy, z dalszymi spadkami bezrobocia nie będzie już tak łatwo. W ciągu miesiąca zgłoszono do urzędów 90,9 tys. nowych miejsc pracy. To trochę więcej niż podawano we wstępnych danych (89,8 tys.).
Według projektu przyszłorocznego budżetu, stopa bezrobocia rejestrowanego na koniec 2019 r. wyniesie 5,5 proc., czyli jeśli prognoza się spełni, to w grudniu powinna jeszcze iść w górę. Na koniec 2020 r. ma zejść z powrotem do 5,1 proc.
W scenariuszu szokowym, w którym NBP zakłada tylko 0,8-procentowy wzrost PKB w przyszłym roku, bezrobocie miałoby wzrosnąć o 1,3 pkt. proc. w przyszłym roku, a o 1,6 pkt. proc. w kolejnym. Scenariusz referencyjny, czyli najbardziej prawdopodobny (3,6 proc. wzrostu PKB w przyszłym roku i 3,3 proc. w kolejnym), przewiduje wzrost bezrobocia o 0,2 pkt. proc. w przyszłym roku i 0,3 proc. w 2021.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl