Szefowa rosyjskiego banku centralnego Elwira Nabiullina poinformowała, że inflacja stała się "nie do zaakceptowania". - Jesteśmy gotowi utrzymać surową politykę monetarną tak długo, jak to będzie konieczne - dodała w trakcie konferencji prasowej.
Według oficjalnych statystyk wzrost cen w Rosji wyniósł w sierpniu 9,05 proc. Jednak zdaniem Pawła Jeżowskiego, inwestora giełdowego i analityka danych rosyjskiej gospodarki, sięga nawet 30 proc., o czym mówił pod koniec lipca w programie "Didaskalia".
Rosyjski bank centralny podniósł stopy procentowe z 16 proc. do 18 proc. Nabiullina przyznała, że "rynek pracy pozostaje napięty", a niedostateczne zatrudnienie w wielu sektorach gospodarki jest "główną przeszkodą" utrudniającą zwiększenie produkcji. Według AFP niedobory zatrudnienia wynikają nie tylko z tego, że przemysł konkuruje o ludzi z armią, ale też są pochodną ucieczki tysięcy ludzi za granicę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna wpływa na Rosjan
Duże nakłady na armię, wypłaty dla żołnierzy i ich rodzin, nakłady na sektor zbrojeniowy i w ogóle fakt, że Rosja przestawia gospodarkę na tryb wojenny, pozwalają jej w dużym stopniu neutralizować skutki zachodnich sankcji. Ale to prowadzi do inflacji - wyjaśnia francuska agencja.
W ostatnich miesiącach prezesi rosyjskich firm skarżyli się na rosnące koszty kredytów bankowych, a zatem również inwestycji, co ich zdaniem prowadzi do ograniczenia wzrostu gospodarczego. Zwłaszcza w sektorach niezwiązanych z przemysłem zbrojeniowym.
Dziennik "Le Monde" podkreślał niedawno, że "ekonomia śmierci nakręca wzrost gospodarczy w Rosji". Według paryskiego dziennika duże nakłady na przemysł zbrojeniowy, wynagrodzenia żołnierzy, odszkodowania i benefity dla rodzin poległych tworzą "bańkę finansową, która przedłuża wojnę".
"Ze względu na te istotne sumy wydawane na gospodarkę wojenną i wynagrodzenia żołnierzy kontraktowych (w Rosji) pojawił się wzrost napędzany konsumpcją. (...) Bezrobocie jest na najniższym poziomie - 2,6 proc. Na podstawie takich paramentów Bank Światowy umieścił Rosję w lipcu na liście krajów o 'wysokich dochodach" - relacjonował "Le Monde".
Zastrzyk pieniędzy, który trafia do konsumentów, zwiększa popyt, ale przegrzewa też rosyjską gospodarkę, co powoduje wzrost inflacji.
Nabiullina przyznała już pod koniec lipca, że "rezerwy pracowników i zdolności produkcyjne są właściwie na wyczerpaniu". Wojna powoduje niedobór pracowników, a jednocześnie cały kompleks przemysłowo-zbrojeniowy szuka siły roboczej, by móc utrzymać produkcję na wymaganym poziomie, pracując 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
W interesie dyktatora Władimira Putina leży dalsza militaryzacja gospodarki i pompowanie bańki finansowej, ponieważ nie ma innych metod stymulowania wzrostu. Zdaniem "Le Monde" komplikuje to nadzieje na rychły koniec wojny, ponieważ "Rosja może korzystać z takiego wzrostu przez pięć do sześciu lat".