Strajk taksówkarzy w Warszawie. Poważne utrudnienia w ruchu
W poniedziałek w Warszawie rozpoczął się strajk taksówkarzy. Protestujący od godz. 6 rano zaczęli zbierać się w wybranych punktach Warszawy: CH Janki, Błonia Centrum Olimpijskiego, CH Targówek Głębocka i Macro Popularna. - Bądźcie koniecznie. Walczymy o zawód Taksówkarza - zapowiadała na oficjalnym profilu na Facebook'u NSZZ Solidarność Region Mazowsze Taksówkarzy Zawodowych M. St. Warszawa.
Po godzinie 8 taksówkarze zablokowali dwa pasy ruchu na autostradzie A2. Przez dwie godziny występowały duże utrudnienia na trasie Warszawa-Łódź. - Blokada to jedyna szansa, by nas zauważono - twierdzą taksówkarze w rozmowie z dziennikarzem money.pl.
Strajk taksówkarzy o godz. 10 był kontynuowany przed siedzibą Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, gdzie protestujący rozpoczęli pikietę. - Oczywiście chcielibyśmy, żeby premier do nas wyszedł i podjął dialog. Ale na to nie liczymy. Skoro nie znalazł czasu dla nauczycieli, pewnie nie znajdzie go też dla nas - mówił przed rozpoczęciem akcji Jarosław Iglikowski, prezes Związku Zawodowego "Warszawski Taksówkarz".
Sprzed Kancelarii Premiera taksówkarze przejdą przed Ministerstwo Sprawiedliwości, potem na plac Trzech Krzyży, a następnie przed ambasadę USA, ponieważ protest dotyczy operatorów aplikacji takich jak amerykański Uber, zdaniem taksówkarzy działających nieuczciwie.
Strajk taksówkarzy według planów powinien zakończyć się o godz. 17. Utrudnienia w ruchu na stołecznych ulicach potrwać mogą nawet do godzin wieczornych.
Strajk taksówkarzy. Protest przeciwko tzw. "lex Uber"
Strajk taksówkarzy ma zwrócić uwagę rządu na regulacje prawne dotyczące pośredników przewozowych. We wtorek rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o transporcie, który ma m.in. nadać definicję firmom pośredniczącym w przewozach, wprowadzić możliwość stosowania aplikacji mobilnych zastępujących taksometr oraz zlikwidować egzaminy z topografii miast.
- W Warszawie jest obecnie 2-3 tys. taksówek posiadających licencje, którymi jeżdżą kierowcy bez uprawnień - mówi Jarosław Iglikowski. - Ustawa dość dobrze opisuje, kto może wozić ludzi, ale nie daje żadnych narzędzi do egzekwowania przepisów, bo kierowca jeżdżący bez uprawnień może zostać co najwyżej upomniany. Jeśli dostanie trzy upomnienia, organ wydający licencję może mu ją odebrać, ale te trzy upomnienia muszą być na tej samej licencji. A przecież można mieć kilka samochodów. Licencję można też w każdej chwili oddać i wystąpić o nową.
Wprowadzone w rządowym projekcie zmiany podobają się natomiast operatorom takich aplikacji jak Mytaxi. - Aktualny projekt ustawy uszczelnia przepisy dotyczące rynku taxi, dzięki czemu nieuczciwi przewoźnicy i platformy, które zlecają im kursy, będą musieli zastosować się do tych samych przepisów, co licencjonowana branża taxi. Jednocześnie projekt odpowiada na potrzeby pasażerów, co pozytywnie wpłynie na dalszy rozwój branży taxi i sprawi, że będzie bardziej konkurencyjna - ocenia Krzysztof Urban.