Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. WZI
|

Szok dla niemieckiej gospodarki. "Zbudowana w niebezpieczny sposób"

Podziel się:

Po zakończeniu dostaw do Polski Rosja może próbować odciąć od gazu inne kraje UE. Efekt takiego "szantażu energetycznego" odczuje przede wszystkim gospodarka niemiecka, w dużym stopniu zależna od rosyjskiego gazu. – Z jednej strony oparta jest na surowcach importowanych na surowcach z Rosji, która jest krajem autorytarnym i agresywnym, a z drugiej strony, pod względem eksportu, uzależniona jest od Chin. Tworzy to bardzo niedobre połączenie – powiedział w programie "Money. To się Liczy" Paweł Borys, prezes PFR.

Szok dla niemieckiej gospodarki. "Zbudowana w niebezpieczny sposób"
Niemiecka gospodarka oczuje odcięcie rosyjskiego gazu (PAP, Marcin Bielecki)

Mateusz Ratajczak, Wirtualna Polska: Bez rosyjskiego gazu damy sobie radę?

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju: Damy sobie radę z dwóch przyczyn. Po pierwsze polska gospodarka nie jest aż tak uzależniona od rosyjskiego gazu jako źródła energii, mamy więcej energii z węgla, pojawiają się źródła odnawialne.

Po drugie, na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat zbudowaliśmy infrastrukturę w postaci terminala LNG, połączeń gazowych, które umożliwiają nam dzisiaj uniezależnienie się od Rosji. Gdyby Rosja nie zastosowała szantażu gazowego, my zapewne sami podziękowalibyśmy Rosji za dostawy gazu w drugiej połowie roku.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Jolantą Okońska-Kubica

To znaczy, że dzisiaj możemy podziękować za to, że Rosja przyspieszyła ten proces?

Można jasno powiedzieć, że Polska była do tego przygotowana, prawdopodobnie najlepiej wśród większości państw Unii Europejskiej.

Strategiczną inwestycją jest Baltic Pipe, który będzie gotowy w drugiej połowie tego roku, bo będziemy nim importowali połowę naszego zapotrzebowania na gaz. Ja się cieszę, że nie będę płacił za gaz w rublach.

Czy nie ma takiego scenariusza, że odcięta od rosyjskiego gazu jest cała Europa? A to z kolei, prawdopodobnie wpływa na wzrost cen?

Ta wojna jest prowadzona od jesieni. Rosjanie, kontrolując magazyny i produkcję gazu, zwłaszcza w Niemczech, wywołały gigantyczną spekulację.

Bank centralny Niemiec oszacował, że przy całkowitym odcięciu gazu gospodarka niemiecka wpadnie w recesję na poziomie 2–3 proc. Ale ja sądzę, że do tego nie dojdzie.

Rosja poniesie konsekwencje swoich działań. Po pierwsze, będzie mieć mniejsze przychody, a po drugie pokaże się jako niewiarygodny partner. Rosja już jednoznacznie udowodniła, że NordStream 1 i 2 były projektami czysto politycznymi, żeby w sytuacji agresji móc te kraje odciąć od gazu.

To nie będzie szok dla polskiej gospodarki. A dla niemieckiej?

Niemcy muszą wycofać się z całej strategii względem Rosji, gospodarczej i politycznej, którą budowali przez lata.

Gospodarka niemiecka jest zbudowana w niebezpieczny sposób. Z jednej strony oparta jest na surowcach importowanych na surowcach z Rosji, która jest krajem autorytarnym i agresywnym, a z drugiej strony, pod względem eksportu, uzależniona jest od Chin. Tworzy to bardzo niedobre połączenie.

To, co dzieje się od dwóch miesięcy to jest duży szok dla niemieckich elit gospodarczych, one są pogubione, stąd niejednoznaczna reakcja.

Zmieńmy temat. Stawka WIBOR jest zła? Źle liczona?

Już po kryzysie finansowym 10 lat temu na świecie pojawiło się kilka skandali związanych z ryzykiem manipulacji, regulatorzy uznali, że trzeba odejść od tego typu stawek jako sposobu określania oprocentowania kredytów.

Parlament Europejski w 2016 roku przyjął prawo mówiące o tym, że kraje wspólnoty mają przejść na inny sposób obliczania stawki oprocentowania kredytów. Chodzi o to, żeby oprzeć je o stawkę, która jest bardziej przejrzysta i płynna.

Co ważne z punktu widzenia kredytobiorców, ta stawka będzie niższa o 0,3 – 0,4 proc.

To skoro od 10 lat były uwago do WIBOR, to dlaczego nic z tym nie zrobiliśmy? Zaraz Polacy zapytają, dlaczego przez ten czas banki nas "skubały"?

Bo nie jest łatwe określenie tego, co powinno zastąpić WIBOR. Od Stanów Zjednoczonych po Europę toczyła się dyskusja na ten temat.

Stany Zjednoczone teraz przechodzą na nową stawkę, zrobiła to Wielka Brytania, Szwajcaria. Polska będzie jednym z pierwszych krajów, przyjmujących nowe zasady.

Spora część Polaków zerka na swoje konta oszczędnościowe i widzi oprocentowanie na poziomie 0,1 proc.

RPP podwyższa stopy procentowe, żeby przeciwdziałać inflacji. To powoduje, że kredyt jest trudno dostępny i to będzie miało efekt w postaci niższej akcji kredytowej i spowolnienia gospodarczego.

Ale z drugiej strony jest 130 mld złotych w gotówce, które Polacy trzymają nadmiarowo, ponad 60 proc. depozytów jest bieżące. Te pieniądze ludzi parzą i zachęcają do konsumpcji, a to jest niedobre, z punktu widzenia inflacji.

Kluczowe jest to, żeby banki zaczęły oferować depozyty oprocentowane na poziomie 3–4 proc., a nie 0,5 proc.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl