Neal Mohan, uznawany za jednego z najbardziej wpływowych ludzi w branży reklamowej i technologicznej, dołączył do zespołu YouTube w 2015 r. Wcześniej był już doświadczonym i szanowanym kierownikiem w Google (właściciel YouTube). Jak pisze Insider, Mohan jest przez firmę ceniony do tego stopnia, że aby powstrzymać go od przejścia do Twittera w 2013 r., Google miało wypłacić mu rekordową kwotę 100 mln dol.
Pełniąc funkcję dyrektora wykonawczego YouTube, Mohan przeprowadził na platformie kilka rewolucyjnych zmian. "Ojciec chrzestny technologii reklamowych" - jak określa Mohana cytowany przez Insidera Tal Chalozin, współzałożyciel firmy Innovid - nadzorował bowiem wprowadzenie na rynek lukratywnych narzędzi YouTube Premium oraz YouTube TV, a także postawił na rozwój YouTube Music.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kim jest nowy CEO YouTube?
Według amerykańskiego Insidera Neal Mohan przejmuje stery na czele YouTube’a w szczególnie trudnym dla platformy momencie. "Nie dość, że marketerzy masowo wstrzymują wydatki na reklamę, to jeszcze YouTube rywalizuje z TikTokiem o widzów i twórców" - komentuje serwis.
Nowy dyrektor generalny YouTube jest jednak liderem, który radzi sobie ze zmieniającymi się trendami i reaguje na potrzeby rynku. W odpowiedzi na rywalizację z TikTokiem Mohan i jego zespół wprowadzili na platformie funkcję YouTube Shorts, pozwalającą na tworzenie, udostępnianie i przeglądanie krótkich materiałów wideo.
Neal Mohan to "tajna broń" YouTube w walce z TikTokiem?
Osoby z branży reklamowej, które współpracowały z Mohanem, uważają, że jest on właściwym człowiekiem na właściwym miejscu i że sprosta wyzwaniom, przed którymi stoi YouTube. W rozmowie z amerykańskim serwisem opisują go jako kierownika, który jest "cichy, kompetentny i zdeterminowany".
"Zawsze był uprzejmy i dobry oraz - z tego, co sobie przypominam - nigdy nie ustąpił ani na krok" - powiedział Insiderowi Rob Norman, były dyrektor ds. cyfrowych GroupM, gigantycznej platformy związanej z branżą reklamową.
Norman dodaje także, że przed Mohanem jest niewątpliwie wiele pracy. Podkreśla jednak w rozmowie z Insiderem, że nie przychodzi mu na myśl "nikt inny, kogo na miejscu Google’a chciałbym wyznaczyć do tego zadania".