Historia zaczęła się od artykułu "Gazety Wyborczej", która opisała fakturę. Jak przyznawał pełnomocnik biznesmena, podatek VAT od niej prawodpodobnie nie został zapłacony. Wczoraj natomiast gazeta napisała o wręczeniu przez Birgfellera koperty z pieniędzmi dla księdza z rady fundacji im. Lecha Kaczyńskiego.
Obie sprawy mogą wiele kosztować biznesmena z Austrii - zarówno od strony wizerunkowej, jak i prawnej. - Oczywiście nie płacąc VAT-u każdy naraża się na odpowiedzialność skarbową - komentuje money.pl adwokat Katarzyna Topczewska.
Również mówienie o pieniądzach przekazanych w kopercie może przysporzyć biznesmenowi wielu kłopotów. - To nie musi być przestępstwo, ale powiedzmy sobie szczerze: fatalnie to wygląda - komentuje warszawski adwokat. A Topczewska podkreśla, że w końcu nie wiadomo, czy ostatecznie koperta z pieniędzmi została wręczona. Zaznacza jednak, że samo mówienie o pieniądzach w kopercie przez Birgfellnera może wpłynąć na ocenę jego działań - zarówno przez opinię publiczną, jak i przez sądy.
- Przeczytałem w "Wyborczej", że dziennikarze uważają, iż doszło do tzw. przekupstwa menedżerskiego. Nawet jeśli do takiego czynu doszło, to osoba, która to dobrowolnie ujawniła, nie podlega karze - zapewniał jednak w programie "Money. To się liczy" Jacek Dubois, pełnomocnik Birgfellnera.
A co z nieopłaconym VAT-em? - Mój klient będzie się starał tę sprawę zalegalizować - mówi money.pl Jacek Dubois.
"Przemyślane ryzyko"
Większość prawników, z którymi rozmawiał money.pl, jest pewna, że ujawnianie kolejnych informacji to po prostu strategia Birgfellera i jego adwokatów. Czy jednak nie mają oni poczucia, że upublicznianie informacji o tym, że biznesmen balansuje na granicy prawa, tak naprawdę mu nie szkodzi?
- W tej sprawie wciąż docierają do nas tylko strzępki informacji. Sądzę, że mając całkowity obraz i mając pełen dostęp do akt, mielibyśmy zupełnie inny pogląd na to wszystko. Z tej perspektywy działania adwokatów biznesmena pewnie miałyby sens - mówi nam stołeczny adwokat.
- Działania tego typu są ryzykowne. Ale zapewne w tym przypadku jest to ryzyko skalkulowane - uważa z kolei Katarzyna Topczewska. Nieoficjalnie z kolei prawnicy mówią nam, że jeśli biznesmen chciał zobaczyć pieniądze za pracę dla Srebrnej, to kontrolowane wycieki do mediów były najszybszą drogą. - Inaczej utknąłby w sądach na wieki. Warto zauważyć, że kontrolowane przecieki powoli zaczynają być standardem w naszym biznesie - mówi nam warszawski prawnik, przypominając niedawne "taśmy Czarneckiego".
Czy upublicznianie kolejnych dokumentów, które obciążają środowisko PiS, ale i po części samego Birgfellnera, to wykalkulowane ryzyko? Postanowiliśmy o to zapytać mec. Dubois. - Mój klient po prostu postanowił mówić prawdę. Bez względu na to, jakie konsekwencje go za to spotkają - powiedział.
A czy można się spodziewać kolejnych kąsków dotyczących srebrnej afery w mediach? - Ja nie mam pojęcia - mówi nam Dubois.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl