Onet pisał w poniedziałek o "kadrowej rewolucji", jaka miała zajść wewnątrz Totalizatora Sportowego - lokalni działacze PO, PSL i Lewicy i bliscy współpracownicy czołowych parlamentarzystów koalicji rządzącej otrzymać mieli - jak opisano - lukratywne stanowiska.
"Należąca w pełni do Skarbu Państwa spółka przeprowadziła w ostatnich miesiącach kadrową rewolucję, wyrzucając wszystkich regionalnych dyrektorów, a w ich miejsce powołując osoby z jasnymi politycznymi powiązaniami" - pisał Onet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera kadrowa wokół Totalizatora Sportowego
Do sprawy odniósł się podczas konferencji prasowej Konfederacji Sośnierz. "Jest to całkowicie absurdalne, że państwo polskie rezerwuje sobie przywilej monopolisty w sprawie Totalizatora Sportowego" - ocenił. Jak mówił, z zapewnianiem stanowisk politykom w spółce nie wiążą się żadne istotne przesłanki, np. dotyczące bezpieczeństwa. "Jakie bezpieczeństwo zapewnia nam Totalizator Sportowy?" - pytał.
- Jest to wyłącznie paśnik dla tłustych kotów, dla najmniej kompetentnych ludzi - dodał Sośnierz, mówiąc, że spółka powinna zostać sprywatyzowana.
Totalizator Sportowy to spółka w pełni należąca do Skarbu Państwa i podległa Ministerstwu Aktywów Państwowych, w 2023 r. osiągnęła przychody w wysokości ponad 52 mld zł i zarobiła na czysto 353 mln zł. W tym roku planuje jeszcze poprawić te wyniki.
Jak poinformował Onet, w Totalizatorze Sportowym od początku tego roku zostali odwołani wszyscy dyrektorzy oddziałów terenowych - łącznie 17 osób. W znacznej części - choć nie w całości - były to osoby, które objęły te stanowiska w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości" - podał portal.
Onet napisał, że nowi dyrektorzy pojawili się w 13 regionach. W większości są to działacze partyjni i osoby związane z obecnym obozem władzy.