Fleming pisze w artykule dla tygodnika "The Economist", że od początku wojny Rosja próbowała używać złośliwego oprogramowania WhisperGate w celu zniszczenia ukraińskich systemów rządowych. Jednak GCHQ były w stanie dostarczyć ostrzeżenie stronie ukraińskiej na czas. Jego zdaniem Ukraina udowodniła, że jest w stanie bardzo dobrze bronić się przed cyberatakami.
Jak zauważa Fleming, Rosja korzystała wcześniej z tych samych metod ataków w sieci w Syrii i na Bałkanach, jednak główną częścią rosyjskiej strategii walki w internecie pozostaje dezinformacja.
Chociaż wiedzieliśmy, że Rosja potrafi grać według innych reguł, jej działania w Ukrainie teraz to uwidoczniły. W rezultacie obserwujemy przekształcenie się krajobrazu cybernetycznego. Obecnie dochodzi do znacznie większej współpracy między dużymi firmami technologicznymi a rządami państw w zakresie bezpieczeństwa niż przed wojną – zwraca uwagę szef brytyjskich służb specjalnych zajmujących się wywiadem elektronicznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Całkowita porażka Kremla"
"Jak dotąd prezydent Putin całkowicie przegrał wojnę informacyjną w Ukrainie i na Zachodzie. Chociaż jest to powód do świętowania, nie powinniśmy lekceważyć tego, jak rosyjska dezinformacja działa w innych częściach świata" – ostrzega jednak Fleming.
I dodaje, choć bez wchodzenia w szczegóły, że jego agencja może odpowiedzieć Rosji poprzez zaangażowanie w wirtualną wojnę brytyjskiej jednostki wykorzystującej ofensywne narzędzia cybernetyczne.
"Obie strony wykorzystują możliwości cybernetyczne do realizacji swoich celów. Obie strony rozumieją potencjał połączenia konfrontacji cybernetycznej i informacyjnej z wysiłkiem militarnym. I obie strony wiedzą, że toczą walkę o wpływy i opinie daleko poza bezpośrednim polem bitwy. Jest to bardzo nowoczesna wojna cyfrowa i cybernetyczna, a jednocześnie brutalna i niszczycielska wojna fizyczna" – zauważa Jeremy Fleming.
Ukraina zdominowała przekaz
To nie jedyny taki głos. W sferze informacyjnej w Rosji nie przygotowano się do wojny na tę skalę – ocenił w środę Janis Sarts, dyrektor Centrum Eksperckiego NATO ds. Komunikacji Strategicznej w Rydze na Łotwie.
Jak zaznaczał ekspert, dwa tygodnie przed 24 lutego w Rosji mówiono opinii publicznej, że wojny nie będzie; około tygodnia przed inwazją zaczęto przygotowywać odbiorców na "jakąś małą wojnę". Pewne źródła również uważają, że wielu wysokiej rangi przedstawicieli rosyjskich władz, w tym szef MSZ Siergiej Ławrow, nie wiedziało, że dojdzie do napaści jeszcze kilka dni przed jej rozpoczęciem – wskazał Sarts. Zwrócił też uwagę na aktywne wykorzystanie przez Moskwę Telegramu i TikToka w celu siania dezinformacji.
Jak dodał, w pierwszych miesiącach pełnowymiarowej wojny Rosja nie była w stanie w dużym stopniu korzystać z zachodnich mediów społecznościowych, które "były całkowicie zdominowane przez stronę ukraińską".