"Polska w bolesny sposób przekonuje się, co się dzieje, gdy inwestorzy zaczną się bać, że polityczni decydenci na dobre odwrócili się plecami do walki z inflacją, by dorzucać paliwa do ekonomicznego pieca przed zbliżającymi się wyborami" – pisze Bloomberg w tekście o tym, jak rosną rentowności polskich obligacji państwowych.
Wyprzedaż polskich obligacji. Załamanie się pogłębia
Jak zauważa Bloomberg, załamanie na rynku polskich obligacji w piątek jeszcze się pogłębiło. Rentowności polskich 10-latek szturmują właśnie granicę 9 proc. A im są one wyższe, tym gorzej dla dłużnika (polskich podatników). Dlaczego? Bo większy jest koszt spłaty tego długu.
Wyższe rentowności oznaczają również większe ryzyko związane z wykupywaniem tego długu. W przypadku obligacji emitowanych przez państwo głównym ryzykiem są więc problemy z niewypłacalnością danego kraju.
Tymczasem – jak zauważa Bloomberg – w ciągu ostatniego miesiąca "polski dług radzi sobie najgorzej na świecie, a wyprzedaż jest nawet większa niż ta brytyjska, która kosztowała posadę panią premier".
Zdaniem Bloomberga sygnałem do wyprzedaży polskiego długu była decyzja z ostatniego posiedzenia RPP, żeby nie podwyższać stóp procentowych mimo wciąż rosnącej inflacji. Taki ruch NBP miał podważyć zaufanie inwestorów co do tego, że polscy decydenci będą zdecydowanie walczyć z problemem rosnących cen. Zaufanie podkopuje też rzad, który - jak czytamy - przed nadchodzącymi wyborami zwiększa wydatki na wszystko: od dopłat do rachunków za energię po wydatki socjalne czy wojsko.
Bloomberg zwraca uwagę, że era łatwych pieniędzy się skończyła, a rynki surowo zaczęły oceniać krajową politykę ekonomiczną nawet w przypadku tak wysoko rozwiniętych krajów jak Wielka Brytania. "Polska zostaje osamotniona ze swoją gołębią polityką po tym, jak na interwencyjną podwyżkę stóp zdecydowały się Węgry, by ratować spadający kurs forinta" - czytamy.
Polski policy mix (połączenie polityki monetarnej NBP i fiskalnej rządu – przyp. red.) jest w obecnej sytuacji absolutnie niewłaściwy. Zły dla rynków, zły dla walki z inflacją – stwierdza cytowany przez "Bloomberga" Viktor Szabo, menedżer z londyńskiego biura Abrdn Plc.
Jak podkreśla Szabo, luźna polityka fiskalna w połączeniu z luźną polityką monetarną to teraz najgorsze połączenie z możliwych.
O zagrożeniu alarmują eksperci zagraniczni, ale też część RPP
Gdy dolar się umacnia się, a banki centralne na całym świecie podnoszą stopy procentowe, aby walczyć ze stanowiącą globalny problem inflacją, w szczególnie trudnym położeniu znajdą się ci, którzy w tej ucieczce od luźnej policy mix "nie będą nadążać za stadem" – przestrzegają m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Tak się stało – w ocenie ekspertów – z Wielką Brytanią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak może się też stać - jak alarmuje m.in. członek RPP Ludwik Kotecki - z Polską, gdy rosnące rentowności są coraz większym obciążeniem dla naszego budżetu. Tymczasem polski rząd już teraz planuje na 2023 r. więcej wydatków - o ok. 200 miliardów niż będzie miał wpływów z podatków.
By sfinansować swoje pomysły, rząd zadłuża państwo, emitując obligacje. Gdy w górę idą rentowności, to tak jakbyśmy byli zmuszeni pożyczać na coraz wyższy procent. Spłata zaciągniętego długu staje się coraz większym obciążeniem, a wcześniej czy później będzie trzeba szukać gdzieś dodatkowych pieniędzy na ten cel. Szybko rząd może to zrobić tylko poprzez cięcie wydatków albo podwyżkę podatków.
Dna szuka też złoty i polski rynek akcji
W artykule o Polsce Bloomberg zauważa także, że Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie od początku 2022 r. straciła 38 proc. swojej wartości, co jest najgorszym wynikiem ze wszystkich rynków śledzonych przez agencję. Z kolei złoty od początku 2022 r. osłabił się o 4 proc. w stosunku do euro i 17 proc. do dolara. Wszystko to w sytuacji, gdy polskie zadłużenie rośnie, inflacja przekracza 17 proc., a ujemne realne stopy procentowe (stopy procentowe minus inflacja) są już dwucyfrowe.
Agencja cytuje też słowa premiera Mateusza Morawieckiego, że "Polska zrobi wszystko, by w tych trudnych warunkach zmniejszyć inflację, wzmocnić walutę i pokazać rynkom finansowym, że kontroluje swój budżet". Stwierdza jednak równocześnie, że polski premier nie precyzuje, jak zamierza osiągnąć te cele.
Rekordowo wysokie rentowności polskich obligacji w piątek po południu jako pierwszy przedstawiciel ze strony administracji państwowej skomentował szef Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys. Uspokajał, że "przecena obligacji nie wynika z oceny ryzyka, ale skokowego spadku krajowej i globalnej płynności". A wzrost rentowności - jego zdaniem - dzieje się w sytuacji, gdy Polska "ma jeden z najniższych deficytów finansów publicznych w UE".