Już w 2016 r. Niemcy przedłożyły KE wniosek o zmianę zasad korzystania z gazociągu OPAL. Komisja wydała wówczas decyzję, na mocy której zmieniła warunki eksploatowania wskazanego fragmentu.
Przypomnijmy, że sama decyzja dała Gazpromowi możliwość przesyłu większej ilości gazu tą lądową odnogą Nord Streamu.
Tym samym Gazprom zyskał możliwość używania odnogi Nord Streamu bez żadnych limitów. To z kolei doprowadziło do redukcji przepływu gazu gazociągami jamalskim i Braterstwo, transportującymi rosyjski gaz do Unii Europejskiej przez Białoruś i Ukrainę.
Polska racja ws. gazociągu OPAL
Już wcześniej Polska (popierana przez Łotwę i Litwę) wniosła do Sądu Unii Europejskiej sprawę o stwierdzenie nieważności decyzji Komisji, o którą zawnioskowały Niemcy. Zdaniem Polski przyznanie nowego wyłączenia dla gazociągu OPAL zagraża bezpieczeństwu dostaw gazu w Unii, w szczególności w regionie Europy Środkowej.
Sąd UE wyrokiem z 10 września 2019 r. przyznał rację Polsce. Stwierdził nieważność decyzji Komisji z 2016 r. w związku z naruszeniem zasady solidarności energetycznej.
Niemcy jednak wniosły do Trybunału Sprawiedliwości odwołanie od tego wyroku, podnosząc przede wszystkim, że solidarność energetyczna jest jedynie pojęciem o charakterze politycznym, nie zaś prawnym.
Berlin argumentował decyzję tym, że solidarność energetyczna przesądza o istnieniu obowiązku wzajemnej pomocy jedynie w sytuacjach kryzysowych. Polska, popierana przez Łotwę i Litwę, broniła wykładni przyjętej przez Sąd UE.
Rzecznik TSUE w czwartek przyznał jednak rację Polsce. Stwierdził w opinii, że należy oddalić odwołanie Berlina od wyroku Sądu UE. Ocenił, że "zasada solidarności energetycznej może być wykorzystywana do kontroli zgodności z prawem aktów wydawanych przez instytucje UE w dziedzinie energii".
Zdaniem rzecznika generalnego nic nie stoi na przeszkodzie zastosowaniu zasady solidarności w dziedzinie polityki energetycznej Unii - podaje Polska Agencja Prasowa.