Okazuje się, że w Polsce można być za starym, aby pracować. Tyle, że "za stary" oznacza często osobę, która ma 50 lat. Przekonała się o tym pani Franciszka.
- Na jednym ze spotkań kwalifikacyjnych pani przyznała wprost, że szukają studenta, który nie będzie miał wymagań finansowych, a kwalifikacje wymienione w ogłoszeniu mają drugorzędne znaczenie. Było jej autentycznie przykro – opowiada nam.
Kobieta przez kilka lat szukała pracy na stałe, w międzyczasie utrzymywała się ze zleceń. Dziś ostatecznie jest na emeryturze. Zlecenia wykonuje nadal, ale – jak przyznaje – teraz ma ten komfort, że nie martwi się, kiedy przyjdzie przelew.
Przypadek pani Franciszki nie jest wyjątkiem. Eksperci od rynku pracy przyznają, że osoby 50+, które poszukują zajęcia, mają utrudnione zadanie: mogą wykonywać pracę poniżej swoich kwalifikacji albo przejść na emeryturę i dorabiać do niej. Najgorzej mają profesjonaliści z bogatym doświadczeniem, którzy zajmowali stanowiska menedżerskie. Na nich pracodawcy już położyli krzyżyk.
Pracuje mniej niż co drugi senior
Z danych GUS-u wynika, że w 2018 roku w Polsce pracowało ponad 4 mln 511 tys. 50-latków. Rok wcześniej było ich o 78 tys. więcej. Niewykluczone, że wiele spośród tych osób byłoby skłonnych pracować dalej, ale nie dostało takiej szansy.
Jeszcze smutniejszy obraz wyłania się, gdy porównamy polską sytuację z innymi krajami Unii Europejskiej. Eurostat oszacował, że w 2018 roku wskaźnik zatrudnienia osób pomiędzy 55. a 64. rokiem życia wynosił w Polsce 48 proc. Dla porównania: W Danii - 70 proc., w Szwecji - 77 proc., w Niemczech - 71 proc., a w Czechach – 65 proc.
W konsekwencji Polska staje się krajem, którego mieszkańcy pracują coraz krócej, coraz szybciej przechodzą na emeryturę i coraz dłużej pobierają (niskie) świadczenia. To nie koniec złych wiadomości.
- Jako społeczeństwo starzejemy się w bardzo szybkim tempie i tracimy młodych, produktywnych ludzi. Za 20, 30 lat średnia wieku będzie wynosiła u nas 52 lata. Idziemy na zderzenie z demografią – komentuje dla money.pl dr Daniel Adamski, socjolog z SWPS.
Rząd, dość niechętnie lub nieśmiało, zaczyna dostrzegać ten problem. Najprostszym rozwiązaniem byłoby ustawowe podniesienie wieku emerytalnego (co jest widocznym trendem na świecie, np. niemiecki bank centralny apeluje, by osoby urodzone po 2000 roku pracowały do 69. roku życia). Jednak w Polsce nikt nie bierze tego pod uwagę. Podniesienie, wcześniej przecież obniżonego, wieku emerytalnego byłoby przyznaniem się do błędu.
Co zatem wchodzi w grę? Budowanie zachęt dla dojrzałych pracowników, aby nie odchodzili na emerytury. Tak wynika z deklaracji byłej minister przedsiębiorczości, a obecnie minister inwestycji i rozwoju Jadwigi Emilewicz. Szczegółów jednak brak.
Do teraz resort kierowany przez Emilewicz współpracował przy realizacji rządowego programu "Polityka senioralna 2030", przyjętego w październiku 2018 r.
"Zadaniem MPiT jest prowadzenie działań na rzecz promocji przedsiębiorczości osób starszych w postaci konferencji, seminariów etc., których celem jest prezentacja i propagowanie przykładów dobrych praktyk, które rozwijają przedsiębiorczość wśród osób starszych. Równocześnie MPiT chce zidentyfikować różnego typu bariery, które utrudniają osobom 50+ - zarówno pracobiorcom, jak i pracodawcom - kontynuację i rozpoczęcie działalności gospodarczej" – czytamy w przesłanym do nas komunikacie.
Biuro prasowe podało też, że w zależności od wyników możliwe są dalsze działania "o charakterze legislacyjnym, organizacyjnym i innym". Eksperci jednak sprowadzają urzędników na ziemię. Ich zdaniem te wysiłki nie przynoszą żadnych wyników.
- Polityka społeczna w Polsce w zakresie rynku pracy dojrzałego pracownika jest raczej w kiepskim stanie, bo choć stworzono specjalne programy 50+, to mają kilka bolączek np. społeczna wiedza o nich jest mierna, mają charakter doraźnych akcji. Rezultatów brak – uważa Adamski.
Dyskryminacja ze względu na wiek
Gdzie wobec tego należałoby szukać rozwiązania? Zdaniem naszego rozmówcy u samych pracodawców. W Polsce pracownicy 50+ są oceniani jako osoby doświadczone, zaangażowane, kompetentne i raczej odporne na stres, ale jednocześnie oporne wobec nowych technologii i zamknięte na zmiany i to – zdaniem ekspertów – jest wystarczającym powodem, by takich osób nie zatrudniać.
- Istnieje zjawisko dyskryminacji kandydatów 50+ na rynku pracy w Polsce. Potwierdza to 90 proc. badanych w firmach w całej Polsce. Pracownicy 50+ są wypychani z rynku pracy - komentuje rozmówca money.pl.
Co więcej, okazuje się, że na rynku nie ma ofert dla osób 50+. Większość działów personalnych w firmach nie ma procedur, jak rekrutować i rozmawiać z dojrzałym kandydatem. Mówiąc wprost: dla rekruterów kandydat, który skończył 50 lat po prostu nie istnieje.
- Jest wiele narzędzi HR-owych dla osób 50+, jak kształcenie ustawiczne, elastyczny czas pracy, home-office, projektowanie miejsc pracy dla dojrzałych pracowników, przesuwanie między stanowiskami pracy, ale pracodawcy nie korzystają z nich – wymienia ekspert z SWPS.
Jak zaznacza, na Zachodzie jest też zwyczaj, że firmy traktują odchodzącego, dojrzałego pracownika jak eksperta i korzystają z jego wiedzy i doświadczenia, co z kolei przekłada się na sukces biznesowy.
- U polskich pracodawców wymagałoby to zmiany mentalności – puentuje dr Daniel Adamski.
Twórcy takich firm, jak Nestle, IBM, Starbucks czy McDonalds, byli dojrzałymi osobami, gdy rozpoczynali swoje biznesy. Gdyby żyli w Polsce, nie odnieśliby sukcesu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl